Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 09:19
Reklama KD Market

Skarb Yamashity

Skarb Yamashity
Tomoyuki Yamashita fot. Wikipedia

W czasie II wojny światowej Cesarska Armia Japońska pod wodzą generała Tomoyuki Yamashity bezkarnie pustoszyła Azję Południowo-Wschodnią. Japończycy grasując w Chinach, Korei, Malezji i Indonezji, systematycznie grabili bogactwa i dzieła sztuki, gromadzone tu przez setki lat. Mówiło się, że zagarnęli fortunę o niewyobrażalnej wartości. Mimo zeznań świadków tamtych wydarzeń, niektórzy historycy powątpiewają w prawdziwość tej historii. Jednak spora grupa pasjonatów w nią wierzy i nadal szuka złota generała Yamashity...

Operacja „Złota Lilia”

Wiosną 1945 roku losy wojny były już przesądzone. W obliczu nieuchronnej kapitulacji Japończycy zaczęli zastanawiać się, jak uratować zgromadzone bogactwo. Transport do Japonii był zbyt ryzykowny, obawiano się bowiem, że wpadnie w ręce wroga. Ponieważ Filipiny ciągle znajdowały się pod japońską okupacją, postanowiono ukryć fortunę gdzieś na wyspach.

Operacją, nazwaną „Złota Lilia”, dowodził generał Yamashita, ale wtajemniczona w nią była podobno również yakuza oraz jeden z członków rodziny królewskiej, książę Takeda. Zatrudniono najlepszych inżynierów, którzy mieli zaprojektować system 175 ukrytych podziemnych tuneli. Setki alianckich i filipińskich jeńców w morderczym upale drążyło ziemię, budując ogromny skarbiec.

Książę Takeda i generał Yamashita obawiając się, że po kapitulacji jeńcy wyjawią aliantom miejsce ukrycia fortuny, postanowili pozbyć się świadków. Po zakończeniu budowy zgromadzili wszystkich robotników i inżynierów w jednym z tuneli pod pozorem świętowania zakończenia prac, a następnie wysadzili skały przy wejściu do niego, grzebiąc ludzi w środku. Co dalej stało się z rzekomym bogactwem, nigdy nie zostało wyjaśnione.

Amerykański spisek?

Choć nikt oficjalnie tego nie potwierdził, amerykański wywiad miał dowiedzieć się o zgromadzonej przez Japończyków fortunie i ją przejąć. Pozostało ją tylko odnaleźć. Amerykanie nie byli w stanie złamać generała Yamashity, dlatego zaczęli przesłuchiwać jego personel. Młody kierowca generała rzekomo załamał się i pokazał Amerykanom lokalizację dwunastu znanych sobie skrytek. Ich zawartość przeszła najśmielsze oczekiwania – rzekomo znajdowały się tam sztabki złota, platyna, klejnoty, posągi Buddy z litego złota i bezcenne dzieła sztuki, warte w tamtym czasie miliardy dolarów.

Informacja o odkryciu została natychmiast utajniona. Amerykanie nie zamierzali zwracać znaleziska prawowitym właścicielom. Podobno po cichu przewieźli je do Stanów Zjednoczonych, deponując następnie w bankach rozsianych po całym świecie. Mówiło się, że fortuna przeznaczona została na finansowanie tajnych operacji amerykańskiego rządu, choć oczywiście oficjalnie zaprzeczano tym doniesieniom.

Tylko niewielka część skarbu generała Yamashity miała wpaść w ręce Amerykanów. Reszta podobno pozostała zakopana gdzieś na Filipinach. Przez kolejne dziesięciolecia poszukiwacze skarbów usiłowali odnaleźć zaginioną fortunę. W 1971 roku Filipińczyk Rogelio Roxas podobno natknął się na jedną ze skrytek. Miał z niej wydobyć kilkanaście sztabek złota, klejnoty oraz 90-centymetrowy posąg Buddy, wykonany z litego złota.

