Około 100 osób zostało zatrzymanych od początku tygodnia przez federalnych funkcjonariuszy w Chicago i w rejonie miasta w ramach zaostrzonych działań imigracyjnych zarządzonych przez prezydenta Donalda Trumpa – takie informacje przekazał 28 stycznia szef policji chicagowskiej Larry Snelling. Nie jest jednak jasne, ile z tych osób miało kryminalną przeszłość.
Komendant chicagowskiej policji Larry Snelling powiedział we wtorek, 28 stycznia, że choć nie wie, kto dokładnie został aresztowany, to od początku tygodnia w mieście i w rejonie Chicago zatrzymano do tego dnia ponad 100 osób.
Nadinspektor Snelling stwierdził, że różne agencje federalne poinformowały Departament Policji w Chicago (CPD), iż koncentrują się na aresztowaniu nielegalnych imigrantów, którzy zostali skazani za przestępstwa. Mamy bezpośrednią komunikację” – powiedział Snelling. „Byłoby nieodpowiedzialne z mojej strony, jako szefa policji w Chicago, nie utrzymywać kontaktów z tymi agencjami federalnymi, aby wiedzieć, kiedy przyjeżdżają do naszego miasta”.
Powołując się na informacje uzyskane bezpośrednio od agencji federalnych, dodał, że „ich priorytetem będą osoby nieudokumentowane, które dopuściły się przemocy i zostały skazane za przestępstwa”. „Poziom strachu jest wysoki i musimy go obniżyć” – mówił nadinspektor Snelling na konferencji prasowej w chicagowskim ratuszu (City Hall), stojąc u boku burmistrza Brandona Johnsona.
Przyznał, że dyrektywy prezydenta Trumpa skłoniły wielu mieszkańców Chicago do opuszczania pracy lub niechodzenia do szkoły z obawy przed zatrzymaniem przez agentów federalnych. „Nie mamy do czynienia z agentami federalnymi, którzy przeczesują Chicago w poszukiwaniu dzieci lub zatrzymują ludzi idących do pracy. Nie ma powodu, aby bać się pójścia do pracy ani do szkoły” – powiedział Snelling, krytykując rozpowszechnianie „dezinformacji”.
ICE w akcji w Chicago i na przedmieściach
Od weekendu 25-26 stycznia pojawiły się nagrania z telefonów komórkowych, na których uchwycono agentów, uważanych za funkcjonariuszy służb imigracyjnych, w chicagowskiej dzielnicy Albany Park oraz na przedmieściach w Berwyn, Waukegan i Mundelein. Według doniesień Bloomberg News, w niedzielę, 26 stycznia w Chicago celem akcji ICE było 260 osób, ale tylko siedem miało nakazy aresztowania. Komendant Snelling nie potwierdził tych danych.
W powiecie Lake rodzina potwierdziła aresztowanie Andresa Marquina z Waukegan na północno-zachodnich przedmieściach Chicago. Marquina przybył do Stanów Zjednoczonych ponad 30 lat temu z Meksyku. Jest ojcem trójki dzieci urodzonych w USA. Miał zieloną kartę i pracował w magazynie w Waukegan. W 2005 r. Marquina został skazany za posiadanie narkotyków. Jego córka Yenitza Marquina przyznała również, że około tego samego czasu miał zatrzymania za jazdę pod wpływem alkoholu (DUI) oraz za pobicie, ale podkreśliła, że od tamtej pory zmienił swoje życie. „Popełnił błędy w przeszłości, ale wierzę, że każdy zasługuje na drugą szansę” – powiedziała Marquina.
W niedzielę, 26 stycznia agenci ICE przybyli do jego domu w Waukegan i go aresztowali. „(Domownicy) otworzyli drzwi, ponieważ myśleli, że może ktoś z nas miał kłopoty albo coś nam się stało. Nigdy nie przyszło im do głowy, że to ICE” – powiedziała Yelitza Marquina.
Agenci ICE mieli również zatrzymać mieszkańca Round Lake w powiecie Lake. Jego rodzina zatrudniła prawnika i mężczyzna miał zostać wypuszczony – podało „Chicago Tribune”. Nie było wiadomo, czy miał na swoim koncie jakieś przestępstwa.
W Elgin, na północno-zachodnich przedmieściach Chicago, funkcjonariusze U.S. Marshals we wtorek rano, 28 stycznia aresztowali w domu Raula Lopeza, 44-letniego nieudokumentowanego imigranta. Rodzina twierdzi, że funkcjonariusze poszukiwali Jose Ramosa, ściganego za kilka zarzutów kryminalnych, lecz zatrzymali Lopeza. Domownicy poprosili o okazanie nakazu, ale twierdzą, że funkcjonariusze nigdy im go nie pokazali. Rodzina Lopeza podkreśla, że przebywa on w Stanach Zjednoczonych od około 24 lat i nigdy nawet nie dostał mandatu.
Z podawanych przez Immigration And Customs Enforcement (ICE) statystyk wynika, że w całym kraju w niedzielę, 26 stycznia agenci aresztowali 956 osób, w poniedziałek, 27 stycznia – 1179 osób, a we wtorek, 28 stycznia – 969. Administracja Trumpa twierdzi, że w swoim pierwszym tygodniu „usunęła” 7300 osób, „w tym setki skazanych przestępców”.
W operacjach ICE uczestniczyli również agenci federalni ATF (Biura Alkoholu, Tytoniu, Broni Palnej i Materiałów Wybuchowych), DEA (Administracji ds. Walki z Narkotykami), CBP (Amerykańskiej Straży Granicznej i Celnej) oraz U.S. Marshals Service.
.jpg)
Biały Dom: Deportacje dotyczą osób pozostających po wygaśnięciu wizy
Urzędnicy administracji prezydenta Trumpa wielokrotnie deklarowali, że planują deportację wszystkich nielegalnych imigrantów. „Deportacji podlegają wszyscy, którzy przebywają w Stanach Zjednoczonych nielegalnie, ponieważ osoby łamiące prawo są przestępcami” – powiedziała we wtorek, 28 stycznia rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt.
Potwierdziła, że dotyczy to również osób, które pozostały w Stanach Zjednoczonych po wygaśnięciu wiz. „Jeśli osoba pozostała po wygaśnięciu wizy, przebywa w kraju nielegalnie, a zatem jest nielegalnym imigrantem i podlega deportacjom” – sprecyzowała Leavitt, odpowiadając na pytanie jednego z dziennikarzy podczas swojego pierwszego briefingu prasowego w Białym Domu.
Leavitt przedstawiała dziennikarzom zdjęcia deportowanych przestępców, w tym oskarżanych o pedofilię czy zabójstwa. Według NBC News, niemal połowa z zatrzymanych w poniedziałek, 27 stycznia prawie 1200 nielegalnych imigrantów nie miała na koncie żadnych przestępstw.
Homan o nalotach imigracyjnych: Nie będzie przeprosin
Tom Homan, wyznaczony przez prezydenta Trumpa na „cara granicy”, zapowiedział, że priorytetem będą deportacje osób skazanych za poważne przestępstwa, ale podkreślił, że również inni napotkani imigranci bez legalnego statusu będą zatrzymywani.
Homan oraz pełniący obowiązki zastępcy prokuratora generalnego USA, Emil Bove, mieli okazję osobiście przyjrzeć się pracy agentów ICE w Chicago podczas ostatniego weekendu. Wizytę obserwował także Dr. Phil McGraw, prowadzący popularny program telewizyjny, który towarzyszył im ze swoją ekipą i nagrywał przebieg aresztowań.
Rząd federalny 21 stycznia zniósł ograniczenia dotyczące działań służb imigracyjnych (ICE i CBP) w miejscach uznawanych za „wrażliwe”, takich jak kościoły, szkoły, szpitale, schroniska i centra społecznościowe.
„Wejdziemy tam, gdzie musimy” – stwierdził Homan, narzekając, że kampania prowadzona przez władze miasta Chicago i organizacje proimigracyjne utrudnia deportacje.
„Chicagowianie są dobrze poinformowani” – powiedział Homan. „Nazywają to ‘poznaj swoje prawa’, ja nazywam to ‘jak unikać aresztowania’… jak ukrywać się przed ICE”.
Zapowiedział, że będzie prowadził „grę w kotka i myszkę”, aż wszyscy nielegalni imigranci zostaną deportowani.
W wywiadzie dla programu „America Reports” w Fox News, Homan odparł krytykę, że „to zwykli ludzie, to rodziny, które są atakowane i wyciągane z domów”. „Nie sądzę, abyśmy aresztowali jakieś rodziny” – powiedział Homan, odpowiadając na tę krytykę. Zobowiązał się do prowadzenia operacji deportacyjnych „bez przeprosin”, twierdząc, że przyniosą one korzyści dla kraju.
Chicago broni imigrantów: Gubernator i burmistrz przeciw polityce Trumpa
Gubernator J.B. Pritzker, który w niedzielę, 26 stycznia, pojawił się w CNN, zgodził się, że w Illinois nie ma miejsca dla brutalnych przestępców, którzy zostali skazani i przebywają w kraju nielegalnie. Jednak podkreślił, że należy rozróżniać przestępców od nieudokumentowanych imigrantów przestrzegających prawa.
„Dlaczego ich ścigamy? To nie są ludzie, którzy stwarzają problemy w naszym kraju. Potrzebujemy dla nich ścieżki do legalizacji. Musimy zabezpieczyć nasze granice, pozbyć się brutalnych przestępców, ale także chronić ludzi – przynajmniej mieszkańców Illinois i całego kraju – którzy po prostu robią to, czego oczekujemy od imigrantów” – powiedział Pritzker.
Burmistrz Brandon Johnson oskarżył Trumpa o celowe wywoływanie strachu wśród mieszkańców Chicago, nazywając jego działania „niedopuszczalnymi i obrzydliwymi”.
„To się nie uda – powiedział Johnson. – Chicago jest inne. Nie będziemy się bać”.
Chicago, jako miasto sanktuarium, posiada przepisy mające na celu ochronę nieudokumentowanych imigrantów. Mogą oni korzystać z usług miejskich, takich jak opieka zdrowotna czy pomoc policji, bez obawy o deportację.
Burmistrz Johnson otrzymał wezwanie na przesłuchania w Kongresie w sprawie imigracyjnej polityki Chicago. Izbowa Komisja Nadzoru i Reform (House Oversight and Government Reform Committee) prowadzi dochodzenie w sprawie polityki miast sanktuariów oraz jej wpływu na zdolność federalnych organów ścigania do dokonywania aresztowań. Podobne wezwanie otrzymali burmistrzowie innych miast sanktuariów: Nowego Jorku, Bostonu i Denver. Do środy, 29 stycznia biuro Johsona nie podało, czy zamierza się on stawić na przesłuchaniach 11 lutego w stołecznym Waszyngtonie.
Akcje federalnych służb wywołały ostrą krytykę ze strony Demokratów, którzy oskarżają prezydenta Donalda Trumpa „o dążenie do taniej politycznej zemsty” poprzez prowadzanie deportacji w bardzo niebieskich miastach, takich jak Chicago.
Joanna Trzos
j.trzos@zwiazkowy.com