24-letni brazylijski napastnik zdobył trzy gole w drugiej połowie spotkania, które było rewanżem za finał poprzedniej edycji Champions League, czym wydatnie pomógł "Królewskim" odwrócić jego losy i odrobić dwubramkową stratę.
Ancelotti na konferencji prasowej po meczu ocenił, że występ Viniciusa Jr. był nadzwyczajny.
"To było coś niezwykłego i wcale nie myślę o trzech zdobytych golach. Rzadko można zobaczyć piłkarza grającego w taki sposób" - powiedział włoski szkoleniowiec, który wyraził przekonanie, że jego podopieczny zostanie uznany najlepszych zawodnikiem, grającym w Europie w minionym sezonie.
"+Vini+ zdobędzie Złotą Piłkę, ale wcale nie za to, co zrobił tego wieczora, ale za to, co zrobił w zeszłym sezonie. Te trzy gole będą się już liczyć do przyszłorocznej Złotej Piłki" - dodał.
Jak wskazał, kibice poza Madrytem gwiżdżą na Brazylijczyka, bo "potrafi zrobić różnicę".
Wracając do meczu z Borussią, Ancelotti podkreślił, że mimo wyniku 0:2 po pierwszej połowie w szatni w przerwie nie było paniki i nerwów.
"Jesteśmy wystarczająco dojrzałą i doświadczoną drużyną, żeby zrozumieć taką sytuację i wiedzieć, co trzeba zrobić, aby wrócić do gry. Dlatego było spokojnie. Nie było mowy o odwróceniu rezultatu, ale rozmawialiśmy o małych rzeczach, jak dokładne podania, wygrywanie pojedynków indywidualnych, zwiększenie intensywności. Trochę też zmieniliśmy system i w połączeniu z innymi elementami pozwoliło nam to odmienić grę" - tłumaczył.
"W pierwszej połowie byliśmy jakby nieśmiali z piłką, brakowało przyspieszenia, a w drugiej połowie radziliśmy sobie lepiej. Była jakość, była presja, była pasja. To była nasza najlepsza druga połowa w tym sezonie" - dodał szkoleniowiec.
Ancelotti powiedział, że musi z piłkarzami wyciągnąć wnioski z tego meczu.
"Nie możemy zacząć grać po swojemu po stracie dwóch goli czy od drugiej połowy. To droga donikąd. Nie sądzę, żebyśmy mogli grać przez 90 minut z intensywnością z drugiej połowy, ale możemy być bardziej zrównoważeni, lepiej zacząć, szybciej podkręcić tempo" - podsumował włoski trener obrońcy trofeum.
W innym nastroju był opiekun Borussii Nuri Sahin, który wziął na siebie winę za wysoką, a jednocześnie pierwszą porażkę w tej edycji LM. Uznał za błędną decyzję, by na początku drugiej połowy wzmocnić defensywę.
"Od początku graliśmy dobrze piłką, stwarzaliśmy wiele sytuacji, zdobyliśmy dwa gole, ale już w przerwie wiedzieliśmy, że druga połowa będzie długa. I była bardzo, bardzo długa. Gospodarze szybko zaczęli nas spychać na przedpole, zaczęły się problemy w defensywie i wprowadziłem trzeciego środkowego obrońcę. To rozwiązanie jednak się nie sprawdziło, mój błąd. Jestem gotowy na krytykę, bo to była zła decyzja. Broniliśmy się jeszcze gorzej, a nie potrafiliśmy odsunąć gry od własnej bramki" - analizował Sahin, którego jednym z asystentów jest Łukasz Piszczek.
"Musimy jednak też wziąć pod uwagę klasę Realu. Z jednej strony to kompletny zespół, a z drugiej ma wielkie indywidualności" - dodał.
Jak przyznał, w kolejnych meczach liczy na powtórkę z pierwszej połowy i wyciągnięcie nauki z drugiej odsłony, żeby nie powtarzać podobnych błędów.
"Musimy przełknąć tę gorzką pigułkę. To bolesna porażka, bo mamy świadomość, że stać nas było na lepszy wynik. Ale skoro potrafimy grać z Realem tak, jak w pierwszej połowie, to znaczy, że w ataku jesteśmy naprawdę mocni i to powinno stanowić naszą bazę w kolejnych występach" - wskazał 36-letni trener, a w przeszłości zawodnik zarówno BVB, jak i Realu.