Najbardziej utytułowana gimnastyczka w historii Simone Biles wzbudziła aplauz publiczności podczas niedzielnej rywalizacji w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Amerykanki wygrały eliminacje w wieloboju drużynowym.
Po występie Biles reprezentacja USA objęła prowadzenie. We wtorkowym finale wystąpi osiem drużyn.
Biles była rewelacją igrzysk w Rio de Janeiro, gdzie zdobyła cztery złote medale i jeden brązowy. W 2021 roku w Tokio zrezygnowała ze startu w kilku konkurencjach ze względu na problemy zdrowotne i zły stan psychiczny. Mimo to sięgnęła po srebro i brąz. Zatem łącznie ma w dorobku siedem medali olimpijskich.
Problemy gimnastyczki się pogłębiały i w pewnym momencie jej dalsza kariera stanęła pod znakiem zapytania. Jednak po dwuletniej przerwie z pomocą kolegów z drużyny i terapeuty powróciła w chwale i wystartowała w paryskiej Bercy Arena. W niedzielę na trybunach znajdowały się takie gwiazdy jak aktor Tom Cruise, piosenkarka Lady Gaga i raper Snoop Dogg. Uczestnicząc w trzecich igrzyskach Biles wzmocniła status jednej z najwybitniejszych sportsmenek wszechczasów.
27-latka udowodniła, że może liczyć się w walce o kolejne medale. Po swoim występie z ulgą spojrzała na tablicę wyników.
"Myślę, że ona po prostu rywalizuje sama z sobą. Nigdy wcześniej nie mieliśmy kogoś takiego jak ona i nie sądzę, że kiedykolwiek będziemy mieć" – powiedziała o Biles brytyjska gimnastyczka Ruby Evans.
Promieniejąca Biles przybiła piątkę ze swoim trenerem Laurentem Landi i podbiegła do krawędzi maty, aby machać i przesyłać całusy euforycznej publiczności. Finał gimnastycznego wieloboju drużynowego kobiet odbędzie się we wtorek.
(PAP)