W dwóch największych miastach Kanady zawieszone w powietrzu cząstki PM 2,5 odpowiadają za dodatkowe ponad tysiąc zgonów rocznie. Substancje te z łatwością przenikają do krwi, a z nią do różnych tkanek.
Badanie przeprowadzone w McGill University pokazuje, jak duże zagrożenie stanowią zawieszone w powietrzu pyły – szczególnie te najmniejsze o średnicy do 2,5 mikrona, znane jako PM 2,5.
„Ultramałe cząstki mają wyjątkowo nieduże rozmiary, co pozwala im przenikać głęboko do płuc i przedostawać się do krwi. Coraz więcej dowodów sugeruje, że zanieczyszczenia te mogą przyczyniać się do rozwoju chorób serca i płuc, a także niektórych rodzajów raka” – przestrzega Scott Weichenthal, autor pracy opublikowanej w piśmie „American Journal of Respiratory and Critical Care Medicine” (https://www.atsjournals.org/doi/10.1164/rccm.202311-2013OC).
„Jednak do tej pory badania nie sprawdzały ich wpływu na śmiertelność ludzi w Kanadzie” – dodaje.
Naukowcy śledzili poziom zanieczyszczenia powietrza w latach 2001-2016 w różnych dzielnicach Montrealu i Toronto, zamieszkałych przez 1,5 miliona dorosłych.
Wykorzystując najnowocześniejsze modele łączące metody uczenia maszynowego z pomiarami jakości powietrza, informacjami o użytkowaniu gruntów i zdjęciami lotniczymi, oszacowali, ile drobnych cząsteczek znajdowało się w powietrzu w różnych okresach.
Następnie wykorzystali metody statystyczne do obliczenia związku między ekspozycją na te cząstki a ryzykiem śmierci.
Długotrwałe wystawienie na te cząstki oznaczało w danym okresie wzrost ryzyka zgonu z innej przyczyny niż w wypadku o ponad 7 proc. Przy tym ryzyko zgonu z powodu chorób płuc wzrastało aż o 17,4 proc., a choroby wieńcowej – 9,4 proc.
Rozmiary cząstek mają zdaniem kanadyjskich specjalistów kluczowe znaczenie.
„Poprzednie badania, które nie uwzględniały wielkości cząsteczek, mogły pominąć lub zaniżyć poważne zagrożenia zdrowotne” – podkreśla prof. Weichenthal.(PAP)