Na przestrzeni ostatniego stulecia różne były powody opuszczania naszej ojczyzny. Podczas wakacyjnej podróży odwiedziliśmy w Kanadzie grób emigranta, weterana spod Monte Cassino Wincentego Kosiorka. Natalia Żółtowska praprawnuczka weterana wraz z Izabellą i Natalią Rachwalskimi, reprezentującymi 12 Pułk Ułanów Podolskich z Chicago, ubrane były w brytyjskie mundury Armii Andersa.
Na miejscu oddaliśmy hołd odmawiając modlitwę, składając kwiaty i zapalając znicz. Wincenty miał duży wkład w życie Polonii kanadyjskiej, jako wolontariusz pracował w bibliotece, ale przede wszystkim był współzałożycielem Domu Weterana im. gen. Władysława Sikorskiego w Kitchener.
Wincenty Kosiorek urodził się w 1920 roku pod Augustowem. Tam też mieszkał z rodzeństwem i rodzicami aż do czasu wywózki na Syberię w 1940 roku. Pewnego dnia został aresztowany przez milicję podległą Armii Czerwonej, przewieziony do więzienia w Grodnie, a stamtąd – przewieziony w bydlęcym wagonie kolejowym bez ogrzewania i normalnych warunków – trafił do gułagu. Najbliżsi dowiedzieli się o tym wszystkim dopiero po latach.
W lipcu 1941 roku na mocy podpisanego w Londynie porozumienia Sikorski – Majski, Polacy zostali uwolnieni z sowieckich więzień i łagrów, oraz sformowana została Armia Polska pod dowództwem gen. Władysława Andersa. W ten sposób Wincenty jako jeden z wielu rozpoczął wędrówkę Szlakiem Nadziei i przez kraje Bliskiego Wschodu trafił do Włoch, gdzie w kompanii zaopatrzenia artylerii brał udział w walkach pod Monte Cassino.
Po zakończeniu działań wojennych został odesłany do Szkocji, a stamtąd po dwóch latach trafił do Kanady. Polskę po raz pierwszy odwiedził po upadku komunizmu w 1990 roku, potem jeszcze raz po czterech latach zawitał również do Edynburga w Szkocji i Monte Cassino. Zmarł w 2020 roku w Kanadzie i został pochowany na cmentarzu Woodland w Kitchener niedaleko Toronto.
W latach 1946-47 wydano ponad 4500 wiz dla weteranów Armii Andersa. Statek przez Atlantyk płynął miesiąc, a po dotarciu na miejsce też nie było lekko. Polacy często pracowali w mundurach, nie dostawali ubrań i często nie otrzymywali pieniędzy. Nie mieli jednak dokąd wrócić, często pochodzili z miejsc, które nie były już częścią kraju, a w komunistycznej Polsce “andersowcom” nie było przyznawane obywatelstwo. Obecnie w Kanadzie jest milion osób polskiego pochodzenia, a podróż samolotem jest szybsza, prostsza i bezpieczniejsza.
Dzisiaj kiedy Polska jest częścią Unii Europejskiej, Ameryka Północna przestała być symbolem wolności i sukcesu materialnego. W Stanach Zjednoczonych jest blisko 10 milionów osób polskiego pochodzenia. Natalia, Izabella i Natalia są kolejnym pokoleniem urodzonym na amerykańskiej ziemi, Polskę mają w sercu dzięki rodzicom, dziadkom, podróżom do Polski i polskich miejsc tutaj na miejscu, udziałem w uroczystościach czy kościołowi, nie zapominajmy również o wkładzie nauczycieli z polskiej szkoły sobotniej im. gen. Władysława Andersa.
Warto sięgać do korzeni, żeby przekazać dzieciom tradycje, kulturę i tożsamość.Jest nadzieja, że kiedyś w przyszłości nasi potomkowie powrócą pamięcią do tych chwil i dopiszą kolejne karty historii.
Tekst i zdjęcia:Mateusz Rachwalski