Wysokie zwycięstwo Hiszpanii nad Gruzją 4:1 w Kolonii w niedzielnym meczu 1/8 finału piłkarskich mistrzostw Europy jest - zgodnie z opiniami hiszpańskich mediów - w pełni zasłużone. Jak przyznają, należało tego oczekiwać.
Zauważają jednak, że zaskakująca utrata gola przez faworyzowany zespół z Półwyspu Iberyjskiego w pierwszej połowie wprawiła w osłupienie nawet gruzińskich kibiców.
"Po zaskakującej bramce samobójczej podopieczni trenera Luisa de la Fuente potrafili szybko się podnieść i wyrównać wynik spotkania, które od początku zdominowała +La Roja+" - oceniła rozgłośnia Cadena SER.
Reporterzy hiszpańskiego radia zgodnie twierdzą, że ich "niezniszczalna reprezentacja" bardzo pewnie zakwalifikowała się do ćwierćfinału rozgrywanego w Niemczech turnieju.
Odnotowują, że walcząca z naporem Hiszpanów Gruzja "miała wymarzone wejście w mecz", kiedy w 18. minucie jeden z jej nielicznych ataków zakończył się golem samobójczym Robina Le Normanda.
Na duży potencjał zespołu Luisa de La Fuente wskazuje hiszpańska telewizja TVE, zaznaczając, że już po utracie trzeciej bramki w niedzielny wieczór w Kolonii "Gruzinom zostało jedynie wywiesić białą flagę".
Madrycki dziennik "AS" odnotował wysoką dynamikę niedzielnego meczu, zaznaczając, że Gruzja, podobnie jak trzej grupowi rywale Hiszpanii, nie była zbyt wymagającą ekipą dla zawodników trenera de La Fuente.
"Strach, festiwal strzelecki i Niemcy" - podsumował "AS" awans do ćwierćfinału Hiszpanów, wskazując, że najbliższym rywalem zespołu będą gospodarze turnieju.
Wydawany w Madrycie dziennik "El Mundo" twierdzi, że piątkowy rywal Hiszpanii będzie pierwszą drużyną tegorocznych mistrzostw Europy, która "może stawić czoła" ekipie z Półwyspu Iberyjskiego.
"El Mundo" i "AS" zauważają, że z dotychczasowych pojedynków Euro 2024 wynika, że "La Roja" jest najsilniejszym zespołem turnieju.
"Włosi wrócili już do domu, a Anglia po cierpieniach ze Słowacją jest jeszcze w ME tylko dzięki geniuszowi Jude'a Bellinghama" - podsumował "AS".
(PAP)