W tamponach kilkunastu marek sprzedawanych w Stanach Zjednoczonych i Europie znaleziono ponad tuzin metali, w tym ołów i arsen, twierdzą naukowcy, którzy opublikowali wyniki badań w ostatnim numerze periodyku "Environmental International".
Analiza miała na celu określenie stężenia arsenu, baru, wapnia, kadmu, kobaltu, chromu, miedzi, żelaza, manganu, rtęci, niklu, ołowiu, selenu, strontu, wanadu i cynku. Testy wykazały obecność ołowiu we wszystkich tamponach 14 marek, zakupionych u największych sprzedawców internetowych i w sklepach stacjonarnych w USA, Wielkiej Brytanii i Grecji. W jednym z produktów wykryto wszystkich 16 metali.
"Nasze ustalenia wskazują na potrzebę wprowadzenia przepisów wymagających od producentów testowania metali zawartych w tamponach" – napisali badacze. Konieczne jest m.in ustalenie, czy metale mogą przeniknąć przez śluzówkę do ciała kobiety
W raporcie nie znalazła się lista testowanych produktów, aczkolwiek zauważono, że tampony organiczne zawierają mniej ołowiu i więcej arsenu niż tampony nieorganiczne, a sprzedawane w USA mają wyższe stężenie ołowiu niż w Europie. Znane marki tamponów to Tampax firmy Procter & Gamble, Kotex firmy Kimberly-Clark i Playtex firmy Edgewell Personal Care, jednak te trzy firmy nie odpowiedziały na prośby o komentarz, napisał portal Money Watch.
Tampony są wykonane z bawełny, wiskozy lub ich mieszanki. Badanie wykazało, że metale mogły pochodzić z gleby, na której uprawiane były rośliny, z których wyprodukowano tampony. Obecność metali mogła być również wynikiem chemikaliów stosowanych jako środki przeciwbakteryjne.
"Nie możemy jeszcze powiedzieć kobietom, żeby nie używały tamponów. Jak dotąd wiemy, że metale są obecne we wszystkich testowanych przez nas próbkach. Nie wiemy jednak jeszcze, czy metale wydostają się z tamponu i czy są wchłaniane przez organizm. Dlatego nie możemy jeszcze ocenić, w jakim stopniu (jeśli w ogóle) metale w tamponach przyczyniają się do jakichkolwiek problemów zdrowotnych" — powiedziała Jenni Shearston, z California Berkeley School of Public Health. W wywiadzie dla Money Watch stwierdziła, że z badania wynika "potrzeba przeprowadzania testów toksycznych związków w produktach, których używamy codziennie (...), aby użytkowniczki mogły podejmować bardziej świadome decyzje”.
Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków, która reguluje m.in. rynek tamponów w USA, poinformowała serwis CBS Money Watch, że analizuje wyniki. "Planujemy dokładnie ocenić badanie i podjąć wszelkie uzasadnione działania w celu ochrony zdrowia konsumentów".(PAP)