Magda Linette odpadła w pierwszej rundzie wielkoszlemowego Wimbledonu. Polska tenisistka przegrała z Ukrainką Eliną Switoliną (nr 21.) 5:7, 7:6 (11-9), 3:6. Spotkanie trwało dwie godziny i 40 minut. Nie powiodło się także Magdalenie Fręch, która przegrała z rozstawioną z numerem 20. brazylijską tenisistką Beatriz Haddad Maią 5:7, 3:6. Spotkanie trwało godzinę i 50 minut.
Linette, 44. w światowym rankingu, od początku toczyła wyrównaną walkę z 21. na liście WTA rywalką. W pierwszej partii jako pierwsza miała trzy break-pointy przy serwisie Switoliny, nie wykorzystała jednak żadnego z nich. Czwartej takiej okazji nie zmarnowała natomiast Ukrainka, która w końcówce przełamała Polkę, a następnie pewnie utrzymała podanie, wygrywając 7:5.
Drugi set był jeszcze bardziej zacięty, obie tenisistki zanotowały po jednym przełamaniu i o wyniku decydował tie-break. Poznanianka prowadziła w nim już 5-2, jednak zanotowała w kolejnych akcjach serię błędów. Mimo tego jako pierwsza miała piłkę setową. Wykorzystała dopiero czwartą z nich, broniąc przy tym jednego setbola.
Switolina miała w tym spotkaniu problemy z prawym stawem skokowym, dwukrotnie prosiła o pomoc fizjoterapeuty, jednak w trzecim secie nie było po niej widać, że zmaga się z bólem. Przełamała Linette, obejmując prowadzenie 4:2 i chociaż już w kolejnym gemie, najdłuższym w tym meczu, straciła podanie, to później szybko wygrała dwa kolejne i całą partię 6:3.
To było czwarte spotkanie tych tenisistek i trzecie zwycięstwo Ukrainki. Ostatni mecz również miał miejsce podczas Wimbledonu - w 2021 roku Switolina wyeliminowała Linette w drugiej rundzie.
Kolejną rywalką tenisistki z Odessy będzie Niemka Jule Niemeier.
Rozstawiona z numerem 21. Switolina w zeszłym roku dotarła do półfinału po zwycięstwie nad liderką światowego rankingu Igą Świątek. W pojedynku o finał przegrała jednak z późniejszą triumfatorką Czeszką Marketą Vondrousovą.
Fręch w światowym rankingu zajmuje 58. miejsce i nie była faworytką. W pierwszym secie wyrównana walka toczyła się do stanu 3:3. W kolejnym gemie Polka dała się przełamać, a po chwili przegrywała 3:5.
Podopieczna trenera Andrzeja Kobierskiego odrobiła stratę, ale nie zdołała pójść za ciosem. Dwa kolejne gemy i w konsekwencji set padł łupem Brazylijki.
W drugiej partii Fręch może żałować niewykorzystanych szans. Dobrze serwowała, ale w drugim i szóstym gemie nie wykorzystała łącznie pięciu break pointów. Wyjątkowo obiecująco zaczął się gem szósty, w którym prowadziła już 40-0. Pięć kolejnych piłek wygrała jednak Haddad Maia.
Podbudowana wyjściem z opresji Brazylijka całkowicie przejęła kontrolę. Wygrała trzy następne gemy, a spotkanie zakończyła, wykorzystując trzecią piłkę meczową.
To było trzecie spotkanie tych tenisistek i trzecia porażka Fręch.
(PAP)