W niedzielę, 20 października, około godz. 7 pm, para nastolatków z Elgin została napadnięta przez uzbrojonych sprawców w rejonie 100 North Wolcott Ave. w Chicago, kiedy szli na koncert rapera Lil Durka w hali United Center.
Z relacji brata 18-letniego Jessa Kendalla, wynika, że zaparkowali samochód kilka przecznic od United Center.
„Szli na koncert, kiedy zaczepiło ich czterech osobników, dwóch na rowerach, dwóch pieszo. Mieli maski na twarzach” – relacjonował Tommy Kendall w stacji ABC 7.
Dodał, że byli to młodzi ludzie. Zabrali parze telefony i inne rzeczy osobiste, a następnie postrzelili jego młodszego brata, Jessa.
Dziewczynie Jessa udało się uciec i wezwać pomoc. 18-latek zmarł nad ranem w poniedziałek w szpitalu im. Strogera.
W strzelaninie rannych zostało dwóch innych nastolatków, którzy, według Tommy’ego Kendalla, byli przypadkowymi świadkami zdarzenia.
„Straciłem najlepszego przyjaciela, mojego młodszego brata. I to dlaczego, bo może miał 20 dolarów w kieszeni” – rozpaczał Tommy Kendall.
Policja we wtorek nie podała żadnych dodatkowych informacji. Sprawcy byli nadal poszukiwani.
„Żadna rodzina nie jest w stanie udźwignąć takiej straty” – czytamy we wpisie na portalu GoFundMe, gdzie prowadzona jest zbiórka na pokrycie kosztów medycznych i pogrzebowych rodziny Kendallów w związku z tragiczną śmiercią ich syna.
Jess Kendall był uczniem ostatniej klasy Elgin High School. 18-latek uwielbiał samochody i wiązał swoją przyszłość z motoryzacją. Sąsiedzi rodziny opisują go jako uczynnego nastolatka, który często pomagał starszym osobom.
(tos)