Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 26 listopada 2024 10:48
Reklama KD Market

ME 2024 - Gruzja - Czechy 1:1. Historyczny punkt debiutanta

ME 2024 - Gruzja - Czechy 1:1. Historyczny punkt debiutanta
Gruzja zdobyła historyczny punkt w mistrzostwach Europy fot. Robert Ghement/EPA-EFE/Shutterstock

W swoim drugim meczu w mistrzostwach Europy w historii, Gruzini, podobnie jak w debiucie z Turcją (1:3), wykazali się walecznością, ambicją i determinacją. Jednak tym razem te cechy pozwoliły im zdobyć historyczny punkt. W sobotę w Hamburgu podopieczni francuskiego selekcjonera Willy'ego Sagnola zremisowali z Czechami 1:1.

Przez zdecydowaną większość meczu to Czesi mieli przewagę i stwarzali więcej okazji bramkowych, ale Gruzini skutecznie się bronili. W 23. minucie wyjmowali nawet piłkę z siatki, ale gol nie został uznany, bo strzelec Patrik Schick dotknął piłki ręką.

W doliczonym czasie tej części gry Gruzinom dopisało szczęście, bo przypadkowo piłkę ręką we własnym polu karnym zagrał Robin Hranac i sędzia, po obejrzeniu powtórki, podyktował rzut karny. "Jedenastkę" bezbłędnie wykorzystał Georges Mikautadze.

Hranac wyrasta na największego pechowca trwającego turnieju. We wtorkowym meczu z Portugalią 24-letni obrońca Viktorii Pilzno strzelił gola samobójczego, a w doliczonym czasie drugiej połowy popełnił w polu karnym błąd, po którym Francisco Conceicao dał rywalom zwycięstwo 2:1.

Jeszcze przed przerwą Schick mógł doprowadzić do wyrównania, ale jego uderzenie z ok. 15 metrów efektownie obronił Giorgi Mamardaszwili.

Schick, który w poprzedniej edycji ME był współkrólem strzelców (on i Portugalczyk Cristiano Ronaldo mieli po pięć goli), w końcu wpisał się na listę strzelców w 59. minucie - i jemu dopisało z kolei szczęście. Po uderzeniu głową Ondreja Lingra piłka odbiła się od słupka i trafiła Schicka w klatkę piersiową, a następnie wpadła do siatki. W ten sposób został pierwszym w historii ME Czechem, który w turniejach finałowych uzyskał sześć goli.

Kilka chwil później 28-letni napastnik Bayeru Leverkusen już nie mógł mówić o szczęściu - upadł na murawę bez kontaktu z rywalem i musiał opuścić boisko z powodu urazu mięśniowego.

W kolejnych minutach przewaga Czechów również nie podlegała dyskusji, ale w ostatniej akcji meczu to Gruzini mieli szansę na komplet punktów. Debiutanci wyprowadzili kontratak, w którym we trójkę mieli przeciwko sobie tylko jednego obrońcę oraz bramkarza Jindricha Stanka, ale w tak dogodnej sytuacji piłkę ponad poprzeczką posłał Saba Lobżanidze.

Czechy i Gruzja mają po jednym punkcie w grupie F. Prowadzi w niej Turcja z trzema punktami, a tyle samo ma Portugalia. Zespoły te zmierzą się ze sobą o 18 w Dortmundzie.

Po meczu powiedzieli:

Ivan Hasek (trener reprezentacji Czech): "Zepchnęliśmy Gruzję do głębokiej defensywy. Spodziewaliśmy się, że rywale będą czekać na okazje do kontrataków. Ich jakość w ofensywie jest godna podziwu. Niestety, najlepszym piłkarzem meczu był dziś bramkarz Gruzji, który wyłapywał wszystkie strzały. Mieliśmy ich 26, staraliśmy się. Niczego nie mogę zarzucić swoim piłkarzom. W samej końcówce rywale mieli szansę wygrać. Byłoby to raczej niesprawiedliwe, ale piłka nożna czasami jest okrutna. Gdy patrzymy na ten turniej, na atmosferę, to bardzo nie chcemy stąd wyjeżdżać. W ostatnim meczu grupowym zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby awansować".

Willy Sagnol (trener reprezentacji Gruzji): "Musimy cieszyć się z tego punktu, bo jest pierwszym w naszej historii w mistrzostwach Europy - choć w końcówce mieliśmy tę wielką szansę. Ale i tak jesteśmy bardzo szczęśliwi. Gdyby ktoś przed turniejem powiedział mi, że w ostatniej kolejce fazy grupowej będziemy walczyć o awans z Portugalią, brałbym to w ciemno. Najpierw jednak najważniejsza jest regeneracja, bo w tych dwóch meczach daliśmy z siebie bardzo wiele. A potem z ambicją podejdziemy do spotkania z Portugalią".

(PAP)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama