Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 18:24
Reklama KD Market
Reklama

ME 2024 - Anglia w półfinale. Zadecydowały karne

ME 2024 - Anglia w półfinale. Zadecydowały karne
Piłkarze Anglii bezbłędnie wykonywali rzuty karne fot. Friedemann Vogel/EPA-EFE/Shutterstock

W setnym meczu Garetha Southgate'a w roli selekcjonera Anglia, wspierana z trybun m.in. przez następcę tronu - księcia Williama, wbrew oczekiwaniom kibiców nie odblokowała swojego ofensywnego potencjału. Ale i tak awansowała do półfinału piłkarskich mistrzostw Europy w Niemczech. W sobotę w Duesseldorfie po 90 i 120 minutach remisowała ze Szwajcarią 1:1, ale wygrała w rzutach karnych 5-3.

Pierwsza połowa toczona była raczej w powolnym tempie i zakończyła się z zerami w rubryce celnych strzałów po obu stronach. Najbliżej gola był w 45. minucie Kobbie Mainoo, ale jego uderzenie z bliska w ostatniej chwili zablokował kapitan Szwajcarów Granit Xhaka.

Na pierwsze celne uderzenie w tym spotkaniu trzeba było czekać do 52. minuty, kiedy pod bramką rywali znalazł się Breel Embolo, ale kopnął zbyt lekko, żeby zaskoczyć Jordana Pickforda. To jedyna warta odnotowania sytuacja do 75. minuty, kiedy dość niespodziewanie gola zdobyli Helweci.

Po dośrodkowaniu Manuela Akanjiego z prawego skrzydła piłkę próbował zatrzymać John Stones, ale zdołał ją tylko musnąć stopą i wyłożył Breelowi Embolo, który wślizgiem wepchnął ją do bramki.

Dopiero wtedy podopieczni Southgate'a zaczęli grać nieco szybciej i wreszcie w 80. minucie oddali celny strzał - który od razu zakończył się golem wyrównującym. Z okolic linii pola karnego uderzył Bukayo Saka, piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki.

Kolejne minuty nie przyniosły rozstrzygnięcia, więc konieczna była trzecia dogrywka w trzecim ćwierćfinale trwającego turnieju. Piłkarze obu zespołów w jej pierwszej połowie tylko truchtali, a jedyną dobrą okazję miał w 95. minucie Declan Rice. Po jego strzale z dystansu skuteczną interwencją popisał się bramkarz Yann Sommer.

Druga część dogrywki przebiegała natomiast pod dyktando Szwajcarów, szczególnie w końcowych minutach. Bliski zdobycia gola bezpośrednio z rzutu rożnego był wprowadzony na boisko kilka chwil wcześniej Xherdan Shaqiri, ale trafił w spojenie słupka z poprzeczką. Później jeszcze dwie dogodne okazje miał Silvan Widmer, ale raz został zablokowany, a raz, z bliska, posłał piłkę wysoko nad poprzeczką.

W rzutach karnych pomylił się tylko jeden piłkarz - Akanji, który podszedł do piłki jako pierwszy ze Szwajcarów, a drugi ogólnie. Uderzył lekko i zbyt blisko środka, więc bez problemu poradził sobie Pickford.

Angielski bramkarz popisał się skuteczną interwencją w konkursach "jedenastek" już po raz trzeci w mistrzostwach Europy (dwa razy dokonał tego w poprzedniej edycji turnieju), natomiast Akanji pomylił się po raz drugi. Wcześniej "zawalił" karnego także w ćwierćfinale poprzedniej edycji z Hiszpanią (1-3).

Po wyłącznie remisach lub skromnych, wymęczonych zwycięstwach w meczach z co najwyżej przeciętnymi rywalami Anglia cały czas czeka na zaprezentowanie w pełni swojego potencjału w ataku. W pięciu spotkaniach strzeliła pięć goli - po dwa zdobyli kapitan Harry Kane oraz młoda gwiazda światowej piłki Jude Bellingham. A rywalami byli: Serbia, Dania, Słowenia, Słowacja i Szwajcaria.

Po meczu powiedzieli:

Gareth Southgate (trener reprezentacji Anglii): "Moim zdaniem moi piłkarze byli wspaniali. Graliśmy najlepiej jak do tej pory. Sprawiliśmy rywalom dużo problemów. Szwajcaria to naprawdę dobry zespół, trudno założyć mu pressing, trudno się przed nim bronić, dobrze porusza się po boisku. Znów odrobiliśmy stratę i pokazaliśmy charakter oraz odporność. Wygrywanie turniejów opiera się nie tylko na dobrej grze, trzeba pokazać też te inne elementy".

Murat Yakin (trener reprezentacji Szwajcarii): "Czuję ból. Włożyliśmy w ten mecz tak dużo wysiłku, stworzyliśmy tak wiele okazji... Smutno mi z powodu moich zawodników, całego narodu. Anglia nie miała wiele sytuacji, a my stworzyliśmy całkiem sporo. Nie zasłużyliśmy na to, żeby już jechać do domu, ale możemy być bardzo dumni. Konkurs rzutów karnych to kwestia szczęścia, a my go nie mieliśmy. Sprawiliśmy wielkim drużynom wiele problemów. Odpadamy, trzymając głowy wysoko".

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama