Według informacji Sił Powietrznych Ukrainy zestrzelono 59 rakiet i 54 drony, a kolejne 52 bezzałogowce "nie osiągnęły celu".
Nad ranem na całym terytorium Ukrainy został ogłoszony alarm powietrzny w związku z zagrożeniem ze strony rosyjskich dronów szturmowych. Agencja Ukrinform podała, że rosyjskie wojska wystrzeliły także z Morza Czarnego rakiety manewrujące Kalibr. Zaatakowane obiekty znajdowały się w obwodach charkowskim, kijowskim, dniepropietrowskim, połtawskim, żytomierskim, iwanofrankiwskim i zaporoskim.
W obwodzie dniepropietrowskim w wyniku ataku zginęła jedna osoba – przekazały władze tego regionu. Lokalna administracja poinformowała, że tylko w samym Charkowie w wyniku rosyjskich nalotów zostały zniszczone 74 budynki, a ponad 500 tys. mieszkańców zostało pozbawionych prądu i ciepła.
Największa ukraińska prywatna firma energetyczna DTEK oświadczyła, że Rosja zaatakowała jej elektrownie cieplne i poważnie uszkodziła sprzęt. Obecnie przystąpiono do naprawy szkód. Jak podaje przedsiębiorstwo, w tym roku był to trzynasty zmasowany atak na ukraiński sektor energetyczny i dziesiąty na przedsiębiorstwa energetyczne DTEK.
"Dzisiaj Putin celowo wybrał Boże Narodzenie jako dzień przeprowadzenia ataku. Co może być bardziej nieludzkiego? Ponad 70 pocisków rakietowych, w tym rakiety balistyczne i ponad sto dronów bojowych. Celem jest nasz (sektor) energetyczny. (Rosjanie) nadal dążą do wywołania blackoutu na Ukrainie" - oświadczył prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w sieciach społecznościowych.
"Rosyjskie zło nie złamie Ukrainy i nie zepsuje Bożego Narodzenia" - zapewnił ukraiński przywódca.
Rosyjskie ministerstwo obrony potwierdziło przeprowadzenie w środę zmasowanego ataku na infrastrukturę energetyczną w Ukrainie. Resort ocenił, że "cel ataku został osiągnięty, wszystkie obiekty zostały trafione".
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ) poinformowało, że w związku z rosyjskimi atakami na Ukrainie wojsko polskie poderwało w środę nad ranem swoje myśliwce przy wschodniej granicy. Po ok. dwóch godzinach zakończyło się operowanie lotnictwa wojskowego w polskiej przestrzeni lotniczej.
Minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha oświadczył, że w trakcie ataku rosyjska rakieta przeleciała przez przestrzeń powietrzną Mołdawii i Rumunii. Ministerstwo obrony Rumunii podało, że nie wykryto naruszenia granicy.
Prezydentka Mołdawii Maia Sandu oświadczyła na platformie X, że "podczas gdy nasze kraje obchodzą Boże Narodzenie, Kreml wybiera zniszczenie – wybierając jako cel ukraińską infrastrukturę energetyczną i naruszając swoim pociskiem mołdawską przestrzeń powietrzną". Później resort obrony Mołdawii przekazał jednak, że systemy monitorowania przestrzeni powietrznej nie wykryły jej naruszenia przez rakietę lub dron – podało Radio Europa Libera Moldova.
Do zdarzenia odniósł się także przyszły wysłannik Donalda Trumpa ds. Ukrainy i Rosji gen. Keith Kellogg. "Boże Narodzenie powinno być czasem pokoju, jednak Ukraina została brutalnie zaatakowana w dzień Bożego Narodzenia. Przeprowadzanie ataków rakietowych i dronów na dużą skalę w dniu narodzin Pana jest złe" - skomentował we wpisie na platformie X. "Świat uważnie śledzi działania obu stron. Stany Zjednoczone są bardziej niż kiedykolwiek zdeterminowane, aby zaprowadzić pokój w regionie" - dodał.
Kellogg jest wieloletnim doradcą Trumpa. Misją generała będzie zrealizowanie jednej z głównych obietnic wyborczych nowego prezydenta, tj. zakończenie wojny w Ukrainie. Jeszcze zanim został powołany do swojej nowej roli, opowiadał się za zawieszeniem broni, gwarancjami bezpieczeństwa dla Ukrainy i przynajmniej tymczasowym wykluczeniem jej członkostwa NATO.(PAP)