Był wczesny ranek 14 czerwca 1940 roku, kiedy wojska III Rzeszy wtargnęły do Paryża. Klęska Francji była prawie całkowita. Stolica kraju została ogłoszona miastem otwartym, co miało oszczędzić Paryżowi zniszczeń, jakie stały się udziałem reszty kraju. Cały naród był w szoku z powodu tak szybkiego najazdu i błyskawicznego zwycięstwa Niemiec. Hitlerowcy założyli swoją kwaterę główną w Hotelu de Crillon, wysłali też wojska pod wieżę Eiffla i Łuk Triumfalny...
Amerykanin w Paryżu
Po południu tego samego dnia nad wieloma charakterystycznymi punktami miasta powiewały już flagi ze swastyką. Zaczął padać deszcz, mocząc zarówno szczęśliwych Niemców, jak i przygnębionych paryżan. Tego wieczoru po ulicach miasta jeździły ciężarówki z głośnikami, przez które ostrzegano mieszkańców, by zgromadzili potrzebne zapasy, wrócili do domów i tam pozostali. Główne siły armii niemieckiej miały się zjawić w mieście w ciągu następnych 48 godzin. Wyemitowany komunikat zakończył się ostrzeżeniem, że nie będą dozwolone żadne demonstracje.
Jedną z ulic, którymi jeździły wspomniane ciężarówki, była Avenue Foch, odchodząca na zachód od Łuku Triumfalnego. Przy niej stał dom doktora Sumnera Jacksona, obywatela amerykańskiego, i jego urodzonej w Szwajcarii żony Toquette. Jackson pracował w Szpitalu Amerykańskim w Paryżu. Wiele lat wcześniej przeprowadził się do Francji, by Toquette mogła być bliżej rodziny. Mieli syna, 12-letniego Philipa. Nagle musieli zmierzyć się z rzeczywistością hitlerowskiej okupacji. Ameryka i Niemcy nie były jeszcze w stanie wojny, więc Sumner i jego rodzina byli stosunkowo bezpieczni, jednak ten smutny dzień w czerwcu 1940 roku był dopiero początkiem ich wieloletnich zmagań.
Jackson urodził się 7 października 1884 roku w Newton w stanie Massachusetts. Jego wczesne lata były naznaczone ciężką pracą i poświęceniem, co zainspirowało go do podjęcia studiów medycznych na Harvardzie. Po ich ukończeniu w 1910 roku rozpoczął swoją karierę chirurga. Jego umiejętności i talent szybko zwróciły uwagę środowiska medycznego, co otworzyło mu drzwi do wielu prestiżowych placówek medycznych. Jednak to, co wyróżniało Jacksona, to nie tylko umiejętności zawodowe, ale także jego głęboka empatia i troska o innych.
Podczas I wojny światowej Sumner służył jako chirurg we Francji, gdzie poznał urodzoną w Szwajcarii Toquette, która była pielęgniarką. Po ślubie para przeniosła się do Nowej Anglii, ale Toquette tęskniła za domem. Namówiła męża do zamieszkania we Francji, gdzie Jackson podjął pracę w American Hospital of Paris. By móc praktykować medycynę, musiał nauczyć się francuskiego a także powtórzyć studia medyczne. Byli małżeństwem przez około 12 lat, kiedy urodziło się ich jedyne dziecko.
Z narażeniem życia
Jackson nie mógł oczywiście przewidzieć, że stolica Francji znajdzie się pod niemiecką okupacją. Kiedy nadeszła najczarniejsza godzina tego kraju, zamierzał udzielać Francuzom wszelkiej pomocy, w miarę swoich możliwości. Kontynuował pracę w szpitalu, dzięki czemu mógł pomagać rannym żołnierzom alianckim, dla których często pozyskiwał fałszywe dokumenty. Pomagał im też wydostać się z okupowanego Paryża, a ostatecznie z Francji. Nawiązał współpracę z francuskim ruchem oporu, a jego szpital stał się jednym z kluczowych punktów wymiany informacji i pomocy dla uciekinierów. Działania Jacksona były niezwykle ryzykowne. Pomagał ukrywać żołnierzy alianckich i Żydów, narażając siebie i swoją rodzinę na ogromne niebezpieczeństwo.
Zarówno Jackson, jak i jego żona mogli legalnie wyjechać z Francji. Chirurg był obywatelem Stanów Zjednoczonych, a kraj ten w pierwszej fazie wojny stał na uboczu, natomiast jego żona posiadała paszport neutralnej Szwajcarii. Jednak oboje zdecydowali się pozostać w Paryżu. Sumner uważał, że jego obowiązkiem było kontynuowanie pracy, tym bardziej że w swoim szpitalu był bardzo istotnym członkiem personelu lekarskiego.
Niemcy tolerowali przez kilka lat działalność Szpitala Amerykańskiego, gdyż dzięki temu nie musieli się zajmować rannymi żołnierzami alianckimi, których los ich nie obchodził, a ponadto początkowo nie toczyli ze Stanami Zjednoczonymi wojny. Podczas gdy Sumner pomagał żołnierzom alianckim, Toquette przebywała zwykle w domu na Avenue Foch, walcząc z nazistami na swój własny sposób. Pozwalała francuskim partyzantom na korzystanie z jej lokum jako miejsca tajnych spotkań.
Wspomniana ulica nazywana była powszechnie „Aleją Szpiegów”, gdyż znajdowała się tam siedziba Gestapo. Niemcy prowadzili też przy tej samej ulicy kilka ważnych urzędów, w tym również takich, które były zaangażowane w działalność wywiadowczą. Toquette uważała, że prowadzenie konspiracyjnej działalności tuż pod nosem gestapowców zapewniało jej do pewnego stopnia bezpieczeństwo i przez pewien czas tak istotnie było. Jacksonowie byli być może jedynymi cudzoziemcami, którym pozwolono na mieszkanie przy tej prestiżowej alei. Reszta domów zajęta było albo przez hitlerowskie instytucje, albo też przez wysokich rangą niemieckich urzędników.
Aresztowanie i zdrada
W 1942 roku Jackson został nagle aresztowany przez francuską policję. Wkrótce dowiedział się, że wszyscy Amerykanie zostali internowani. Nie miało to jednak nic wspólnego z jego potajemną działalnością, a wynikało z faktu, iż po japońskim ataku na Pearl Harbor w grudniu 1941 Amerykanie wypowiedzieli Hitlerowi wojnę. Stawiało to obywateli Stanów Zjednoczonych przebywających na terenach kontrolowanych przez Niemców w dość trudnej sytuacji, ale zwykle nie powodowało natychmiastowego pozbawienia wolności lub deportacji.
Po pewnym czasie, w wyniku interwencji jego przyjaciół, Jackson został zwolniony i pozwolono mu na dalszą pracę w szpitalu. Przez cztery lata niemieckiej okupacji udało mu się nie tylko podtrzymać w miarę normalne funkcjonowanie Szpitala Amerykańskiego, mimo piętrzących się trudności i niedostatków finansowych, ale dość zuchwale fałszować dokumentację pacjentów. Amerykański lekarz chciał za wszelką cenę uchronić licznych amerykańskich i brytyjskich lotników przed dostaniem się w niemieckie ręce po zestrzeleniu nad Francją. W miarę upływu lat pacjentów przybywało, gdyż naloty alianckie były coraz częstsze i bardziej intensywne.
Wszystko to odbywało się przy jednoczesnych tajnych kontaktach z francuskim podziemiem, co przez wiele miesięcy było skutecznie skrywane. Ostatecznie jednak doktor Jackson został przez kogoś zdradzony, choć do dziś nie wiadomo przez kogo i w jakich okolicznościach. W ten sposób zakończyła się jego kariera, a on i jego rodzina znaleźli się w ogromnym niebezpieczeństwie.
W rękach Gestapo
25 maja 1944 roku do domu Jacksonów wtargnęli naziści. Rodzina została aresztowana i przekazana Gestapo. Pomimo brutalnych przesłuchań i gróźb, Jackson nie zdradził żadnych informacji o ruchu oporu. Nie miało to już zresztą większego znaczenia, gdyż gestapowcy z pewnością znali szczegóły jego konspiracyjnej działalności. Rodzina została wysłana do obozu koncentracyjnego Buchenwald, a następnie do Dora-Mittelbau. Warunki były tam nieludzkie, ale Jackson, mimo swojego wieku i wyczerpania, nadal starał się pomagać innym więźniom, wykorzystując swoje umiejętności medyczne.
Przeniesiony do obozu koncentracyjnego dla więźniów politycznych w Neuengamme pod Hamburgiem, musiał pracować czternaście godzin na dobę w kuźni w fabryce broni Walther. Jak wspominał później jeden ze współwięźniów, Jackson wytrzymał to wszystko ze stoicyzmem i godnością. Mierzący sześć stóp wzrostu, o gęstych, ciemnych brwiach i wyrazistych rysach twarzy, Jackson bardziej przypominał wykidajłę w jakimś nocnym klubie niż głównego chirurga z paryskiego szpitala. Kiedy pewnego dnia bohaterski chirurg doznał poważnej infekcji palca, kazał go amputować innemu więźniowi i kontynuował pracę. Często mówił swoim towarzyszom niedoli, że zamierza przeżyć wojnę i wznowić zarówno życie rodzinne, jak i karierę medyczną. Był bardzo bliski spełnienia tego marzenia.
Fatalna pomyłka
21 kwietnia 1945 roku armia brytyjska wreszcie dotarła w pobliże Hamburga. SS załadowało wtedy 9 tysięcy ledwo żyjących więźniów, wśród nich Jacksona i jego syna, do wagonów towarowych i przetransportowało do portu w Lubece, gdzie umieszczono ich na pokładach statków. Pozostali więźniowie obozu zostali zamordowani, a było ich prawie trzy tysiące. 3 maja, nie wiedząc o tym, że dwa niemieckie statki stojące w porcie mają na pokładzie licznych jeńców, brytyjskie samoloty zbombardowały je.
Syn bohaterskiego chirurga, siedemnastoletni wtedy Philip Jackson zdołał dotrzeć do łodzi ratunkowej, ale niemieccy członkowie załogi wyrzucili go za burtę. Kilkuset więźniów, którzy dopłynęli do brzegu, zostało rozstrzelanych przez SS. W sumie przeżyło tylko sześćset osób, wśród nich Philip. Przeżyła też jego matka, która przebywała w innym obozie i która po wojnie odnalazła syna. Ciała Sumnera Jacksona nigdy nie odnaleziono. Nie wiadomo dokładnie, co się z nim stało, choć niemal na pewno zginął na pokładzie zbombardowanego okrętu lub utonął w czasie próby dopłynięcia do brzegu.
Traumatyczne wspomnienia
Philip Jackson ma dziś 87 lat i mieszka w paryskim ośrodku dla weteranów wojennych. Po wojnie został inżynierem, ożenił się ze Szwajcarką i miał troje dzieci. Jego najmłodszym potomkiem jest córka Loraine Jackson Riemer. Jeszcze jako nastolatka przyjechała ona do Stanów Zjednoczonych na sześć miesięcy, by wziąć udział w letnim programie na Northwestern University i zamieszkać z krewnymi, którzy mieszkali w Chicago. Loraine kupiła także bilet autobusowy Greyhounda i przez dwa miesiące podróżowała po całym kraju, odwiedzając Boston i wiele innych miejsc.
Wróciła do Francji, gdzie rozpoczęła karierę programistki. Kiedy firma chciała ją zatrudnić do pomocy przy otwarciu biura w Paryżu, zgodziła się pod warunkiem, że pracodawca pomoże jej znaleźć pracę w Ameryce. Dziesięć lat po pierwszej podróży powiedziała Philipowi, że przeprowadza się do Massachusetts, czyli do stanu, z którego wywodził się jej dziadek. Pozostaje w Stanach Zjednoczonych do dziś.
Loraine Jackson Riemer nie poznała szczegółów przeżyć swej rodziny we Francji podczas wojny, dopóki ojciec nie podzielił się nimi z nią tuż przed jej wyjazdem z Paryża do Stanów Zjednoczonych. „Myślę, że doświadczenia wojenne sprawiły, iż stał się bardzo powściągliwy emocjonalnie. To nie było coś, o czym rozmawialiśmy. Nigdy nie mówił o obozie koncentracyjnym. Ale mimo wszystko sporo się dowiedziałam” – powiedziała Lorraine.
Medal Jacksona
Szpital Amerykański w Paryżu został założony w 1906 roku. W końcowej fazie I wojny światowej w marcu 1918 roku rząd francuski zarządził, że szpital będzie „instytucją użytku publicznego”, co umożliwiało przyjmowanie darowizn. Obecnie placówka ta jest jedynym szpitalem cywilnym w Europie akredytowanym przez Komisję Wspólną (TJC), niezależną organizację akredytującą szpitale w Stanach Zjednoczonych. Do dziś Szpital Amerykański w Paryżu nie otrzymuje żadnych dotacji rządowych ani od Francji, ani od Stanów Zjednoczonych, a jego działalność opiera się wyłącznie na darowiznach od wielu międzynarodowych darczyńców prywatnych i korporacyjnych.
W swoim czasie był tu leczony nowym lekiem na AIDS Rock Hudson, jedna z największych gwiazd Hollywood, co zostało upublicznione przez rzecznika szpitala wbrew woli aktora. Sławnych pacjentów było zresztą znacznie więcej, między innymi: Arystoteles Onassis, Jean Gabin, Tino Rossi, Karl Lagerfeld i Pierre Cardin.
W roku 2013 rada nadzorcza szpitala stworzyła nagrodę Jacksona, by upamiętnić niezwykłe oddanie doktora i jego żony służbie w tej placówce podczas II wojny światowej. Pierwszymi laureatami Medalu Jacksona zostali pośmiertnie Sumner i Toquette. Nagrodę odebrał ich syn, Philip Jackson.
Andrzej Heyduk