We wtorek w Monachium w pierwszym półfinale piłkarskich mistrzostw Europy powalczą ekipy, które łącznie mają pięć triumfów w tym turnieju: trzykrotni zwycięzcy Hiszpanie oraz dwukrotni - Francuzi. Obie ekipy dotarły do przedostatniej rundy w odmiennych stylach.
Hiszpania to jedyny zespół w bieżącej edycji z kompletem zwycięstw. W fazie grupowej poradziła sobie z Chorwacją (3:0), Włochami (1:0) i Albanią (1:0), a następnie wyeliminowała Gruzję (4:1) i Niemcy (2:1 po dogrywce).
Podopieczni Luisa de la Fuente zrobili to w imponującym, atrakcyjnym stylu: prezentując odważną, dynamiczną grę i wysoki pressing, wymieniając wiele podań i stwarzając wiele okazji.
"Przed turniejem raczej niewielu ludzi dawało nam duże szanse, a takie pozostawanie w ukryciu pozwoliło nam rozpocząć go z dużą pewnością siebie. Hiszpania jest drużyną, którą trzeba szanować. Wiedziałem, że mamy wielki zespół, a teraz to zostało potwierdzone" - ocenił obrońca Marc Cucurella w serwisie uefa.com.
Po drugiej stronie jest stawiana przed turniejem w roli faworyta minimalistyczna Francja, która nie zdobyła jeszcze "normalnego" gola w tej edycji ME. W fazie grupowej wygrała z Austrią 1:0 po samobóju Maximiliana Woebera, z Holandią zremisowała 0:0, a Polsce (1:1) strzeliła gola z rzutu karnego. Kolejny samobój dał jej awans do ćwierćfinału z Belgią (1:0), a Portugalię pokonała dopiero w rzutach karnych, bo po 120 minutach było 0:0.
Wtorkowy mecz będzie dla podopiecznych selekcjonera Didiera Deschampsa okazją do uciszenia krytyków.
"Mnie, osobiście, krytycy zupełnie nie obchodzą. Jesteśmy półfinalistami. Jest mnóstwo pytań o poziom gry Antoine'a Griezmanna i Kyliana Mbappe, ale musimy pamiętać, że ten poziom wystarczy, żeby dotrzeć do półfinału. Więc po co się czepiać?" - pytał na konferencji prasowej pomocnik Youssouf Fofana.
Na korzyść Francji przemawia fakt, że ma dostępnych wszystkich zawodników, podczas gdy Hiszpanom zabraknie trzech. Za kartki pauzować będą obrońcy Robin Le Normand i Dani Carvajal, natomiast z powodu urazu z meczu ćwierćfinałowego z Niemcami z pozostałej części turnieju wypadł Pedri.
Selekcjoner Luis de la Fuente nie uważa jednak, aby te nieobecności uszczuplały szansę Hiszpanów na dotarcie do finału.
"W jedności siła, a dopóki wszyscy pracujemy na ten sam cel, możemy osiągać nasze cele. Mamy też nić porozumienia z kibicami i sprawia mi dużą przyjemność to, że mogę odegrać rolę w rozbudzaniu entuzjazmu" - powiedział szkoleniowiec.
Deschamps poprowadzi Francję po raz 17. w meczu mistrzostw Europy. Pod tym względem jest drugi w klasyfikacji wszech czasów, jedynie za Niemcem Joachimem Loewem - 21.
"Dotarcie do półfinału to duże osiągnięcie i nie ma znaczenia, że wszyscy tego oczekiwali. Jestem dumny ze swoich piłkarzy, nawet jeśli nie wszystko poszło idealnie. Cieszę się tą chwilą i chcę z niej wycisnąć jak najwięcej" - podkreślił.
"Trójkolorowi" triumfowali w mistrzostwach Europy w latach 1984 i 2000. Jeśli zdobędą trofeum, dołączą do Niemiec i Hiszpanii na czele klasyfikacji wszech czasów. Z kolei Hiszpania, po sukcesach w latach 1964, 2008 i 2012, może zostać jej samodzielnym liderem.
Spotkanie w Monachium, które sędziować będzie Słoweniec Slavko Vincic, rozpocznie się o godzinie 21. Dzień później o awans do finału powalczą Holandia i Anglia. Mecz o trofeum odbędzie się 14 lipca w Berlinie.
(PAP)