Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 września 2024 04:19
Reklama KD Market

Żywa legenda kina

Żywa legenda kina

To jeden z najwybitniejszych żyjących aktorów. Zadebiutował na scenie w wieku dziesięciu lat rolą tchórzliwego lwa w inscenizacji „The Wizard of Oz”. Dziś jednak utożsamiamy go z rolami twardzieli w: „Raging Bull”, „The Godfather” czy „Taxi Driver”. Aktor ma na koncie ponad sto filmów i dwa Oscary. W sierpniu ubiegłego roku obchodził swoje 80. urodziny. Emerytura? Nigdy w życiu! Przecież tuż przed jubileuszem Robert De Niro po raz siódmy został ojcem. Jego córeczka Gia niedawno skończyła rok!

Lek na nieśmiałość

Jest rodowitym nowojorczykiem, ale w jego żyłach płynie włosko-irlandzko-holendersko-francusko-niemiecka krew. Dzieciństwo aktora nie było łatwe. Gdy miał zaledwie trzy lata, jego rodzice się rozwiedli. Ojciec, Robert Henry de Niro zdał sobie sprawę, że jest homoseksualistą. Mimo rozstania z żoną, był obecny przy wychowywaniu syna i wspierał go. Po jego śmierci w 1993 roku aktor zadedykował mu swój reżyserski debiut „A Bronx Tale”.

Jako dzieciak Bobby szukał swojego miejsca w życiu. Choć był wręcz chorobliwie nieśmiały, należał nawet do ulicznego gangu. Na szczęście ciągnęło go też do sztuki. Najpierw uczęszczał na warsztaty dramatyczne, a kiedy jako szesnastolatek rzucił szkołę, zapisał się kolejno do Herbert Berghof Studio, Actors Studio i Stella Adler Conservatory.

W 1963 roku, po zdobyciu aktorskich szlifów, zadebiutował przed kamerą w filmie Briana de Palmy „The Wedding Party”. Ale dopiero spotkanie z Francisem Fordem Coppolą dekadę później okazało się przełomowe w karierze De Niro. Reżyser szukał aktora, który potrafiłby wcielić się w postać młodego Vito Corleone w drugiej części kultowego „Ojca chrzestnego”. Zmierzenie się z legendą Marlona Brando było wielkim wyzwaniem, ale nie dla ambitnego nowojorczyka, który nawet zamieszkał na Sycylii, by dobrze przygotować się do roli. Występ w „The Godfather II” przyniósł De Niro Oscara dla najlepszego aktora drugoplanowego.

Genialny duet

Dla kinomanów nazwisko De Niro kojarzy się nierozerwalnie z Martinem Scorsese. Nakręcili razem 10 filmów, które na stałe zapisały się w historii światowego kina. Łączy ich wspólne doświadczenie pokoleniowe, dzieciństwo spędzone w tej samej dzielnicy Nowego Jorku, wspólna improwizacja oraz wnikanie w ciemną stronę męskiej natury.

Pierwszym wspólnym filmem były „Mean Streets” z 1973 roku. Trzy lata później Scorsese obsadził De Niro w roli weterana wojennego Travisa Bickle’a w kultowym „Taxi Driver”. Ta ikoniczna rola przyniosła aktorowi nominację do Oscara dla najlepszego aktora pierwszoplanowego, Złoty Glob dla aktora dramatycznego i nominację do BAFTA. Odtąd nazwisko De Niro było kojarzone ze słynnymi słowami Bickle’a wypowiadanymi przed lustrem: „You talkin’ to me?”. Jak przyznał później De Niro, były one niemal całkowicie improwizowane.

Dla roli artysta ten jest w stanie zrobić niemal wszystko. By zagrać autodestrukcyjnego, gniewnego i szalonego Jake’a LaMotte w „Ranging Bull”, musiał nauczyć się boksu i przytyć 40 kilogramów. Opłaciło się: otrzymał Oscara za główną rolę męską i kolejny Złoty Glob. Z kolei przed wejściem na plan thrillera „Cape Fear”, w którym zagrał psychopatycznego gwałciciela Maxa Cady, kazał sobie oszlifować zęby.

De Niro jako jeden z pierwszych gwiazdorów hollywoodzkiego kina wcielał w życie tzw. metodę Stanisławskiego. Polega ona na maksymalnie głębokim utożsamieniu się z odtwarzaną postacią, co wymaga często od aktora nie tylko odpowiedniego nastawienia mentalnego, ale również przemiany fizycznej.

De Niro przed sądem

Jak się okazało podczas procesu, żona aktora potrafiła w ciągu miesiąca wydać z tej kwoty wszystko co do ostatniego centa. Dlatego nie zamierzała poprzestać jedynie na alimentach. Jej zdaniem De Niro dorobił się w trakcie ich małżeństwa pół miliarda dolarów. Grace zażądała dla siebie dokładnie połowy. Zdaniem prawników aktora kwota ta dotyczyła jednak przychodów a nie majątku. Co więcej, udowodnili też przed sądem, że aktor nie zarabia teraz tyle, by płacić byłej żonie 375 tysięcy miesięcznie. Decyzją sądu alimenty zostały zmniejszone do 100 tysięcy.

Przed rokiem De Niro otrzymał kolejne wezwanie do sądu. Aktora i jego firmę Canal Productions pozwała była asystentka artysty, Graham Chase Robinson. Kobieta twierdziła, że De Niro kierował pod jej adresem seksistowskie uwagi i powierzał jej „stereotypowo kobiece obowiązki, niezgodne z jej stanowiskiem pracy”. Zarzuciła aktorowi i jego partnerce stworzenie toksycznego środowiska pracy, a rezygnację z pracy tłumaczyła „załamaniem emocjonalnym i psychicznym”, których następstwem były nawracające stany lękowe i depresja. Zdradziła, że nie znalazła zatrudnienia od czterech lat, mimo iż ubiegała się aż o 638 różnych posad!

Jak na to odpowiedział De Niro? Przyznał, że na prośbę Robinson nadał jej tytuł wiceprezesa ds. produkcji i finansów, potroił pensję ze 100 do 300 tysięcy dolarów rocznie. Jednocześnie zdradził, że zdarzało mu się prosić byłą asystentkę o… podrapanie pleców, że dzwonił do niej o pomoc o każdej porze i prosił o zakup prezentów dla swoich dzieci. Aktor nie widział jednak w swoim zachowaniu nic niestosownego. Zaprzeczył, by kiedykolwiek na nią krzyczał. Twierdził, że co najwyżej podnosił głos w jej obecności, ale nigdy nie okazywał braku szacunku.

Ława przysięgłych przyznała jednak rację Robinson i choć De Niro nie poniósł osobistej odpowiedzialności za nadużycia, sąd zdecydował, że firma ma zapłacić byłej asystentce łącznie 1,2 miliona dolarów.

Na rzecz Afroamerykanów

Aktor zajmuje wyraźne stanowisko w kwestiach społecznych. Zwłaszcza w kwestiach, które dotyczą jego potomków. Ponieważ wszystkie partnerki De Niro są Afroamerykankami, aktor angażuje się w ruch Black Lives Matter. W czerwcu 2020 roku w programie „The Tonight Show Starring Jimmy Fallon” przyznał: „Moje dzieci są w połowie ciemnoskóre. Muszę mówić im rzeczy, o których inni rodzice nigdy by nie pomyśleli. Na przykład: trzymaj ręce na kierownicy, kiedy jesteś zatrzymywany przez policjanta. Nie wykonuj gwałtownych ruchów, nigdy nie kładź rąk niżej. Nie rób tego nigdy, rozumiesz?”

De Niro twierdzi stanowczo, że on sam podobnej dyskryminacji nigdy nie doświadczył, a wychowując swoją szóstkę, a teraz siódemkę dzieci zawsze musiał być czujny. Dlatego angażuje się dziś na rzecz równego traktowania ciemnoskórych obywateli Stanów Zjednoczonych.

Aktor walczy też o uświadomienie światowej opinii publicznej, jak tragiczne są skutki używania fentanylu. W ubiegłym roku 19-letni wnuk aktora, Leonardo de Niro Rodriguez został znaleziony martwy we własnym mieszkaniu w Nowym Jorku. Przy jego ciele znaleziono zarówno narkotyki, jak i akcesoria do ich zażywania.

Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci Leonardo było przyjęcie „toksycznej mieszanki fentanylu, bromazolamu, alprozaolamu, 7-aminoclonazepamu, ketaminy i kokainy. Wykluczono jednak udział osób trzecich. Aktor ciężko przeżył tę bolesną stratę. W jednym z ostatnich wywiadów wyznał: „Myślałem o tych wszystkich rzeczach, które mogłem i powinienem był zrobić. Choć nie wiem, czy to by coś zmieniło”.

Bardzo aktywny mimo sędziwego już wieku De Niro wciąż doświadcza w życiu radości i smutku. Dba o to, by nie dać się zaszufladkować jako aktor. Wybiera więc role w dramatach, thrillerach, ale także w komediach, od których zaczęła się jego kariera. Jest świetny, kiedy parodiuje sam siebie w „Analyze This” czy „Meet the Parents”. Dziś można go oglądać w filmie „Ezra”, opowieści o chłopcu w spektrum autyzmu. On wie doskonale, jak to jest być ojcem takiego dziecka. Rodzina daje mu życiowy napęd. Najbardziej jednak cieszy się z tego, że wciąż może grać. „Jestem szczęśliwy, bo wciąż robię to, co kocham” – wyznaje.

Małgorzata Matuszewska


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama