Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 02:04
Reklama KD Market

Pora na katechezę

Pora na katechezę
fot. Adobe Stock

Początek nowego roku nauki w szkole i na różnego rodzaju studiach jest dla mnie okazją do refleksji nad miejscem religii w nauczaniu. Z ogromnym niepokojem obserwuję poczynania na tym polu w Polsce, gdzie minister edukacji narodowej podjęła realizację jawnej walki z lekcjami religii w szkole polskiej w ramach „uszczuplania podstawy programowej”. Ateistyczne poglądy deklarowane przez panią minister nie mogą być jednak bezkrytycznie przyjmowane przez społeczeństwo. Mamy prawo do nauczania religii i uczenia się jej w ramach lekcji w szkole, o przywrócenie czego walczono w Polsce długo, by w końcu w roku 1990 stało się to faktem. Rozpoczynałem wtedy edukację w trzeciej klasie liceum.

Dobrze pamiętam ten nowy początek dla nas jako uczniów, odkąd ksiądz katecheta pojawił się w szkole a z nim lekcje religii. Nie było łatwo się przestawić. Jednak katecheza prowadzona przy kościołach, najczęściej na salkach katechetycznych miała nieco inny charakter. Mocno była związana z przygotowaniem do przyjmowania sakramentów świętych, była jakby mniej sformalizowana, choć zajęcia były najczęściej dobrze prowadzone i przygotowane. Było to jednak coś dodatkowego. W moim przypadku na salki trzeba było iść dodatkowe 15 minut. W związku z tym różnie też bywało z frekwencją, gdyż wielu „zwalniało się” idąc po prostu na wagary. Pomocna była dla nas jako uczniów, mobilizacja ze strony rodziców, którzy w kwestii naszej edukacji religijnej mieli kontakt z katechetami. W szkole było już inaczej. Może dlatego, że byłem w połowie liceum tak to odczuwałem. Nagle pojawił się wśród nas, dorastających młodych ktoś, kto wymagał od nas nie tylko otwarcia na wiedzę, ale także wykazywania się pewnymi postawami moralnymi i zachowaniem. Pochodziliśmy z różnych środowisk parafialnych, miejscowości, właściwie nie znaliśmy się do tej pory od strony wiary. Było to jednak ciekawe i z perspektywy czasu widzę dobre doświadczenie. Nie da się ukryć, że było to także jednak wygodne, gdyż nie trzeba było więcej chodzić do przykościelnych salek.

Studiując teologię mieliśmy oczywiście zajęcia z katechetyki i pedagogiki, studiowaliśmy podstawy programowe, a także metody pracy z dziećmi, młodzieżą na różnych etapach ich rozwoju. Pisaliśmy próbne konspekty lekcji, wraz z zamierzonymi celami do osiągnięcia i sposobami na nie. Mieliśmy praktyki w przedszkolach i szkołach oraz tak zwane lekcje pokazowe. To był ważny etap studiów teologicznych. Prócz tego przygotowywaliśmy się do przekazywania konkretnej wiedzy o religii, wierze, przykazaniach. Nieco mniej jednak kładziono nacisku na to, co mimo wszystko powinno być w tym wszystkim najważniejsze, mianowicie na katechezę. Stąd miałem wrażenie, że lekcje prowadzone w szkole stały się bardziej lekcjami religii niż katechezą, choć często obie formy stosowano zamiennie.

Patrząc na walkę prowadzoną aktualnie w Polsce o miejsce nauczania religii w szkołach, poczynając od dążenia do zmarginalizowania jej znaczenia oraz zredukowania liczby godzin, można by z jednej strony zapytać, czy jest to walka wymierzona w religię w ogóle, czy w prowadzenia katechezy na terenie szkolnym. Wiadomo, że w szkole uczą się dzieci różnych wyznań i religii. Każde ma prawo do nauczania i każda ma zapewne swój system nauczania wiary. Samo nauczanie religii uważam za niezwykle ważne i potrzebne. Skoro człowiek (każdy człowiek) jest z natury istotą religijną, powinien zatem wiedzieć, czym jest religia, czym różnią się poszczególne religie, jaka jest ich historia, jak wierzą ludzie oraz jakie są zasady etyczne i moralne. Polemizując z polską minister edukacji – edukacja religijna jest tak samo ważna jak każda inna, gdyż uczy człowieka o tym, kim jest. Podobnie jak na przykład biologia uczy o życiu fizycznym, a zajęcia sportowe pomagają dbać o to życie, tak religia uczy o życiu duchowym człowieka oraz o celu życia, pokazując drogi i sposoby do jego osiągnięcia. Jeśli zatem polska minister uważa, że „szkoła jest od kształcenia, a nie od formacji religijnej”, to uważam, że nauka religii należy do istotnych kierunków tego kształcenia. A sama szkoła była od zawsze miejscem nie tylko kształcenia, ale także formowania człowieka, pomocą w wychowaniu go, kształtowaniu jego osobowości, o czym najwyraźniej polska pani minister zapomniała. Mówię tu jednak o miejscu religii w ogóle.

Chodzi jednak o to, aby nauczanie religii było także katechezą, to znaczy czasem poznawania Boga, stworzenia, piękna wiary i życia według jej zasad. Aby prowadziło do chęci osobistego poznawania Boga przez dziecko i później młodego człowieka. Do chęci wejścia z Nim w osobistą relację, poznawania Go w Piśmie św., pięknie życia i stworzenia, ale także we wspólnocie, którą dla wierzących jest Kościół lub inny rodzaj wspólnoty (myślę tu o przedstawicielach innych religii). W Kościele katolickim przypomina się ciągle o tym, że jego najważniejszym zadaniem jest ewangelizacja, czyli głoszenie Chrystusa i Ewangelii. Ktoś, kto spotka się z Jezusem Chrystusem i odkryje w sobie życie wiary, nie potrzebuje długiego tłumaczenia jak należy postępować i żyć. On to czuje i wie. Religia bez katechezy staje się tylko przekazem wiedzy, traktowane razem mogą (i powinny) prowadzić do żywej wiary i poznania Boga, który jest żywy i obecny. Gdyby tak nie było, żadna z religii na świecie nie miałyby sensu, a duszą ludzką mogłaby się zajmować sama psychologia (słowo „psyche” znaczy „dusza”).

W systemie amerykańskim „religia” jest sprowadzona do zajęć przykościelnych w ramach programów CCD. Sam skrót „CCD” oznacza „Bractwo Doktryny Chrześcijańskiej”. Najczęściej jednak i niestety ogranicza się do przygotowania do przyjęcia sakramentów świętych. Dobrze jest, kiedy w ramach polskich szkół prowadzone są lekcje religii połączone z katechezą. Wierzę, że wielu polskim uczniom było i jest to bardzo pomocne. Trzeba bronić i wspierać miejsca religii w szkołach wszędzie. I trzeba wymagać, aby była także katechezą, połączoną z żywym świadectwem życia tych, którzy ją głoszą i nauczają.

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama