Sobani na stałe towarzyszy fizjoterapeuta Bartek i Agnieszka, łącząca obowiązki kierowcy i kucharki. Na święta przyleciała do USA dziewczyna Bartka i dwaj filmowcy z Nowego Jorku, pracujący nad filmem o biegu.
"W Wigilię biegałem, w czwartek znów ruszam na trasę, środa – na szczęście – była wolna. Zakosztowałem dzień wcześniej polskich świąt, nie mogę narzekać. Agnieszka się postarała. Była ryba, bigos, pierogi, barszcz, kapusta z grzybami. Nie było łatwo to wszystko tu kupić" – dodał.
Kolacja wigilijna odbyła się w przyczepie kempingowej w okolicy Parku Narodowego White Sand w Nowym Meksyku.
"Siedliśmy w szóstkę, była rodzinna atmosfera. Biegłem w tym parku po białym piasku i czułem się, jakbym za chwilę miał zjeżdżać na nartach. Jestem w trasie ponad trzy miesiące, za mną 92 maratony, zostało do pokonania 33. Po raz pierwszy od początku wszystko idzie, jak po sznurku. Wcześniej miałem problemy ze ścięgnem Achillesa, kolanem, barkiem. Potrzebny był zastrzyk, żebym nie czuł bólu. Miałem kilka kryzysów mentalnych, bo niełatwo się motywować codziennie przez kilka miesięcy. Pogoda do biegania jest świetna, w dzień temperatura wynosi ok. 25 stopni" – stwierdził.
Przyznał, że to jego pierwsze Boże Narodzenie poza rodzinnym domem w Toszku koło Gliwic.
"Nie żałuję, bo kiedyś będę mógł opowiadać, gdzie byłem. Nie wiem, jak będzie z powitaniem Nowego Roku. Nie mam za bardzo możliwości robienia kolejnych wolnych dni, muszę się spieszyć, bo w planie są spotkania z Polonią w Phoenix i San Diego. Więc pewnie skończy się na symbolicznej lampce szampana i tyle. Organizm się przyzwyczaił, mimo, że przebiegłem ponad 3800 km, czuję się dużo lepiej niż na starcie" – wyjaśnił biegacz.
Podkreślił, że mimo pokonania takiego dystansu jego waga się nie zmieniła.
"To dobry objaw, gdybym tracił kilogramy, oznaczałoby to, że bieg jest ponad siły mojego organizmu. Odliczam cały czas. Były momenty, że czułem się, jak w więzieniu, budziłem się z myślą, ile mi jeszcze zostało. Teraz czuję już ulgę, wierzę, że się wszystko uda, że teraz czeka mnie najpiękniejszy odcinek, a meta w Los Angeles (9 lutego) zapowiada się niesamowicie. Pracowałem na to cały rok" – powiedział.
Podkreślił, że przebywanie w trójkę przez tak długi czas w przyczepie kempingowej nie jest łatwe.
"Na szczęście Bartek jest bardzo odporny psychicznie, ma wielką cierpliwość. Agnieszka jest z nami pierwszy raz, musieliśmy się +dotrzeć+, przyzwyczaić do siebie. Mamy w przyczepie – mającej 10 metrów długości - więcej miejsca, niż podczas poprzednich biegów, kiedy korzystaliśmy z mniejszego kampera. Teraz każdy ma swój kąt i trochę prywatności" - zdradził.
Sobania wystartował w Nowym Jorku 15 września. W sumie 26-letni biegacz zamierza pokonać 5200 km.
"Chcę zainspirować ludzi do tego, że mogą więcej, niż im się wydaje możliwe. Stąd hasło +możesz więcej niż myślisz+. Wymiar charytatywny to zbiórka pieniędzy na zakup stu +pudełek dostępności+, które są narzędziami poprawiającymi komunikację osób niepełnosprawnych. Chodzi o to, by mogli się łatwiej porozumiewać w urzędzie czy u lekarza, żeby świat był dla nich bardziej dostępny. Biegnąc nagłośnię zbiórkę 100 tys. złotych na ten cel" – podkreślił przed wylotem do USA.
W czerwcu 2023 Sobania zakończył bieg z Chorzowa do greckiego Maratonu i z powrotem. Pokonał 3600 km. Codziennie przebiegał – też w dwóch częściach – maraton. Trasa wiodła przez Czechy, Słowację, Węgry, Serbię, Macedonię Północną i Grecję.
Z kolei w lstopadzie 2022 długodystansowiec zakończył w ten sam sposób 60-dniowy bieg ze stadionu Piasta Gliwice pod Camp Nou. W Barcelonie spotkał się z kapitanem piłkarskiej reprezentacji Polski Robertem Lewandowskim.
Rok wcześniej pobiegł do Rzymu, gdzie uczestniczył w audiencji u papieża i zebrał 50 tys. złotych dla chorej na nowotwór dziewczynki.