Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 21 listopada 2024 04:00
Reklama KD Market

„Wielka z tego jest radocha”

„Wielka z tego jest radocha”

Autor: Adobe Stock

Przejeżdżałem właśnie przez jedno z miast na południu Polski. Rzuciła mi się w oczy niezwykle pozytywna informacja wypisana na wielu bilbordach w owym mieście i jak się okazuje całym regionie. Dwa krótkie zdania, zbudowane z kolorowych wyrazów napisanych tak, że nie sposób przejechać bez zwrócenia na nie uwagi, głoszą: „Bóg Cię kocha! Wielka z tego jest radocha.” Okazuje się, że za akcją stoi pochodzący z Raciborza, urodzony w 1975 roku przedsiębiorca Mateusz Kłosek, właściciel jednej z największych w Europie firm produkujących okna. Założona przez niego firma około siedem i pół tysiąca osób. Na terenie zakładu funkcjonuje kaplica, w której pracownicy mogą modlić się nawet w czasie pracy. O tym akurat dowiedziałem się zasięgając informacji w internecie. Zwykle takie akcje, znane także w Stanach Zjednoczonych są inicjowane przez kościoły i wspólnoty chrześcijańskie, głównie protestanckie. Widząc te konkretne bilbordy i nie znając jeszcze kontekstu ich pochodzenia, rzeczywiście poczułem się radośniej i lepiej. Było to dla mnie także o dziwo zaskakujące, pomyślałem, że jednak jestem przyzwyczajony albo do reklam jakichś komercyjnych produktów i wydarzeń, do polityków poszukujących wyborców, bądź do informacji o cenach rozwodów czy innych podobnych spraw. A tutaj? Na wspomnianym billboardzie nie ma słowa o firmie, zero reklamy, dopiero kiedy samemu z ciekawości zacznie się szperać po internecie, można się coś dowiedzieć.

Ciekawe to spostrzeżenie także dla mnie, katolickiego księdza, który podobnie jak zdecydowana większość społeczeństwa, skupia się na komercyjnym lub negatywnym przesłaniem reklam. Z drugiej strony pomyślałem, do czego to doszło, żeby tak oczywistą prawdę o miłości Boga do człowieka trzeba było przypominać i przekazywać w takiej formie, aby przynajmniej w jakimś niewielkim stopniu ona do ludzi dotarła. Zgadzam się w pełni z zawartym w niej przekazem. Odczucie radości z tego powodu, że Bóg mnie kocha, pojawiło się od razu. I pojawiać się powinno zawsze. Pomyślałem sobie, że dość już tego poddawania się smutkom i narzekaniu. Potrzeba radości i przekazywania sobie takich informacji, że jest się przez kogoś kochanym, że kocha mnie Bóg. Każda taka informacja otrzymana także od drugiej osoby daje nie tylko radość, ale także wewnętrzną siłę. Od razu przypomniała mi się śpiewana na spotkaniach oazowych piosenka: „Bóg kocha mnie takiego jakim jestem. Raduje się każdym moim gestem. Alleluja! Boże radość mnie rozpiera”. Przecież tym można żyć! To można sobie przekazywać! To jest wspaniała ewangelizacja. Nic nie daje wewnętrznej siły tak wielkiej, jak prawda o tym, że się jest kochanym. Z przekazywania jej nie można rezygnować nigdy!

Oglądając, słuchając, czytając wiadomości z kraju i ze świata, większość z nich donosi o wojnach, kłótniach politycznych, rozruchach, nieszczęściach, nierówności społecznej, skandalach. Niewiele jest dobrych informacji, gdyż rzekomo są mniej sprzedajne. Ale to one dają człowiekowi siłę. Te wcześniejsze, których jest zdecydowanie więcej, dołują i męczą, powodują, że człowiek zamyka się w sobie, pełen lęku o swoje bezpieczeństwo i przyszłość. Czy warto tak żyć? Niestety ten negatywny przekaz dociera do nas także z kościelnych ambon. A powinno być przecież zupełnie inaczej. To właśnie na prawdzie o Bożej miłości trzeba budować życie. To ona powinna zwyciężać i warto tworzyć takie miejsca pozytywnego przekazu informacji, warto też z takimi, pozytywnie nastawionymi do życia ludźmi trzymać. 

Mój zakonny współbrat, ksiądz Rafał Główczyński, znany w mediach społecznościowych jako „Ksiądz z Osiedla” ma oczywiście przeciwników swojej działalności. Są nimi typowi malkontenci, którym brakuje pozytywnego spojrzenia na życie. To są ludzie wiecznego narzekania. Brak im inicjatywy także tej z elementem ryzyka. Kiedy kilka miesięcy temu otwierał w Warszawie, pod schodkami Mostu Poniatowskiego, klubokawiarnię nazwaną oryginalnie „Cyrk Motyli”, która ma być „wyjątkowym miejscem na mapie stolicy. Jedynym, w którym każda rzecz kosztuje dokładnie tyle ile Ty zdecydujesz, że chcesz zapłacić”, wielu postawiło na niej „krzyżyk” już, kiedy tylko została ogłoszona jej inauguracja. Jej naczelnym hasłem są słowa: „Doświadcz dobra. Dziel się dobrem”. Jej nazwa nawiązuje do filmu o Nicku Vujicicu, człowieku, który urodził się bez rąk i nóg. Dzisiaj jest znanym na całym świecie mówcą motywacyjnym, autorem bestsellerów. Jest chrześcijaninem, który inspiruje miliony ludzi swoim niezwykłym świadectwem życia i wiary. Udowadnia, że nawet największe ograniczenia fizyczne nie są przeszkodą w osiąganiu pełni życia i realizacji Bożego planu. Sam jest mężem i ojcem czworga dzieci. A warszawski „Cyrk Motyli”? cieszy się wielkim powodzeniem. W ofercie ma pyszne kawy lub herbaty, lody włoskie, popcorn lub watę cukrową. Wszystko w cenie: „Ile chcesz”. Do tego cykliczne wydarzenia jak dzień dla rodziny, dzień sceny lub dzień otwartości. Kilka tygodni temu została otwarta kolejna lokalizacja, w Piastowie, koło Warszawy. Lokal trzypoziomowy, gdzie na samym dole jest pomieszczenie dla dzieci i rodzin, drugie piętro to restauracja z naleśnikami i tostami, a ostatnie, to miejsce zabawy i tańca, w tym dancingów dla seniorów, koncertów i dyskotek dla młodzieży. Hasło naczelne: Otwarcie na dobro! Można? Oczywiście, że tak!

Trzeba być jednak realistą. Takie pozytywne promocje dobra spotkają się, bo muszą się spotkać z atakami zła, bądź to wprost, bądź „w białych rękawiczkach”. Te ataki mogą być bardzo trudne i niszczące. Nie należy się jednak zniechęcać, ale konsekwencje realizować dobro, zwłaszcza kiedy ma ono swoje zakorzenienie w bezinteresownej miłości Boga. O takim dobru, podobnie jak o miłości trzeba dosłownie trąbić na lewo i prawo, umieszczać na bilbordach i wszędzie, aby mogło dotrzeć do każdego, także do największych malkontentów. Jestem wdzięczny każdemu, kto tę promocję podejmuje, z własnej wiary i przekonania. To jest bardzo właściwy kierunek!

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.

 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama