Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 24 listopada 2024 04:51
Reklama KD Market

Louis w Londynie

Louis w Londynie
Louis Armstrong, 1947 fot. Wikipedia

Przed kilkoma tygodniami na rynku muzycznym ukazała się płyta z nagraniami legendarnego muzyka i piosenkarza jazzowego, Louisa Armstronga. Są to nigdy wcześniej nie wydane utwory, nagrane w BBC w Londynie podczas brytyjskiej trasy koncertowej Armstronga w 1968 roku. Ten okres wyznaczał szczyt jego popularności, zaledwie kilka tygodni po tym, jak piosenka „What a Wonderful World” znalazła się na czele brytyjskich list przebojów. Ale był to również schyłek kariery Armstronga. Po zakończeniu trasy koncertowej dotknęły go problemy z sercem i nerkami, co spowodowało, że nigdy już nie wyzdrowiał w pełni…

Rozdarcie jazzmana

Wycofując się do swojego nowojorskiego domu, chory Armstrong zaczął katalogować nagrania z całego swojego życia. Szczególnie zauroczyły go utwory nagrane w BBC. Puszczał je odwiedzającym go znajomym, robił kopie dla swoich kolegów z zespołu, itd. Pomimo przywiązania Armstronga do tej muzyki, utwory te zostały wydane tylko częściowo po ich pierwszej emisji. Album wydany w lipcu br. prezentuje o wiele pełniejszą wersję nagrań BBC, z pięcioma nowymi piosenkami. Zawiera również alternatywną wersję przeboju „Hello, Dolly!”, która jest dłuższa od pierwotnej.

Jak to ujął Ricky Riccardi, dyrektor Louis Armstrong House Museum, Armstrong mógł postrzegać występy w BBC jako swoje „ostatnie hurra”, gdyż zdawał sobie sprawę z tego, że podupada na zdrowiu. Oprócz jakości swojej gry, Armstrong mógł uważać nagrania w Londynie za wyjątkowe z innego powodu. Wydawało się, że podsumowują one całą jego karierę – z listą utworów obejmującą każdą dekadę jego życia jako wykonawcy.

Wraz z wydaniem nowego albumu raz jeszcze rozgorzały dyskusje na temat różnych sprzeczności w biografii Armstronga. Płyta zatytułowana „Louis in London” prezentuje zarówno geniusz jazzowy muzyka, jak i jego wodewilowe ciągoty, nazywane przez niektórych głupimi. Wskazuje również na kontrowersyjne zawiłości, jeśli chodzi o stosunek słynnego jazzmana do problemu rasizmu. W czasie tournée po Wielkiej Brytanii kilku krytyków zauważyło u Armstronga pewne rozdarcie: chciał zachować status pioniera jazzu, a jednocześnie miał skłonnoś

do zadowalania tłumów przez „chwytliwe wygłupy”. Recenzent pisma „Melody Maker” zauważył, że Louis kładł nacisk zarówno na śpiewanie, jak i błaznowanie, co dla niektórych jego fanów było rozczarowaniem. Krytyk gazety „The Times” ujął to tak: „Jako występ show-biznesowy było to wspaniałe. Z punktu widzenia jazzu występ był taki sobie”.

Większość kariery Armstronga przypadła na okres, zanim jeszcze uformował się ruch na rzecz obrony praw obywatelskich w Stanach Zjednoczonych. Prawdopodobnie muzyk odczuwał więc silną pokusę, by prezentować na scenie głównie swoją oryginalną osobowość. A osobowość ta była złożona i nawiązywała do amerykańskiej tradycji „minstrel shows”, czyli występów białych aktorów w przedstawieniach, w czasie których udawali czarnoskórych. Tradycja ta przetrwała w Ameryce aż do lat 60. XX wieku, ale dziś bywa często krytykowana.

W stylu wuja Toma?

Ten kontrowersyjny aspekt występów Armstronga znajduje odzwierciedlenie w liście utworów wybranych przez BBC, którą otwiera piosenka „When It’s Sleepy Time Down South”. Choć utwór ten cieszył się popularnością wśród publiczności, wzbudził spory, ponieważ przedstawiał wyidealizowaną wizję amerykańskiego Południa a w tekście pojawił się nawet rasistowski epitet „ciemni”.

W latach 50., kiedy ruch na rzecz praw obywatelskich zyskiwał popularność w USA, protestujący palili nawet kopie tej piosenki. Armstrong nie zrezygnował jednak z tego utworu i śpiewał go dalej na otwarcie swoich koncertów. Inny muzyk jazzowy, Dizzy Gillespie, oskarżył go o „występy w stylu wuja Toma”. Miles Davis uważał, że „jego osobowość została rozwinięta przez białych ludzi, którzy chcieli, by czarni bawili ich, uśmiechając się i skacząc”.

Jednak Armstrong bynajmniej nie pozostawał obojętny na przejawy rasizmu. Kiedy w Nowym Orleanie uchwalono prawo zakazujące mieszanym rasowo zespołom muzycznym występów publicznych, przez prawie dekadę nigdy do tego miasta nie wrócił. Przekazał duże darowizny Martinowi Lutherowi Kingowi i był również jednym z pierwszych czarnoskórych artystów, którzy mieli w swoim kontrakcie zapis, że nie zagrają w hotelu, jeśli nie będą mogli tam przenocować z powodu dyskryminacji.

Legendarny jazzman wniósł również trochę aktywizmu do swojej muzyki. Utwór „You’ll Never Walk Alone”, który trafił na listę BBC, dedykuje „wszystkim matkom, które mają synów w Wietnamie”. Wcześniej wykonał tę piosenkę dla podzielonej czarnej publiczności w Stanach Zjednoczonych jako wyraz solidarności. Ale być może najlepszym wyrazem jego filozofii jest piosenka „What a Wonderful World”, która jest przedostatnim utworem na płycie „Louis in London”.

Niektórzy krytycy odrzucali wówczas nadmierną ich zdaniem prostotę przesłania piosenki, a „The New York Times” nazwał ją „sentymentalną bzdurą”. Jednak Armstrong wyjaśnił: „Wydaje mi się, że to nie świat jest taki zły, ale to, co mu robimy. Zobaczcie, jaki wspaniały byłby, gdybyśmy tylko dali mu szansę”. To nastawienie ostatecznie przekonało niektórych krytyków. „Źle go oceniłem” – przyznał Dizzy Gillespie po śmierci Armstronga. Inni pozostali ambiwalentni. Jednak Miles Davis nawet po śmierci Louisa powtórzył swoją krytykę: „Nienawidziłem sposobu, w jaki musiał się uśmiechać na scenie, żeby przebić się do białych ludzi”.

Słuchając płyty „Louis in London” teraz, ponad 55 lat po nagraniu tych utworów, można odbierać ją dwojako. W niektórych utworach pojawia się Armstrong legendarny trębacz jazzowy. W innych przypadkach przyjmuje rolę popularnego, wodewilowego artysty. Podobnie jest z listą utworów obejmującą 50 lat historii USA. Można rozpoznać na niej Armstronga jako pioniera, który przełamał niezliczone bariery. Ale niechętni mu krytycy mogą doszukać się tu również tendencji do schlebiania gustom jego białych fanów.

Andrzej Malak

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama