Chodząca radość
Kiedy Travolta dowiedział się, że w „Saturday Night Fever” będzie tańczył, był przerażony. Uważał, że się do tego kompletnie nie nadaje. Reżyser uznał jednak, iż Travolta grający wtedy w popularnym sitcomie „Welcome Back, Kotter” przyciągnie do kin młodych ludzi i dał mu czas na przygotowanie. W dziewięć miesięcy aktor opanował choreografię do perfekcji. Do dziś ludzie proszą go, by wykonał słynny taniec do przeboju Bee Gees „Fever Night”.
Był najmłodszym z szóstki dzieci Salvatore J. Travolty, zawodnika futbolu amerykańskiego, i Helen Cecilii z domu Burke, nauczycielki dramatu i wokalistki radiowego zespołu Sunshine Sisters. To Helen zachęciła syna do aktorstwa.
„Mama była artystką, aktorką, reżyserką i nauczycielką, wyjątkowo motywującą i wspaniałą osobą. Potrafiła dostrzec to, co we mnie i moim rodzeństwie jest dobre. Ojciec był taki sam. Wychodziłem na scenę, grając w szkolnej sztuce i nawet jeśli miałem maleńką rolę, bez żadnej kwestii, on przychodził po przedstawieniu i mówił: ‘Wiesz, kiedy wyszedłeś na scenę, ludzie nie mogli oderwać od ciebie oczu. Byłeś niesamowity’ ” – wspomina aktor.
Uroczy John, z dołeczkiem na brodzie, był hołubiony przez rodzinę, sąsiadów i nauczycieli. Był żywym srebrem, ale wszystko robił z uśmiechem i radością, więc nawet kiedy napsocił – natychmiast mu to wybaczano. Gdy chłopak miał 12 lat, matka załatwiła mu rolę w przedstawieniu „Who’ll Save the Plowboy?” Franka D. Gilroya. Pięć lat później, po dwóch sezonach występów w letnim teatrze, Travolta otrzymał propozycję pracy od zawodowej grupy teatralnej Equity. Reżyser powiedział mu wprost: „Inni przychodzili tu i starali się o angaż, ale nikt nie grał z taką radością jak ty. Ona jest zaraźliwa i właśnie dlatego cię zatrudnimy”.
Na samym szczycie
Travolta uczył się w Dwight Morrow High School, ale po roku rzucił naukę i przeniósł się z New Jersey do Nowego Jorku. Grywał w reklamach, występował na Broadwayu, śpiewał w lokalnych studiach nagraniowych, ale wciąż mu było mało. Wreszcie postawił wszystko na jedną kartę i wyjechał do Los Angeles.
To było dobre posunięcie. Niemal od razu zaangażowano go do serialu NBC „Emergency”. Dwa lata później John zadebiutował na dużym ekranie w horrorze Briana De Palmy „Carrie” u boku Sissy Spacek. Potem przez cztery lata wcielał się w rolę Vinniego Barbarina w sitcomie ABC „Welcome Back, Kotter”.
Aż wreszcie na zawodowej ścieżce Travolty pojawił się John Badham i propozycja głównej roli w filmie „Saturday Night Fever”. Za tę kreację Travolta dostał Złotego Globa i pierwszą nominację do Oscara. Udział w musicalu „Grease” u boku Olivii Newton John przyniósł mu drugą w karierze nominację dla najlepszego aktora w komedii lub musicalu i przypieczętował światową sławę.
Jednak kiedy wydawało się, że Travolta jest na topie, kolejne filmy okazały się komercyjnymi porażkami. Wrócił na szczyt dopiero po dekadzie, po roli w komedii „Look Who’s Talking”. Pięć lat później Quentin Tarantino obsadził go w obsypanym nagrodami „Pulp Fiction”. Za swoją kreację Travolta otrzymał wtedy kolejną nominację do Oscara. Później zagrał w tak znanych produkcjach jak „Get Shorty”, „Face/Off”, „Primary Colors”, „The Thin Red Line”, „Swordfish”, „American Crime Story”, „Gotti” i „Die Hart”.
Spekulacje i dramaty
Travolta przyznaje, że nawet w kryzysowych momentach nie tracił nadziei, bo z natury jest optymistą. Został jednak wielokrotnie wystawiony na ciężką próbę. Były to kwestie związane z popularnością – pozwy, próby wyłudzeń – ale także nasilające się spekulacje w mediach dotyczące jego orientacji seksualnej. A wreszcie osobiste dramaty, jakie go spotkały na przestrzeni lat.
W 1976 roku na planie filmu „The Boy in the Plastic Bubble” John poznał Dianę Hayland. Zakochali się w sobie. Rok później ona zmarła na raka piersi. Potem aktor długo był sam, choć kobiety za nim szalały. Ustatkował się dopiero w 1991 roku, w wieku 37 lat. Jego żoną została aktorka Kelly Preston. Ślubu, który odbył się w Paryżu, udzielił im pastor kościoła scjentologicznego. Aktor, choć wychował się w rodzinie katolickiej, w 1975 roku przystąpił do tego kontrowersyjnego zgromadzenia. Został zwerbowany przez aktorkę Joan Prather na planie filmu… „The Devil’s Rain”.
Po ślubie Kelly zrezygnowała z kariery zawodowej, by zostać pełnoetatową żoną i matką. W 1992 roku na świecie pojawił się pierworodny syn pary, Jett, a osiem lat później córka, Ella Bleu. U Jetta zdiagnozowano epilepsję, autyzm i chorobę Kawasakiego, ale początkowo Travoltowie nie mówili o tym publicznie. W 2009 roku rodzina przebywała w letniej rezydencji na Bahamach. 16-letni Jett był akurat sam w domu, kiedy w łazience dostał ataku epilepsji i uderzył głową o wannę. Zmarł chwilę później. Rodzina pogrążyła się w żałobie. John i Kelly założyli Fundację im. Jetta, pomagającą dzieciom specjalnej troski. Rok po jego śmierci, w 2010 powitali na świecie kolejnego syna, Benjamina. Chłopiec urodził się całkowicie zdrowy.
Szczęście trwało osiem lat. W 2018 roku u Kelly zdiagnozowano raka piersi. Niestety 13 lipca 2020 roku Travolta podzielił się ze światem smutną wiadomością: „Z wielkim bólem serca informuję, że moja piękna żona Kelly przegrała dwuletnią walkę z rakiem piersi. Miłość i życie Kelly pozostaną na zawsze w naszej pamięci”.
Wierny sobie
Kelly i John przeżyli razem 30 lat i zawsze wspólnie przechodzili przez życiowe zakręty. Aktorka lojalnie stawała po stronie męża i nigdy publicznie nie komentowała zarzutów powtarzających się pod jego adresem. Nie brakowało zwłaszcza tych dotyczących rzekomego homoseksualizmu Travolty. Spekulacje rosły, gdy kolejne osoby oskarżały go o napaść seksualną. Jedną z nich był młody masażysta, którego aktor ponoć nakłaniał do uprawiania seksu. Posądzano też Travoltę o romans z Jeffem Kathreinem, który był opiekunem Jetta. Na zdjęciach, które obiegły media, można było zobaczy
obu mężczyzn w niejednoznacznej sytuacji. Travolta tłumaczył, że był to tylko „przyjacielski buziak”.
Skandal wybuchł po publikacji książki Roberta Randolpha „You’ll Never Spa in this Town Again”. Jej autor twierdził wprost, że Travolta od zawsze był gejem. Co ciekawe, żeby uwiarygodnić swoją opowieść, Randolph poddał się testowi na wykrywaczu kłamstw. Pikanterii sprawie dodaje stwierdzenie, że jego zdaniem decyzja Travolty o wstąpieniu do kościoła scjentologicznego wzięła się stąd, że aktor chciał „wyleczyć się z homoseksualizmu”.
Travolta nigdy publicznie nie komentował swojej orientacji seksualnej. Za to zawsze chętnie opowiadał o swojej pasji lotniczej. Aktor ma licencję pilota i posiada kilka maszyn. Przez tę pasję kiedyś niemal nie stracił życia. Nocą 24 listopada 1992 roku Travolta pilotował samolot Gulfstream N728T ze swoją rodziną na pokładzie. W pewnym momencie awarii uległ generator elektryczny. John musiał awaryjnie lądować, kierując się tylko kompasem magnetycznym i światłami miejskimi Waszyngtonu. Podczas lądowania o mało nie doszło w powietrzu do kolizji z Boeingiem 727. Wszystko zakończyło się dobrze.
Może szczęście nie opuści też Travoltę w czekaniu na kolejne aktorskie wyzwania. On sam przyznał w jednym z wywiadów: „Moją pasją jest latanie i aktorstwo, nie mógłbym bez nich żyć. Aktorstwo to moje bicie serca, a latanie to moje wytchnienie”.
Małgorzata Matuszewska