Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 18 grudnia 2024 18:56
Reklama KD Market

Budżet Chicago zatwierdzony z licznymi obciążeniami dla mieszkańców, choć bez podwyżki podatków od nieruchomości

Po tygodniach debat i negocjacji – chaotycznych i za zamkniętymi drzwiami w ostatnich dniach negocjacji – Rada Miasta Chicago niewielką większością głosów uchwaliła w poniedziałek, 16 grudnia budżet autorstwa burmistrza Brandona Johnsona o wartości 17,3 miliarda dolarów. Choć plan finansowy nie zawiera ostatecznie podwyżki podatków od nieruchomości, której zdecydowanie sprzeciwili się radni, to mocno uderzy po kieszeniach mieszkańców miasta. Chicagowianie odczują liczne podwyżki opłat, kar i innych podatków.

Autor: Chicago Mayor's Office/Facebook

Głosowanie nad budżetem, pierwotnie zaplanowane na piątek 13 grudnia, zostało odwołane w ostatniej chwili, gdy okazało się, że plan finansowy burmistrza nie ma wystarczającego poparcia radnych. Aby wejść w życie, budżet musiał być zatwierdzony przez co najmniej 26 z 50 radnych przed końcem 2024 roku.

Przegłosowany 16 grudnia niewielką większością 27 do 23 głosów projekt budżetowy był czwartą wersją zaprezentowaną radnym przez burmistrza Chicago Brandona Johnsona. Media podają, że najnowszą propozycję radni otrzymali nad ranem w dniu głosowania.

Przeciwnicy budżetu nie poddali się bez walki, stąd nie obyło się bez burzliwej debaty, którą dodatkowo zakłócali protestujący. Przedstawiciele różnych ugrupowań, znajdujący na widowni i obserwujący obrady, sprzeciwiali się zarówno projektowi budżetu, jak i deportacjom, planowanym przez nową federalną administrację. Starli się przeciwnicy prezydenta Trumpa, określający się mianem Revolutionary Communist Party oraz jego zwolennicy z ruchu pod nazwą Flip Chicago Red (w wolnym tłumaczeniu: zmień Chicago na czerwone, czyli kolor Partii Republikańskiej). Burmistrz musiał przerwać posiedzenie, by policja usunęła protestujących z galerii.

Przypomnijmy, że pierwotna wersja budżetu, zaproponowana przez Johnsona w październiku, zawierała podwyżkę podatków od nieruchomości o rekordowe 300 mln dolarów. W obliczu sprzeciwu chicagowian oraz wszystkich radnych wartość ta została następnie zmniejszona do 150 mln, a w trzeciej wersji – 68 mln dolarów. Większość radnych uważała jednak, że miasto nie może sobie pozwolić na żadną podwyżkę podatków od nieruchomości, gdyż chicagowscy właściciele domów są już wystarczająco nadwyrężeni finansowo.

Ostatecznie budżet nie zawiera podwyżki podatków od nieruchomości, ale wygląda na to, że chicagowscy podatnicy zostali obciążeni podwyżkami wszystkich innych możliwych podatków, kar i opłat miejskich.

Po usunięciu z projektu budżetowego podwyżki podatków od nieruchomości, administracja Johnsona postanowiła załatać deficyt opiewający na blisko miliard dolarów krótkoterminową pożyczką w wysokości 40 mln dolarów oraz różnymi oszczędnościami, w tym niewielką, bo tylko milionową redukcją zatrudnienia w departamentach miejskich. Wcześniej mimo presji Johnson wielokrotnie podkreślał, że nie będzie obcinał usług i programów miejskich i nie zwolni pracowników.

Wzrośnie między innymi podatek pobierany od licencji na oprogramowanie, usługi w chmurze i inne produkty cyfrowe. W górę idą opłaty za parkowanie w centrum w weekendy, koszt toreb na zakupy i podatek dla firm przewozowych typu Uber i Lyft. Drożeją podatki za bilety na koncerty i inne imprezy rozrywkowe, a na ulicach pojawi się więcej kamer wychwytujących kierowców, którzy przejeżdżają na czerwonym świetle i przekraczają limit prędkości.

Liczne obciążenia finansowe chicagowian, znajdujące się w nowym budżecie, mają wygenerować dla miasta ponad 165 milionów dodatkowego dochodu.

Burmistrz Johnson po głosowaniu zdawał się nie zrażać niskim poparciem dla budżetu i koncentrował się na „kluczowych inwestycjach, których domagali się mieszkańcy Chicago”. Bronił swojego budżetu, nazywając go zrównoważonym, a chaotyczny proces prowadzący do zatwierdzenia go – nowym sposobem sprawowania rządów.

„Zbyt długo budżet Chicago balansował na plecach ludzi pracy, zmuszając ich do ponoszenia ciężaru cięć w szkołach, klinikach, mieszkaniach publicznych i krytycznych usługach” – powiedział burmistrz Johnson w oświadczeniu. „Budżet, który dziś uchwaliliśmy, jest inwestycją w lepszą, silniejszą i bezpieczniejszą przyszłość Chicago, w której priorytetem są młodzi ludzie, pracownicy i ich rodziny, a sprawiedliwość nie jest już refleksją, ale podstawą naszych decyzji”.

Radni, którzy głosowali przeciwko budżetowi, podkreślają, że mimo braku podwyżki podatków od nieruchomości chicagowscy podatnicy i tak odczują liczne obciążenia, zaś budżet przekracza możliwości finansowe miasta. Ich zdaniem burmistrz wydaje pieniądze w sposób nieodpowiedzialny i okazuje brak woli na rzecz zidentyfikowania i dokonania niezbędnych cięć. Ponadto, ich zdaniem, miasto nie ma długoterminowego planu na uzdrowienie swojej sytuacji finansowej.

Niektórzy radni krytykują burmistrza za niedostępność i brak współpracy. Radny Jim Gardiner, reprezentujący 45 okręg wyborczy na północnym zachodzie Chicago, licznie zamieszkiwany przez Polonię, skarżył się, że nie może doprosić się terminu spotkania z burmistrzem.

Plan finansowy miasta na 2025 rok jest o ponad 5 miliardów większy niż ten z 2020 roku. To drugi budżet burmistrza Johnsona, który przeszedł bez podwyżek podatków od nieruchomości. W ubiegłym roku udało się uniknąć podwyżki, mimo że wydatki miasta nadal przewyższały jego dochody. Komentatorzy zwracają uwagę, że w przyszłym roku uniknięcie podwyżki podatku od nieruchomości jest mało prawdopodobne w związku z pogarszającą się sytuacją finansową miasta.

Radni oraz analitycy twierdzą, że potrzeba wielu lat dyscypliny fiskalnej, aby Chicago znalazło się na dobrej ścieżce finansowej na przyszłość.

Joanna Marszałek
[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaWaldemar Komendzinski
ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama