Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 18 października 2024 19:45
Reklama KD Market

Francuski proces stulecia

Wiele aspektów procesu Dominique’a Pelicota i pięćdziesięciu innych oskarżonych we Francji w ciągu ostatniego miesiąca było tak niezwykłych, że wydawały się w jakiś sposób wręcz surrealistyczne. W 2020 roku policja poinformowała Gisèle Pelicot, 67-letnią emerytkę mieszkającą w małym francuskim miasteczku Mazan, że jej mąż, z którym była związana przez prawie pięć dekad, został aresztowany. Zatrzymano go po próbie filmowania bielizny kobiet w centrum handlowym...
Francuski proces stulecia
Gisele Pelicot ze swoimi adwokatami

Autor: Guillaume Horcajuelo/EPA-EFE/Shutterstock

Szokująca gra

Początkowo Gisèle brała pod uwagę, że gdyby jej mąż był skłonny pójść na terapię, mogliby zostać razem. Ale potem policja skonfrontowała ją z czymś bardziej szokującym. Na jego komputerze folder zatytułowany „nadużycie” zawierał około 20 tysięcy zdjęć i filmów przedstawiających gwałt i napaść na Gisèle przez obcych mężczyzn – w sumie 72 – a także przez jej męża. Śledczy powiedzieli jej, że przez około dekadę Pelicot odurzał ją, dodając czegoś do żywności i namawiał poznanych w Internecie mężczyzn, by ją molestowali.

W ubiegłym miesiącu Dominique Pelicot potwierdził w sądzie stawiane mu zarzuty: „Jestem gwałcicielem, tak jak inni w tej sali”. Czternastu pozostałych mężczyzn przyznało się do stawianych im zarzutów, ale większość twierdzi, że jest niewinna. Argumentowali, że myśleli, iż po prostu uczestniczą w libertyńskiej grze między mężem i żoną.

Szczegóły tej sprawy są szokujące. Mężczyźni, którzy przychodzili do domu Dominique’a, musieli ogrzewać ręce na kaloryferze, zanim weszli do jego sypialni. Musieli się rozebrać w kuchni. Nie mogli roztaczać zapachu dymu papierosowego ani wody po goleniu, by nie zostawić żadnych śladów. W wypadku, gdy Gisèle poruszyła się podczas ataku seksualnego, jej mąż nakazywał napastnikowi opuszczenie pokoju. Prowadził szczegółowe zapisy, rejestrując nagrania wideo i zdjęcia każdego mężczyzny, w teczkach posegregowanych według imienia.

Był uderzająco nonszalancki. Nie wymagał, by którykolwiek z mężczyzn oskarżonych o gwałt używał prezerwatyw. Niektórzy z napastników są oskarżeni o duszenie jej, gdy Dominique to obserwował. Pewien mężczyzna, który był nosicielem wirusa HIV, rzekomo zgwałcił Gisèle sześć razy. Kiedy zaczęła narzekać na dziwne objawy fizyczne – znaczną utratę wagi, wypadanie włosów, ogromne luki w pamięci, trudności z poruszaniem ręką – Dominique woził ją na wizyty lekarskie, ale nie przestał jej odurzać ani ułatwiać znęcania się nad nią. Kiedy wspomniała, że ​​ma niewyjaśnione problemy ginekologiczne, oskarżył ją o zdradę. 

Wszystkie te szokujące wydarzenia nagle ujrzały światło dzienne we francuskim sądzie. Proces, który nadal się toczy, stał się prawdziwą sensacją w całej Europie. Na sali sądowej prawnicy obrony robili wszystko, co mogli, by podważyć charakter skarżącej. „Jest gwałt i jest gwałt” – powiedział jej jeden z obrońców, sugerując, że Gisèle i jej mąż byli swingersami uczestniczącymi w skomplikowanej grze seksualnej. Jednak ekspert medyczny zeznał, że biorąc pod uwagę leki, które potajemnie podawał małżonce jej mąż, Gisèle była tak mocno otumaniona, że ​​była bliżej śpiączki niż snu.

Rytualne okrucieństwo

Rozprawy, podczas których stawiane są oskarżenia o rytualne okrucieństwo wobec ofiar, nie są ewenementem w sądach na całym świecie, a mimo to sprawa Pelicot jest wyjątkowa. Jest w tym przypadku wielu oskarżonych gwałcicieli, których uchwycono na filmie, a trudno też pominąć fakt, że napadli na odurzoną narkotykami matkę siedmiorga dzieci. Mężczyźni ci mają od 20 do 70 lat. Jest wśród nich strażak, pielęgniarz, dziennikarz, strażnik więzienny, a także urzędnik państwowy. Wielu z nich było najwyraźniej szczęśliwie żonatych i miało dzieci. 

Proces rozpoczął się we wrześniu, a fakt, że w ogóle o tym wiemy, wynika z decyzji Gisèle, która zrezygnowała ze swojego prawa do prywatności. Chciała, by zarzuty dotyczące tego, co się jej przydarzyło, mogły zostać upublicznione. Jak powiedział jej prawnik, wierzyła, że ​​„wstyd musi zmienić opinię publiczną”, tak by mężczyźni oskarżeni o gwałt i napaść na nią mieli już do końca życia plamę w życiorysie i zostali zniesławieni.

W tym procesie Gisèle stała się ikoną feminizmu we Francji. Wiele organizacji kobiecych zjednoczyło się w jej imieniu, starając się zwiększyć świadomość na temat przestępstw seksualnych związanych z odurzaniem i wskazując, że kobiety są najbardziej narażone na gwałt ze strony kogoś, kogo znają. 

Oczywiście nie wszyscy mężczyźni gwałcą, choć sprawa Pelicota podważyła do pewnego stopnia ten argument. Mieszkając w małym miasteczku liczącym 6 tysięcy mieszkańców, Dominique był w stanie znaleźć w pobliżu 72 mężczyzn, którzy byli gotowi, na jego zaproszenie na forum zatytułowanym „Bez jej wiedzy”, „znęcać się nad moją śpiącą, odurzoną żoną”.

Jeden z oskarżonych w tej sprawie, 72-letni były strażak i kierowca ciężarówki, którego przyjaciele i rodzina opisali jako „życzliwego”, powiedział w sądzie, że ma „głęboki szacunek dla kobiet”. A jednak jest oskarżony o zgwałcenie nieprzytomnej kobiety. Inny oskarżony wyjaśnił, że zdał sobie sprawę, że to, co robi, jest złe, gdy Gisèle się poruszyła, kiedy ją atakował, a Dominique szybko wyprowadził go z pokoju. 

Warto pamiętać, że mężczyzn oskarżonych o gwałt i napaść na Gisèle jest tak wielu, iż zostali aresztowani w pięciu oddzielnych etapach, co trwało prawie rok. Co tydzień sędziom przedstawiano nową grupę oskarżonych do rozpatrzenia, by można było wziąć pod uwagę ich profile psychologiczne oraz zeznania ich partnerek i byłych partnerek. Niektórzy mężczyźni zostali opisani jako egocentryczni, agresywni i rutynowo niewierni. Jeden z nich został uwięziony za akty przemocy seksualnej wobec trzech innych kobiet. Niektórzy przyznali się, że byli molestowani w dzieciństwie. Jednak w żaden sposób nie wyjaśnia to losu, jaki spotkał Gisèle.

Krzysztof M. Kucharski


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama