Zapoczątkowane w 1986 r. i odbywające się co dwa lata ćwiczenia Keen Sword potrwają do 1 listopada. W tegorocznej edycji (KS25) weźmie udział łącznie 40 okrętów i około 370 samolotów z obu państw. W części manewrów uczestniczyć będą również żołnierze z Kanady i Australii.
Jak poinformowało wcześniej japońskie ministerstwo obrony, uczestnicy przedsięwzięcia skoncentrują się m.in. na ćwiczeniu interoperacyjności, wspólnych operacjach powietrznych i desantu morskiego oraz kompleksowej obronie przeciwlotniczej i przeciwrakietowej.
"Mamy silne poczucie pilności, biorąc pod uwagę (fakt), że nie możemy wykluczyć wystąpienia poważnej sytuacji, podobnej do tej na Ukrainie, w pobliżu naszego kraju" - powiedział na wtorkowej konferencji prasowej gen. Yoshihide Yoshida, najwyższy rangą oficer japońskiej armii. "Musimy zrobić wszystko, aby temu zapobiec" - dodał.
"To ćwiczenie i inne podobne są okazją do zademonstrowania światu naszej woli obrony Japonii i żelaznego charakteru sojuszu amerykańsko-japońskiego, który trwa od ponad 70 lat" - napisano w oświadczeniu amerykańskiej armii. Wojsko zaznaczyło, że scenariusz KS25 nie ma związku z wydarzeniami regionalnymi ani nie jest skierowany przeciwko żadnemu konkretnemu państwu.
Japońska agencja Kyodo zwróciła uwagę na niedawne naruszenia przestrzeni powietrznej kraju przez wojska Rosji i Chin oraz "inne działania wojskowe w pobliżu państwa", które wpływają na obniżenie poziomu bezpieczeństwa.
Krzysztof Pawliszak (PAP)