Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 09:07
Reklama KD Market

Nietypowa gwiazda

Nietypowa gwiazda
Mandatory Credit: Photo by ETTORE FERRARI/EPA-EFE/Shutterstock (10451218ff)
Mira Sorvino arrives for the screening of 'Drowning' at the 14th annual Rome Film Festival, in Rome, Italy, 20 October 2019. The film festival runs from 17 to 27 October.
Rome Film Festival 2019, Italy - 20 Oct 2019

Nie bryluje na ściankach ani na okładkach kolorowych magazynów, nie wybiera ról w kinowych blockbusterach. Ma za to Oscara i Złoty Glob za rolę w „Mighty Aphrodite”, była dziewczyną Quentina Tarantino, ukończyła Harvard i świetnie zna język mandaryński. Mira Sorvino nie jest typową gwiazdą Hollywood i to jej największa zaleta…

Aktorskie geny

Choć ma na koncie wspaniałe role u świetnych reżyserów, takich jak Woody Allen, Robert Redford czy Paul Aster, w ostatnich latach rzadko można ją oglądać w hollywoodzkich superprodukcjach. Jej ostatni film „Sound of Freedom” Alejandro Monteverde z 2023 roku stał się kinowym hitem zupełnie niespodziewanie. Kosztująca 14 milionów USD produkcja zarobiła już niemal 20 razy tyle. Film opowiada o byłym agencie amerykańskiego rządu (w tej roli Jim Caviezel), który rezygnuje z pracy, by poświęcić swoje życie ratowaniu dzieci przed handlarzami seksem. Biorąc udział w tej produkcji, aktorka po raz kolejny potwierdziła swoją zasadę: grać w filmach ważnych.

Jest córką aktorki Lorraine Ruth Davies i Paula Sorvino, aktora znanego m.in. z filmów „Good Fellas”, „Nixon” czy serialu „Law & Order”. Była pierwszym z trojga ich dzieci. Potem na świat przyszła kolejna córka, Amanda, następnie syn, Michael. Choć Mira urodziła się na Manhattanie (28 września 1967 roku), dzieciństwo spędziła w New Jersey.

Od wczesnej młodości przyszła gwiazda pisała oraz grała w podwórkowych i szkolnych sztukach ze swoją przyjaciółką, Hope Davis. Początkowo nie miała zajmować się aktorstwem, co było także zgodne z wolą jej ojca. Paul nie chciał tego typu kariery dla swoich dzieci. Dlatego w 1989 roku Mira ukończyła Harvard, specjalizując się w problematyce południowo-wschodniej Azji, następnie rok spędziła w Chinach. W związku z profilem studiów nauczyła się języka chińskiego; poza tym zna także francuski.

Jednak geny okazały się silniejsze. Początkowo Mira pracowała na różnych stanowiskach w ekipach filmowych, z czasem zaczęła dostawać małe role do zagrania. Jej pierwszym większym występem był udział w serialu telewizyjnym dla nastolatków „Swans Crossing”, w którym pojawiła się w sześciu odcinkach. Wkrótce dostała małą rolę w „Quiz Show” w reżyserii Roberta Redforda.

Zagrała tam żydowską intelektualistkę, żonę detektywa (Rob Morrow) badającego sprawę przekrętów przy produkcji jednego z najpopularniejszych programów telewizyjnych Ameryki lat 50. Potem była „Barcelona” Whita Stillmana, gdzie wcieliła się w postać katalońskiej tłumaczki, Marty Ferrer, i zebrała znakomite recenzje. Następnie zagrała w ekranizacji powieści Edith Wharton „The Buccaneers”. No i została Marilyn Monroe w filmie „Norma Jean & Marilyn”, co przyniosło jej nominacje do Emmy oraz Złotego Globu dla najlepszej aktorki.

Filmowa „córka” Allena

Wtedy w jej zawodowym życiu pojawił się Woody Allen, który w 1995 roku powierzył 28-letniej wówczas Mirze Sorvino rolę naiwnej blondwłosej call-girl w komedii „Mighty Aphrodite”. Co ciekawe, o mały włos nie dostałaby tej roli. Chciano ją wyprosić z castingu, gdyż uznano, że wygląda zbyt… wyrafinowanie jak na prostytutkę. Na szczęście posiadająca temperament i mocne włoskie geny Mira wyrzucić się nie dała, no i dostała rolę.

Aktorka miała pełną dowolność w kreowaniu swojej postaci. „Woody powiedział, że nie muszę wypowiadać żadnej z kwestii przez niego napisanych, jeśli nie mam na to ochoty. Zdumiewające! Miałam tylko instynktownie zagrać tak, żeby wydać się jak najbardziej śmieszna i wiarygodna jako Lindy Ash o piskliwym głosiku” – wspominała w wywiadach.

Zagrała tak, że rok później odebrała za tę rolę Oscara oraz Złoty Glob. Stojąc na podium w noc rozdania statuetek Amerykańskiej Akademii Filmowej, dziękowała ojcu. Wyznała, że to on właśnie nauczył ją wszystkiego, co najważniejsze w aktorstwie. „Bardzo cię kocham, tatusiu” – powiedziała, na co Paul Sorvino rozpłakał się jak bóbr, na oczach wszystkich.

Dobra passa Miry trwała do końca lat 90. Miała wielkie szczęście do aktorskich partnerów. U boku Lou Reeda, Harveya Keitela, Jima Jarmuscha i Madonny zagrała w kultowym „Blue in the Face” Wayne’a Wanga. Z kolei we wzruszającej produkcji „Lulu on the Bridge” w reżyserii nowojorskiego pisarza Paula Austera zagrała ponownie z Keitelem a także z Willemem Dafoe i Vanessą Redgrave. W komedii kryminalnej „Free Money” na planie towarzyszyli jej m.in.: Marlon Brando, Donald Sutherland oraz Charlie i Martin Sheen. Czy można sobie wymarzyć lepszy zestaw aktorski?

Nieźle jej się wiodło również pod względem finansów. Za film „At First Sight” z Valem Kilmerem zainkasowała 3 miliony dolarów, zaś za udział w thrillerze „The Replacement Killers”, gdzie partnerowała gwieździe kina akcji z Hongkongu, Chow Yun Fatowi, odebrała czek na 2 miliony dolarów.

Rodzina na pierwszym planie

Przez dłuższy czas jej życie uczuciowe było dość szalone. W 1995 roku Mira Sorvino zaczęła spotykać się z Quentinem Tarantino. To z nim pojawiła się na ceremonii w 1996 roku, gdy odbierała Oscara. Kultowy reżyser twierdził, że pociąga go w niej wykształcenie, błyskotliwy intelekt i talent. Niestety w swoich filmach powierzył jej tylko nieduży epizod do zagrania w „Jackie Brown”. Rok później, w 1998 roku, rozstali się.

Przez wiele lat żadne z nich nie komentowało tego faktu. Dopiero rok temu reżyser w jednym z wywiadów powiedział, że był to okres w jego życiu, w którym myślał tylko o robieniu filmów. Ani małżeństwo, ani posiadanie dzieci nie wchodziło w grę. Złożył nawet publiczną deklarację, że do pięćdziesiątki się nie ożeni. I faktycznie, Tarantino na ślubnym kobiercu stanął dopiero w 2018 roku, mając lat 55.

Potem w życiu Miry pojawił się przystojny francuski aktor Olivier Martinez. Para kupiła nawet dom i psa, ale kwestia ślubu była drażliwa. Ostatecznie w 2000 roku Martinez zaczął romansować z Kylie Minogue. Sorvino po rozpadzie związku z Francuzem podsumowała go lekceważąco: „Nie jest z tych, co się żenią”. A ona przecież chciała mieć rodzinę i dzieci.

W końcu w 2003 roku w jednej z modnych restauracji spotkała młodszego o 14 lat aktora Christophera Backusa, znanego z komediowego sitcomu „Will i Grace”, w którym i ona właśnie zaczęła grać. Mira tak wspomina ten moment: „Coś sprawiło, że chcieliśmy ze sobą gadać bez przerwy”. W ciągu miesiąca zaręczyli się, w kolejnym roku w tajemnicy wzięli ślub cywilny, a ten „właściwy” odbył się dwa tygodnie później na włoskiej wyspie Capri. Zaczęły pojawiać się dzieci: najpierw córka Mattea Angel (2004), potem syn Johnny Christopher King (2006), następnie syn Holden (2010) i córka Lucia (2012).

Plan B

Mira bardzo wczuła się w rolę mamy. Chciała zrobić wszystko, by zapewnić potomstwu szczęśliwe dzieciństwo, którego sama po rozwodzie rodziców nie miała. Dlatego jej kariera przestała być najważniejsza. Sorvino, choć wciąż pojawia się na planach filmowych, ma też inny pomysł na siebie. „Kocham być aktorką, ale chwilami nęci mnie wizja powrotu do roli profesorki na uniwersytecie. Nie przeszkadzają mi sztywne, nudne zasady, bo zawsze lubiłam ten staroświecki, akademicki szacunek dla logiki myślenia i czystej wiedzy” – mówi absolwentka Harvardu.

Mira Sorvino angażuje się w działalność charytatywną, m.in. na rzecz Amnesty International, akcji ratowania Darfuru oraz pomoc kobietom porywanym i zmuszanym do prostytucji czy też pracy na czarno. Bez chwili wahania wystąpiła w paradokumentalnym serialu z 2005 roku „Human Trafficking”, traktującym o przemycie ludzi i handlu kobietami. „Nie zdawałam sobie sprawy ze skali tego procederu, w USA niewiele się o tym mówi” – opowiadała, gdy zagrała agentkę urzędu celnego i imigracyjnego, co przyniosło jej kolejną nominację do Złotego Globu.

Sorvino została aktorką, by móc przeżywać życie innych tak, jakby było jej własnym. Z dumą cytuje opinię Marlona Brando, który powiedział jej kiedyś: „Są aktorzy, którzy zatracają się w roli, pragnąc uciec od tego, kim są w rzeczywistości. Ty jesteś aktorką, bo nie mogąc stać się kimś innym w realnym życiu, stajesz się wieloma osobami, grając w filmie”.

Małgorzata Matuszewska

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama