Julia Szeremeta awansowała do finału bokserskiej kat. 57 kg i zapewniła sobie co najmniej srebrny medal igrzysk w Paryżu. "Nie boję się nikogo, do nikogo nie czuję respektu. Bawiłam się jeszcze lepiej niż na poprzedniej scenie" - powiedziała.
W środowym półfinale Polka pokonała na punkty 4-1 (28:29, 29:28, 29:28, 29:28, 29:28) Filipinkę Nesthy Petecio.
W sobotnim finale rywalką Szeremety będzie Tajwanka Yu Ting Lin, która w półfinale zwyciężyła jednogłośnie Turczynkę Esrę Yildiz.
"Nie boję się nikogo, do nikogo nie czuję respektu. Wychodzę do ringu i robię swoje" - powiedziała Polka, która półfinał stoczyła na korcie głównym Roland Garros.
Stwierdziła, że bawiła się "jeszcze lepiej niż na poprzedniej scenie".
"Było więcej kibiców, świetna atmosfera, światełka, więc jeszcze bardziej mnie to niosło" - podkreśliła. Nie umiała odpowiedzieć, jaki jest przepis na to, aby zupełnie wyłączyć układ nerwowy i się nie stresować.
Zamiast "Iga", co bardzo często można było słyszeć na korcie głównym w trakcie turnieju tenisowego, w środę wieczorem po trybunach niosło się "Julka, Julka".
"Bardzo fajnie było. To miłe. Powiem wam szczerze, że już nie mogę się doczekać finału" - dodała z uśmiechem.
Po pierwszej rundzie, którą przegrała na kartach sędziów, "nieco się zdziwiła".
"Dalej się świetnie bawiłam i to był mój sposób" - mówiła. Nie chciała się wypowiadać o rywalce w finale, reprezentantce Tajwanu Yu Ting Lin, która podobnie jak Algierka Imane Khelif została dopuszczona do rywalizacji w Paryżu, mimo że wykluczono je z mistrzostw świata w 2023 roku w New Delhi, ponieważ według Międzynarodowej Federacji Boksu (IBA) nie zdały testu mającego na celu ustalenie płci.
MKOl w zeszłym roku pozbawił IBA statusu organu zarządzającego boksem ze względu na kwestie finansowe i przejął kontrolę nad samymi zawodami olimpijskimi, ale teraz znajduje się w centrum sporu o udział tych zawodniczek.
MKOl przypominał już w trakcie igrzysk w związku z dyskusją w tej sprawie, że "kobiety mogą mieć poziom testosteronu równy poziomowi mężczyzn, będąc nadal kobietami".
Jeden z polskich trenerów rzucił tylko do Szeremety: "powiedz, że jest wyższa".
"Nie sprawdzałam w ogóle swoje drabinki. Z walki na walkę się dowiadywałem z kim boksuję. Teraz wiem, że jest wyższa i walczy w normalnej pozycji" - mówiła.
Szeremeta dodała: "w ogóle nie czuję stresu, boksuję na luzie".
"Cieszę się, że jest taki odbiór kibiców. Podoba im się mój boks. Mam nadzieję, że polski boks się odrodzi i pójdzie jeszcze w górę. Wioska bardzo fajna, mamy strefę polską, oglądamy różne dyscypliny, kibicujemy sobie wzajemnie. W polskim teamie jest świetna atmosfera" - powiedziała medalistka olimpijska.
Przypomniała o ostatnim srebrnym krążku dla polskiego boksu z igrzysk - zdobytym 44 lata temu.
"Coś pięknego. O srebrze nie ma co mówić. Idę po złoto. Moja ręka powędruje w górę 10 sierpnia. Miało być złoto z Garrosa, więc przywieziemy złoto" - dodała.
(PAP)