Władze Ukrainy, które na szczycie NATO w Waszyngtonie uzyskały zapowiedź kolejnego pakietu pomocy wojskowej, mogą uznać to spotkanie za swój sukces - oceniają hiszpańskie media. Jak dodają, po kolejnych gafach Joe Bidena na szczycie Kijów zaczął starania o kontakty z Trumpem na wypadek jego wygranej w wyborach prezydenckich w USA.
Zauważają jednak obawy przedstawicieli Ukrainy wobec dalszego sprawowania władzy przez prezydenta USA Joe Bidena.
Dziennik "El Pais" odnotowuje, że szczyt w Waszyngtonie przypadł na bardzo ważny, a zarazem burzliwy okres w historii NATO - a także w USA z powodu zbliżających się wyborów prezydenckich oraz niedających się ukryć słabości startującego w nich prezydenta Joe Bidena.
"Biden chce ubiegać się o reelekcję, choć myli wiceprezydentkę Kamalę Harris z Trumpem, a (prezydenta Ukrainy) Wołodymyra Zełenskiego z Władimirem Putinem” - podkreśla w piątek "El Pais", wyrażając zaniepokojenie stanem zdrowia 81-letniego polityka.
"El Pais" i inny madrycki dziennik "El Mundo" zauważają, że nie było niespodzianki, jeśli chodzi o formę Bidena podczas waszyngtońskiego szczytu. "Nie zanotowano osiągnięć, które ukazałyby Bidena obywatelom USA jako wielkiego męża stanu" - dodaje pierwsza z tych dwóch gazet.
Wskazuje na sukces Ukrainy, która otrzymała podczas szczytu NATO dalszą pomoc militarną "zgodnie z wcześniejszymi oczekiwaniami".
Z kolei "El Mundo" pisze, że słabości Bidena dostrzegają już władze Ukrainy, które przygotowują się na ewentualne zwycięstwo w listopadowych wyborach prezydenckich kandydata Republikanów Donalda Trumpa. Jak dodaje, Kijów podejmuje starania o "budowanie mostów", które miałyby posłużyć do ułożenia stosunków z Trumpem na wypadek, gdyby ponownie został gospodarzem Białego Domu.
"Aktualny stan polityki w USA nie pozwala nikomu na luksus ignorowania Donalda Trumpa" - pisze "El Mundo", podkreślając, że wskazują na to również wypowiedzi Zełenskiego w Waszyngtonie. Powiedział on m.in., że "Putin nienawidzi zarówno Bidena, jak i Trumpa" oraz że choć kandydaci na prezydenta USA znacznie się od siebie różnią, to "obaj kochają demokrację".
Marcin Zatyka (PAP)