W ostatnim tygodniu skrajne upały zabiły w Ameryce co najmniej 28 osób. Większość zgonów, według raportów urzędników stanowych, lekarzy sądowych i mediów, zarejestrowano w Kalifornii i Oregonie. Są to wstępne dane i prawdopodobnie liczba ofiar wzrośnie.
Miniony tydzień przyniósł rekordowe temperatury na Zachodzie i na Wschodnim Wybrzeżu. Do środy ponad 135 milionów ludzi w kontynentalnych USA było objętych alertami przed upałami. Na wielu obszarach wysokie temperatury mają się utrzymać do weekendu.
Większość zgonów zgłoszono w Kalifornii. gdzie upały pobiły rekordy m.in. w San Jose, Fresno i Oakland. W hrabstwie Santa Clara główny lekarz sądowy Michelle Jorden powiedziała, że jej biuro bada 14 przypadków, w których ludzie prawdopodobnie zmarli z powodu upałów. Ośmioro ludzi miało ponad 65 lat.
Jedną z ofiar był motocyklista w Parku Narodowym Death Valley. Temperatura przekraczała tam 53 stopnie Celsjusza.
Do środy po południu Biuro Lekarza Sądowego stanu Oregon odnotowało 10 prawdopodobnych ofiar upałów. W Arizonie 5 lipca zmarła na łódce na jeziorze Havasu 4-miesięczna dziewczynka będąca tam swoją rodziną.
"Washington Post", powołując się na dane federalne zauważył, że liczba zgonów spowodowanych upałami w Ameryce systematycznie wzrastała w ostatnich latach. W 2021 roku zarejestrowano około 1600, w 2022 blisko 1700, a ponad 2300 w 2023 roku.
Upały są główną przyczyną zgonów związanych z warunkami pogodowymi w USA. Zabijają więcej osób niż łącznie huragany, tornada i pożary lasów. Badacze i lekarze sądowi wciąż zmagają się jednak z dokładnym ustaleniem liczby zmarłych.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)