Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 4 listopada 2024 22:15
Reklama KD Market

Wybory do Kongresu mogą mieć duże konsekwencje dla przyszłego prezydenta

Kampania przed wyborami do Kongresu USA odbywa się w cieniu wyścigu prezydenckiego, ale wyborcza walka jest równie zacięta i wyrównana. Tymczasem od jej wyniku zależy w dużej mierze realizacja obietnic wyborczych kandydatów na prezydenta kraju, a także m.in. dalsze wsparcie dla Ukrainy.
Wybory do Kongresu mogą mieć duże konsekwencje dla przyszłego prezydenta
Widok na Kapitol w Waszyngtonie

Autor: fot. Adobe Stock

Kandydaci na prezydenta obu partii złożyli wiele daleko idących obietnic – od wyeliminowania podatku od napiwków, czy podatku dochodowego w ogóle (Donald Trump) po zwiększenie ulg na dzieci i podwyższenie płacy minimalnej (Kamala Harris). Jednak to, czy kandydaci będą w stanie zrealizować swoje obietnice, zależy w dużej mierze od wyników wyborów do Kongresu.

Oprócz prezydenta 5 listopada Amerykanie wybiorą – jak co dwa lata – cały skład Izby Reprezentantów i około jednej trzeciej składu Senatu. Kampania jest równie wyrównana, co przed wyborami prezydenckimi, i nie sposób wskazać, która z partii będzie uzyska parlamentarną większość. W Senacie – gdzie Demokraci mają obecnie przewagę 51-49 – zdecydowanymi faworytami do przejęcia kontroli są Republikanie. Wynika to głównie z tego, że w tym roku większość większość z 34 senackich mandatów w “wahających się” stanach (swing states) jest sprawowana obecnie przez Demokratów, podczas gdy niemal wszystkie mandaty Republikanów znajdują się w stanach, w których raczej nie muszą obawiać się o wynik.

W rezultacie, aby przejąć kontrolę nad Senatem, Republikanie muszą wygrać tylko w jednym lub dwóch z dziewięciu stanów, gdzie mandat senatora pełni obecnie Demokrata, i utrzymać resztę mandatów. Niemal pewne jest, że Demokraci stracą mandat w głęboko konserwatywnej Wirginii Zachodniej, gdzie z wyścigu wycofał się były już Demokrata Joe Manchin. Sondaże dają też niewielkie szanse na reelekcję Jonowi Testerowi w również konserwatywnej Montanie. W pozostałych kluczowych wyścigach wyborczych – w Arizonie, Nevadzie, Wisconsin, Michigan, Pensylwanii, Ohio i Marylandzie – przewagę mają kandydaci Partii Demokratycznej, lecz poza Arizoną, Nevadą i Marylandem jest ona niewielka.

Po stronie Republikanów tylko trójka senatorów może mieć jakiekolwiek obawy o reelekcję: Ted Cruz w Teksasie, Rick Scott na Florydzie i Deb Fischer w Nebrasce. Wszyscy troje mają jednak w sondażach znaczącą, kilkupunktową przewagę wykraczającą poza błąd statystyczny. Paradoksalnie największą nadzieją Demokratów może być niezależny kandydat Dan Osborn w Nebrasce, który w reklamach wyborczych podkreśla, że w wielu kwestiach zgadza się z Trumpem. W porównaniu z 2022 rokiem, kiedy Demokraci nieoczekiwanie zwiększyli swoją przewagę w Senacie dzięki zdecydowanym porażkom skrajnych Republikanów popieranych przez Trumpa, w tym roku większość kandydatów do Senatu partii prezentuje bardziej umiarkowane poglądy. Mimo to w wielu przypadkach kandydaci Republikanów cieszą się mniejszym poparciem w swoich stanach niż Trump.

Jeśli chodzi o wybory do Izby Reprezentantów, to według ośrodka Cook Political Report na 435 wyścigów w okręgach jednomandatowych w 203 kandydaci Demokratów są albo niemal pewni zwycięstwa, albo mają przewagę. W przypadku Republikanów liczba ta wynosi 207, jednak większość z 25 pozostałych okręgów, w których sondaże wskazują na remis, to mandaty sprawowane przez Republikanów. W praktyce losy tego, która z partii obejmie kontrolę nad Izbą, rozstrzygną się w kilkunastu okręgach położonych w większości w Kalifornii, Arizonie, Michigan, Pensylwanii i Nowym Jorku.

Według poniedziałkowej prognozy ośrodka FiveThirtyEight Republikanie mają szanse przejąć kontrolę nad Izbą Reprezentantów w 510 symulacjach na 1000, a Demokraci – w 490 na 1000.

Choć margines zwycięstwa będzie prawdopodobnie niewielki, wynik może mieć duże konsekwencje. Jeśli Trump zostanie prezydentem, lecz Demokraci będą kontrolować Izbę Reprezentantów, jego pole manewru w sprawach polityki gospodarczej będzie mocno ograniczone, podobnie jak w ostatnich dwóch latach jego kadencji. W podobny sposób ograniczona będzie władza Kamali Harris, jeśli to ona wygra, a Senat lub cały Kongres przejdzie pod kontrolę Republikanów.

“To Kongres trzyma sznurki od sakiewki z pieniędzmi i dlatego rządy prezydenta mogą być naprawdę utrudnione przez Kongres, który nie popiera jego programu. Może go sparaliżować. Prawda jest więc taka, że Kongres może zrobić olbrzymią różnicę” – powiedziała PAP była ambasadorka USA w Polsce Georgette Mosbacher. Dodała, że jest niemal pewna wygranej Republikanów w Senacie, lecz przyznała, że walka o Izbę będzie znacznie bardziej wyrównana.

Mniejsze znaczenie wyniki wyborów parlamentarnych będą miały dla polityki zagranicznej, w której to prezydent odgrywa główną rolę. Kontrolowana przez Republikanów Izba Reprezentantów przez wiele miesięcy wstrzymywała pakiet środków na wsparcie Ukrainy, co w praktyce zahamowało udzielaną przez Waszyngton pomoc. Jak tłumaczy jednak w rozmowie z PAP Doug Klain, działacz organizacji Razom for Ukraine lobbującej za wsparciem dla Kijowa, tym razem to wybory prezydenckie będą miały przeważające znaczenie w tej kwestii.

“Jeśli wygra Trump, a Republikanie będą mieli większość w Izbie, będzie (on) miał bardzo duży wpływ na kształt dyskusji na ten temat. I jeśli faktycznie zdecyduje się zakończyć wojnę w Ukrainie przez wstrzymanie pomocy dla Kijowa, nawet republikańscy stronnicy Ukrainy nie będą mogli wiele na to poradzić. Jeśli z kolei Trump przegra, można spodziewać się, że jego wpływ na polityków partii znacznie osłabnie” – ocenił Klain. Zaznaczył, że nawet jeśli Kongres przeznaczyłby dodatkowe środki na wsparcie Ukrainy, to w gestii prezydenta byłoby ich wydanie.

Jak dodał, jeden powód do optymizmu w tej kwestii to fakt, że wszyscy Republikanie, którzy w kwietniu poparli pakiet dla Ukrainy, wygrali w partyjnych prawyborach z przeciwnikami wsparcia dla Kijowa. Klain zaznaczył jednak, że jeśli kandydat Republikanów wygra wybory prezydenckie, spodziewa się szybkich ruchów ze strony Kongresu i Białego Domu, by maksymalnie wzmocnić pozycję Ukrainy przed objęciem przez Trumpa urzędu 20 stycznia.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama