Pięć dni po przejściu huraganu Beryl około miliona domów w amerykańskim stanie Teksas jest nadal pozbawionych prądu, poinformowała w piątek agencja Reuters. Zakłada się, że w poniedziałek nawet pół miliona domów nadal nie będzie miało dostępu do elektryczności.
Największy dostawca energii, CenterPoint Energy, wznowił dostawy dla około 1,4 miliona odbiorców, ale na naprawy czeka wciąż niemal 900 tys. teksańczyków. Sytuacja jest szczególnie trudna na części obszarów rolnych. W hrabstwie Matagorda naprawa linii elektrycznych może trwać nawet do dwóch tygodni.
Co gorsza, zauważają agencje, w stanie utrzymywały się dotkliwe upały przekraczające 38 stopni Celsjusza. Niektóre firmy musiały wstrzymać działalność, a mieszkańcy wyrzucać psujące się w lodówkach zapasy żywności. W szeregu miast otworzono dla pozbawionej elektryczności i klimatyzacji ludności "centra chłodzenia".
Meteorolodzy z Colorado State University nazwali Beryl zwiastunem tego, co może okazać się bardzo aktywnym sezonem huraganów. Obecnie ich zdaniem należy liczyć się z sześcioma nawałnicami, kiedy wiatr może przekraczać 180 km. na godzinę. Niepokój naukowców wzbudził fakt, iż Beryl pojawił się znacznie wcześniej niż huragany podczas typowego sezonu.
CenterPoint twierdzi, że jego ekipy pracują dzień i noc, usuwając wyrwane gałęzie i połamane drzewa, naprawiając zerwane linie i uszkodzone słupy energetyczne. Przedsiębiorstwo, podała agencja AP, ściągnęło w rejon zamieszkałego przez ponad 2,3 miliona ludzi i mocno dotkniętego przez huragan Houston 12 tys. dodatkowych pracowników, żeby jak najszybciej przywrócić dostawy.
Huragan zaszkodził także firmom. Niektóre tylko spowolniły produkcję, ale np. Freeport LNG, trzecia co do wielkości firma produkująca skroplony gaz, dotychczas nie była w stanie przywrócić produkcji. Wpływ Beryla na rafinerie i morskie platformy produkcyjne był ograniczony, a zamknięte przed uderzeniem wichru porty położone wzdłuż wybrzeża Zatoki Meksykańskiej w dużej mierze wznowiły normalną działalność i ruch statków. (PAP)