Mija 31 lat od tej radosnej chwili, gdy jesiennego dnia 16 października 1978 roku, następcą św. Piotra został Polak, metropolita krakowski kardynał Karol Wojtyła. Wiadomość nie do uwierzenia!
Nasz kardynał – Polak Papieżem!
Radość była ogromna, rozpierająca serca. Warto przywołać piękne momenty z Jego wizyty w Chicago, momenty, które nieodwołalnie zmieniły nas Polaków przebywających na emigracji.
Wspomnienia są nadal żywe. Chicago jest drugim miastem po Warszawie, zamieszkałym przez największą liczbę Polaków, toteż reakcja naszych rodaków była wówczas ogromna. Pamiętam, jak posypały się zaraz telefony od znajomych i przyjaciół. Otrzymałem telefon od pewnego sędziwego kapłana, który powiedział – Świat stanął na głowie! Koniec jednej epoki. Wy Polacy jesteście u początku czegoś nowego! Telefonowała zaraz 16 października Stanisława Nowak, wiceprezeska Zjednoczenia Polskiego Rzymsko-Katolickiego w Ameryce, wzruszona, pytając mnie – panie Jaworski, co pan wie o kardynale Wojtyle? Bo do biura przychodzą dziennikarze i nas pytają.
Pewna prosta kobieta z parafii Młodzianków powiedziała mi – to tak, jakby nasz proboszcz został papieżem. Pamiętasz ten 16 października 1978 r. jak wtedy Polacy zerwali się do świątyni, jak rozgrzewali serca do wyznania swojej ojców wiary? I zaraz Polską powiało: “Nasz Papież” z dumą mówili wszyscy Polacy na świecie. “Nasz” powtarzali Włosi, Hiszpanie, Belgowie, Amerykanie, Azjaci i Australijczycy i w różnych językach odmieniali z czułością: nasz, nasz, nasz.
Do jednego pamiętnego spotkania wracam myślą serdeczną. To była wizyta i spotkanie 5 października 1979 roku w Chicago. Papież Jan Paweł II, były metroplita krakowski biskup Rzymu, namiestnik Chrystusa, przybył do Polonii amerykańskiej. Przyjmowano go z wiarą, miłością i niespotykaną radością oraz entuzjazmem. Pamiętamy jego homilię na placu kościelnym, gdzie odprawił mszę św. w parafii Pięciu Braci Polaków i Męczenników, gdzie proboszczem był wówczas nieżyjący już biskup Alfred Abramowicz. Ogarniał całą Polonię amerykańską, doceniając jej życie, trud emigranta, zmagania, cierpienia, dorobek pracy oraz osiągnięcia jednostek rodzin, wspólnot parafialnych. Nawet w homilii żartował polskimi przysłowiami: “Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje”, bo msza św. pontyfikalna odbyła się wcześnie rano. To było typowe dla Jana Pawła II, który zawsze zaskakiwał dowcipami. Wszyscy się śmiali. Wrażenie wywarło na mnie i innych obecnych wiernych zachowanie Jana Pawła II, który idąc w procesji, zatrzymał się nagle i spontanicznie ucałował zagrożone ślepotą niemowlę. Zawsze pochylał się nad człowiekiem pokrzywdzonym i biednym, żywo reagował na sprawy społeczne, nędzę i niesprawiedliwość.
Jan Paweł II był zawsze związany z Polską. Wrażliwy na wszystko, co działo się w kraju. Widzimy dziś po latach, jak pontyfikat Papieża Polaka przybliżył Polskę i Polonię światu. Jako głowa Kościoła Katolickiego nigdy nie zapomniał o swoich korzeniach i zawsze znajdował czas, aby zamanifestować swoją polskość. Niech cały pontyfikat i 31. rocznica wyboru na papieża ożywią nasze myśli oraz odrodzą nasze wspomnienia z tego okresu, gdy papieżem został Polak.
To zobowiązuje nas, abyśmy poznawali i przekazywali jego dziedzictwo i nauczanie nowemu pokoleniu Polaków w kraju i na emigracji. To wszystko pamiętamy i mamy nadzieję, że już niedługo słowa słyszane na Placu św. Piotra w Rzymie “Święty, święty” nabiorą dosłownego znaczenia i będziemy mogli czcić go jako Świętego Jana Pawła II.
Jan Jaworski
Reklama