Kuzyn Lincolna
Dziesięć lat cierpliwie czekał na sensowną rolę. Na początku kariery pojawiał się jedynie w epizodach lub niewiele znaczących tytułach typu: „Return of the Killers Tomatoes”, czy „Grizzly II: Revenge”. Aż w 1994 roku Clooney podpisał z NBC pięcioletni kontrakt na rolę w nowym serialu medycznym „ER”. Propozycja przyszła w samą porę, gdyż aktor chciał już podobno zrezygnować z zawodu. W wywiadzie do „Variety” powiedział: „Miałem 33 lata i w Hollywood wciąż byłem nikim. Przez ponad 10 lat chodziłem na castingi, w których odpadałem w przedbiegach”.
Rola doktora Douga Rossa przyniosła mu ogromną popularność. Mógł zostać w obsadzie tej produkcji na kilkanaście lat, ale po wygaśnięciu kontraktu George nie podpisał nowego, choć potem okazjonalnie pojawiał się gościnnie w serialu. Jego plan był jasny: podbić Hollywood!
Teoretycznie miał łatwiej, bo pochodzi z artystycznej rodziny. Jego ojciec Nick Clooney prowadził własny talk-show w sieci AMC. Piosenkarka kabaretowa i aktorka Rosemary Clooney to jego ciotka. Zaś aktorzy: Miguel Ferrer, Rafael Ferrer i Gabriel Ferrer są jego kuzynami. Zacności korzeniom Clooneya dodaje fakt, że Mary Ann Sparrow, jego czwarta prababcia ze strony matki, była przyrodnią siostrą Nancy Lincoln, matki prezydenta Abrahama Lincolna, co czyni aktora i amerykańskiego prezydenta kuzynami w piątym pokoleniu.
Początkowo George wcale nie chciał być aktorem. W 1977 roku próbował zawodowego bejsbolu w Cincinnati Reds, ale nie przeszedł pierwszej rundy eliminacji i nie zaoferowano mu kontraktu. Następnie studiował dziennikarstwo telewizyjne na Northern Kentucky University, potem krótko na University of Cincinnati, ale ich nie ukończył. Zarabiał sprzedając damskie buty i ubezpieczenia, pracował też w budownictwie.
Za ładny na aktora
W końcu w wieku 21 lat przeniósł się do Los Angeles, zamieszkał u ciotki Rosemary i z braku innych perspektyw postanowił zostać aktorem. Luksusowe życie w willi ciotki wcale mu się nie podobało. Ponieważ nie miał pieniędzy i nie stać go było na samodzielne mieszkanie, wprowadził się do kumpla mieszkającego w kawalerce, którą określał jako „dużą szafę”. Znajomy łamał sobie później głowę, jak George’owi udawało się przekonać dziewczyny, żeby po miłym wieczorze „poszły do niego”.
Życie w LA kręciło się wokół nieudanych castingów. Nikt nie chciał mu dać poważnej roli. Przez jakiś czas aktor grał w popularnym serialu „Roseanne”. Po latach Clooney wspominał, że gdy odtwórczyni głównej roli, Roseanne Barr, po raz pierwszy go zobaczyła, zaśmiała się i powiedziała: „Przystojniaczek jesteś, chodź ze mną na zaplecze”. To były oczywiście żarty, ale George zaczął się wtedy zastanawiać, czy to uroda nie jest dla niego przeszkodą w aktorskiej karierze.
Jak po swoje
Na szczęście rola w „ER” przyniosła mu popularność i sławę. I choć co tydzień ponad 40 milionów Amerykanów chciało oglądać go jako dr. Douga Rossa, nie przeszkodziło mu to w karierze na dużym ekranie. W 1996 roku Robert Rodriguez obsadził go w kultowym już filmie „From Dusk Till Down”, za który aktor dostał swoje pierwsze nagrody. W tym samym roku zagrał też w komedii romantycznej z Michelle Pfeiffer „One Fine Day” oraz thrillerze „The Peacemaker” z Nicole Kidman.
Co prawda zaliczył też w tym okresie wpadkę w „Batman & Robin” Joela Schumachera, który został obwołany najgorszym filmem wszechczasów, ale nie przeszkodziło to Clooneyowi dalej iść po swoje. W roku 2000, rok po tym, kiedy odszedł z serialu „ER”, zagrał w kasowym „Perfect Storm” oraz komedii braci Coenów „O Brother, Where Art Thou?”. A w 2005, kiedy „ER” oficjalnie został zdjęty z anteny, Clooney miał już na koncie Oscara za drugoplanową rolę w filmie „Syriana”, trzy nominacje do nagrody Akademii: za reżyserię i scenariusz do filmu „Good Night and Good Luck”, pierwszoplanową rolę w „Michael Clayton” i wiele innych kinowych hitów.
Największym z nich jest oczywiście „Ocean’s Eleven” Stevena Soderbergha z 2001 roku, w którym George zagrał tytułowego Danny’ego Oceana. W filmie obok Clooneya wystąpiła hollywoodzka śmietanka: Brad Pitt, Julia Roberts, Matt Damon i Andy Garcia. Jest to pod kątem finansowym najbardziej udany film George’a – zarobił na świecie kosmiczną kwotę 451 milionów dolarów. Dwa sequele: „Ocean’s Twelve” (2004 r.) i „Ocean’s Thirteen” (2007 r.) nie przebiły już tej sumy, ale ugruntowały pozycję Clooneya jako aktora, którego nazwisko gwarantuje sukces pieniężny.
Mając zaplecze finansowe i doświadczenie pracy z braćmi Coenami, aktor coraz częściej kierował się w stronę kina artystycznego, niezależnego. Po wpadce z „Batman & Robin” bardziej uważnie dobierał projekty, czytał scenariusze i szukał niszy. Sam tłumaczył to dziennikarzom w ten sposób: „Kiedy jesteś na starcie, cieszysz się po prostu z tego, że dostałeś pracę, jakąkolwiek pracę. Z czasem albo się rozwijasz, albo hamujesz z piskiem”.
Narodziny amanta
Wokół przystojnego aktora zawsze kręcił się wianuszek kobiet. Jego pierwszą poważną dziewczyną była zmarła cztery lata temu aktorka Kelly Preston, znana z takich hitów jak „Jerry Maguire” czy „Gotti”. Spotykali się w latach 1987-1989. Jednym z prezentów, jakie George sprawił ukochanej, była świnka wietnamska o imieniu Max. Gdy ich związek się skończył, aktor trzymał świnkę kolejne 18 lat aż do jej śmierci w 2006 roku. Żartobliwie mówił potem, że to był najdłuższy związek, jaki kiedykolwiek miał. Po rozstaniu z Kelly spotykał się z aktorką Talią Balsam. Wzięli nawet ślub w Las Vegas, ale ich małżeństwo przetrwało zaledwie trzy lata.
Po rozwodzie aktor oświadczył, że nigdy już nie stanie na ślubnym kobiercu. Trwał w postanowieniu długo, choć potencjalnych kandydatek miał naprawdę dużo. Spotykał się m.in. z aktorkami: Ginger Lynn Allen, Cameron Diaz, Charlize Theron, Lucy Liu, Renee Zellweger, francuską gwiazdą reality show Celine Balitran, brytyjską modelką Lisą Snowdown czy byłą pracownicą WWE Stacy Keibler.
Strzała Amora
Aż w lipcu 2013 roku aktora ponownie trafiła strzała Amora i to tak, że wyrzekł się wcześniejszych deklaracji. Stało się to wtedy, gdy na jego drodze stanęła Amal Alamuddin, pochodząca z Libanu prawniczka i aktywistka. Wraz z przyjacielem została ona zaproszona na kolację do włoskiej willi Clooneya. Wszyscy rozmawiali do późnych godzin nocnych. „Ona sama i to, co robiła, było fascynujące. Zachwyciła mnie, odkąd tylko ją zobaczyłem” – wspominał George w rozmowie z magazynem „Vogue”.
Szybko złapali ze sobą kontakt. Początkowo byli tylko przyjaciółmi, dopiero z czasem ich relacja przerodziła się w coś głębszego. Długo ze sobą korespondowali, pisali maile, ale nawet wtedy aktor nie myślał o ślubie. Wszystko zmieniła ich wspólna podróż do Afryki.
„Nie wiem, dlaczego, ale żyrafy strasznie do niej lgnęły. Przychodziły tylko do niej. Zrobiłem jej wtedy zdjęcie, uśmiechnęła się do obiektywu. I w tym momencie wiedziałem już, że muszę się jej oświadczyć” – wyznał po latach.
Para ogłosiła zaręczyny w 2014 roku i kilka miesięcy później wzięła prawdziwie królewski ślub w Wenecji. W 2017 roku małżonkowie zostali rodzicami. Na świat przyszły bliźnięta – córeczka Ella i syn Alexander. „Nie planowaliśmy tego. Nie rozmawialiśmy też o tym, dopóki się nie pobraliśmy. Dopiero po ślubie oboje poczuliśmy, że byłoby wspaniale mieć się z kim naszym szczęściem podzielić” – przyznał aktor w rozmowie z Davidem Lettermanem.
Brukowce co jakiś czas piszą o ich rzekomym kryzysie, ale plotki te nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości. W 2018 roku Amal wręczała mężowi Nagrodę Akademii za całokształt twórczości. Kiedy przemawiała, cała sala nie kryła wzruszenia.
„Gdy go poznałam, szybko zrozumiałam, że nieważne, co by się stało, i tak nigdy nie będę chciała być z nikim innym. Pisał do mnie śmieszne SMS-y i podrzucał do mojej torby miłosne liściki. Minęło pięć lat i nic się w tej sprawie nie zmieniło” – mówiła.
Życie na świeczniku
Pieniądze nie są już dla niego priorytetem. Odkąd zarobił 10 milionów dolarów za rolę w „The Perfect Storm”, 12 milionów za „Ides of March” i 20 za „The Descendants”, teraz potrafi zgodzić się na rolę za marne 300 tysięcy. Aktor twierdzi, że jeśli zajdzie taka potrzeba, sprzeda jeden ze swoich domów.
Ile ich w sumie ma – nie wiadomo, ale najsłynniejszą jego posiadłością jest Villa Oleandra, piękna, osiemnastowieczna rezydencja nad jeziorem Como we Włoszech. Aktor kupił ją w 2002 roku od rodziny Heinzów – tych od ketchupu. Dom ma 25 pokoi, własny kort tenisowy, basen, siłownię i garaż, w którym aktor trzyma swoje liczne motocykle, a nawet specjalne pomieszczenie do przyrządzania pizzy. W willi gościło wielu celebrytów: Brad Pitt, Jennifer Aniston i Matt Damon, amerykański prezydent Barack Obama, a także royalsi: Meghan Markle i książę Harry.
Rok temu aktor i jego żona ogłosili, że chcą sprzedać willę w Lombardii. Mieli już dość zainteresowania paparazzich, którzy notorycznie zakłócali im spokój. Wystawili posiadłość za 100 milionów euro, dziesięciokrotność kwoty, za którą Clooney ją nabył.
Nie oznacza to jednak, że Clooneyowie nie będą przyjeżdżać do Europy. Swój drugi dom mają bowiem na południu Francji. Ich idylliczna posiadłość w Domaine du Canadel w Prowansji ma basen, prywatne jezioro, gaj oliwny i winnicę.
Cierpiący w samotności
Choć mogłoby się wydawać, że aktor ma wszystko, na co dzień zmaga się z potwornym cierpieniem. Ma napady wszechogarniającego poczucia samotności. Wydaje się to niewyobrażalne, patrząc na jego piękną żonę, rodzinę, przyjaciół, wspaniałe domy. Dodatkowo Clooney zmaga się też z zaburzeniami snu. Podobno tylko telewizja pozwala mu nieco odpocząć. George prawie codziennie jest w łóżku o 22.00, ale budzi się w nocy kilkakrotnie i nie zaśnie bez włączonego telewizora.
„Wyłączenie go sprawia, że zaczynam myśleć i kiedy te wizje zaczynają się przetaczać przez moją głowę, nie ma mowy, żebym zasnął. Ten migający ekran pozwala mi się zdrzemnąć, ale nawet wtedy, bez wyjątku, budzę się co najmniej pięć razy w ciągu każdej nocy” – opowiadał dziennikarzom.
Przyczyn można szukać w tym, że aktor jest bardzo przewrażliwiony na punkcie swojego zdrowia. W szkole średniej zachorował na porażenie Bella, chorobę, która częściowo paraliżuje twarz. Choroba ustąpiła w ciągu roku, ale w rozmowie z Larrym Kingiem aktor opowiadał, że było to dla niego traumatyczne przeżycie. „Tak, to mija. Ale to był pierwszy rok liceum. Kiepski czas, żeby mieć sparaliżowaną połowę twarzy” – powiedział wówczas.
Jak przyznał, jedynym pozytywnym aspektem tego stanu było to, że w ramach obrony przed rówieśnikami nauczył się z siebie żartować. „Myślę, że to ważna część bycia sławnym. Te żarty muszą być wymierzone w ciebie” – przyznał.
W tym roku wraz ze swoim dobrym kompanem Bradem Pittem przybył do Wenecji na festiwal filmowy, aby promować ich nowy wspólny film „Wolfs”. Kiedy fani zgromadzeni na Lido ich zobaczyli – oszaleli. Dwóch hollywoodzkich amantów w jednym miejscu dobrze wiedziało, co zrobić, by rozgrzać publiczność: rozsyłali całusy, uśmiechali się, pozowali do zdjęć, a nawet tańczyli.
Kiedy potem na czerwonym dywanie George pojawił się ze swoją żoną Amal, emocje sięgnęły zenitu. Wszyscy chcieli mieć ich wspólne zdjęcie. Gdy para pozowała, jeden z fotografów przewrócił się z wrażenia. Aktor natychmiast do niego podbiegł, pomógł wstać i upewnił się, czy wszystko jest w porządku. Taki też jest Clooney: empatyczny i wrażliwy.
Małgorzata Matuszewska