Kambundji zdobyła trzeci medal halowych MŚ, w tym drugi złoty. W 2018 roku była trzecia w Birmingham, a w 2022 zwyciężyła w Belgradzie. W Nankinie reprezentantka Szwajcarii triumfowała czasem 7,04.
Druga Dosso przebiegła 60 m w 7,06, a trzecia Van Der Veken - 7,07. Swoboda uzyskała wynik 7,09.
"Mój start nie był idealny. Trochę boli mnie kolano. Mam nadzieję, że do lata uda mi się z tym uporać. Niepotrzebnie rzuciłam się na metę" - oceniła Swoboda na antenie TVP Sport.
Dwa tygodnie temu polska sprinterka w mistrzostwach Europy w Apeldoorn również zajęła czwarte miejsce.
"Myślę, że te dwa czwarte miejsca w hali dadzą mi kopa na sezon letni. Halowy został zdominowany przez Europejki. To koniec sezonu. Idę odpoczywać. Teraz pojadę na wakacje, popracuję z fizjoterapeutą i wrócę na lato" - przekazała Swoboda.
Bieg na 400 m wygrała Anning z czasem 50,60. Holmes była wolniejsza o 0,03 sekundy, a Jaeger przebiegła 400 m w 50,92.
Święty-Ersetic piąty raz w karierze uczestniczyła w finale halowych mistrzostw świata. W decydującym biegu nie włączyła się do walki o podium i uzyskała czas 51,97.
"Liczyłam na więcej. Coś nie zagrało. Od początku biegło mi się bardzo trudno. Nogi były ciężkie. Nie miałam luzu. Nie jestem w stanie pobiec szybko pierwszych 200 metrów. Nadrabiam wytrzymałością i sercem do walki. W tym momencie jest mi bardzo przykro. Przyjechałam walczyć tu o upragniony medal halowych MŚ, którego nie mam jeszcze w kolekcji. Bardziej byłam zadowolona po mistrzostwach Europy w Holandii" - powiedziała biegaczka w TVP Sport.
W niedzielę Święty-Ersetic wystartuje w sztafecie 4x400 m. Polki mają szansę stanąć na podium.
"Wszyscy powtarzają, że nie możemy wrócić bez medalu. Jednak jestem na tyle doświadczoną zawodniczką i wiem, że wszystko może się zdarzyć. Mam nadzieję, że każda z nas da z siebie wszystko, dowieziemy pałeczkę ma metę i będziemy cieszyć się z medalowej pozycji" - zaznaczyła lekkoatletka.
Duplantis tym razem nie próbował poprawiać własnego rekordu świata, który wynosi 6,27. Zakończył konkurs na wysokości 6,15. Wyzwanie Szwedowi rzucił Emmanouil Karalis, który ustanowił rekord Grecji - 6,05. Trzeci był Amerykanin Sam Kendricks - 5,90.
"To był ekscytujący konkurs. Karalis świetnie się zaprezentował i wywarł na mnie presję. Zmusił mnie do skakania na najwyższym poziomie. Wiedziałem, że jest do tego zdolny. Fajnie, że już ponad 100 razy skoczyłem ponad sześć metrów. Kiedyś wydawało mi się, że trudno będzie skakać tak wysoko. Doceniam wszystko, co osiągnąłem w ostatnich latach" - powiedział Duplantis.
Amerykanin Grant Holloway trzeci raz z rzędu został mistrzem świata w biegu na 60 m przez płotki. W finale uzyskał czas 7,42. Drugi był Francuz Wilhem Belocian - 7,54, a trzeci Chińczyk Junxi Liu - 7,55. Krzysztof Kiljan i Jakub Szymański odpadli w półfinale, co jest dużym rozczarowaniem. Szymański był kandydatem do medalu. Przyjechał do Nankinu jako rekordzista Polski i mistrz Europy.
Wśród mężczyzn w biegu na 400 m wszystkie miejsca na podium zajęli Amerykanie: Christopher Bailey (45,08), Brian Faust (45,47) i Jacory Patterson (45,54).
Norweg Jakob Ingebrigtsen w mistrzostwach kontynentu w Apeldoorn zdobył dwa złote medale na dystansach 1500 m i 3000 m. Teraz chce powtórzyć ten wyczyn w mistrzostwach świata. W sobotę w biegu na 3000 m triumfował czasem 7.46,09. Drugi był Etiopczyk Berihu Aregawi, a trzeci Australijczyk Ky Robinson.
Etiopka Freweyni Hailu wygrała bieg na 3000 m czasem 8.37,21. Na podium stanęły też Amerykanka Shelby Houlihan i Australijka Jessica Hull.
Kubanka Leyanis Perez Hernandez wygrała konkurs trójskoku najlepszym w tym roku wynikiem na świecie - 14,93. Druga była jej rodaczka Liadagimis Povea - 14,57, a trzecia Hiszpanka Ana Peleteiro-Compaore - 14,29.
W niedzielę Anna Wielgosz powalczy o medal w finałowym biegu na 800 m. Pia Skrzyszowska wystartuje w biegu na 60 m ppł, Anna Matuszewicz w skoku w dal, a Konrad Bukowiecki w pchnięciu kulą. Czempionat w Nankinie zakończy się sztafetami 4x400 m z udziałem Polek.