Wiadomość o odkryciu Roxasa dotarła do chciwego dyktatora Filipin Ferdinanda Marcosa. Znalezisko miało zostać skonfiskowane a Roxasa oraz członków jego ekipy poddano torturom, aby wydobyć informacje o położeniu tunelu. Podobno Roxas nie dał się złama

, ale jeden z jego przyjaciół pod wpływem tortur zdradził lokalizację wejścia do skarbca. W ciągu następnego roku oddziały Marcosa podobno wydobyły fortunę wartą dziesiątki miliardów dolarów, którą dyktator ulokował w bankach poza krajem.

Co ciekawe, choć Marcos i Amerykanie zaprzeczali istnieniu skarbu, amerykański sąd na Hawajach, gdzie dyktator spędził ostatnie lata życia, przyznał odszkodowanie rodzinie Rogelio Roxasa za zrabowane kosztowności. Miało ono zostać wypłacone przez wdowę po filipińskim dyktatorze. I choć ona sama początkowo utrzymywała, że nie miała pojęcia o rzekomej fortunie, kilka lat później przyznała, że jej rodzina posiada majątek wart miliardy dolarów a jego źródłem jest złoto Yamashity.

Prawda czy mit?

Sceptycy, którzy podają w wątpliwość istnienie fortuny generała, uważają, że historia nie wydaje się prawdziwa z kilku względów. Po pierwsze, mało prawdopodobne jest, aby Japończycy w czerwcu 1945 roku przewieźli zrabowane kosztowności z kontynentu na wyspy. W tym czasie na Filipinach trwały walki i zarówno transport, jak kopanie tak skomplikowanego systemu tuneli nie przeszłoby niezauważone. Znacznie bardziej logiczne i bezpieczniejsze byłoby ukrycie go gdzieś na kontynencie.

Druga budząca wątpliwości kwestia to brak jakiegokolwiek śladu skarbca pomimo wielu lat poszukiwań. Setki ludzi po wojnie przeczesywało kraj i nigdy nie natknęło się na żaden tunel. Dlaczego udało się to tylko Rogelio Roxasowi? A może był on zwykłym oszustem, który nigdy tak naprawdę nie natrafił na złoto generała? Ale w tej sytuacji, na jakiej podstawie przyznano mu odszkodowanie? Historycy utrzymują również, że Imelda Marcos kłamała w sprawie pochodzenia fortuny męża, chcąc ukryć jej prawdziwe, nielegalne źródło.

Sam pomysł, że Amerykanie potajemnie przywłaszczyli sobie skarb „Złotej Lilii” i wykorzystali go do stworzenia funduszu na tajne, nie zawsze do końca legalne operacje, jest intrygujący, jednak oczywiście nie potwierdzają go żadne dokumenty. Od dawna mówi się o spółkach, jakie mają rzekomo finansować działania rządu, które z oficjalnego budżetu państwa sfinansowane być nie mogą, ale skąd biorą na to ogromne środki, nie jest jasne.

Wątpliwości budzi też ilość rzekomo zgromadzonego przez Japończyków złota, szacowanego na 300 tysięcy ton. Jest to dwukrotnie więcej niż szacunkowa całkowita ilość złotego kruszcu, jaką kiedykolwiek wydobyto w historii ludzkości. Nie wydaje się więc prawdopodobne, by informacje o złocie „Złotej Lilii” były prawdziwe, przynajmniej co do wielkości fortuny.

Historycy zainteresowani tematem ciągle poszukują jednoznacznych dowodów na poparcie albo obalenie legendy o zrabowanym bogactwie. Rząd amerykański mógłby pomóc rozwikłać tę zagadkę, ale nikt z osób zaznajomionych z tematem raczej tego nie zrobi. Mimo upływu dziesiątków lat od tamtych wydarzeń, wszystko pozostaje w strefie domysłów i wyobrażeń.

Maggie Sawicka

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama