Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego powinny wzbudzić pewien niepokój w Białym Domu - powiedział PAP ekspert think tanku German Marshall Fund Jackson Janes. Dodał, że w obliczu słabnących partii centrowych w Niemczech i Francji, USA mogą w mocniejszy sposób postawić na Polskę.
Obywatele 27 państw członkowskich wybrali 720 deputowanych Parlamentu Europejskiego. Czwartego i ostatniego dnia, w niedzielę głosowanie wyborów do Parlamentu Europejskiego odbyło się w 21 państwach europejskich, w tym i w Polsce.
Na miejscu administracji prezydenta USA Joe Bidena patrzyłbym na wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego z pewnym niepokojem, bo wprowadzają one niepewność i trudniejszą współpracę z Europą w sprawie polityki zagranicznej i gospodarczej - ocenił Janes.
Tuż po ogłoszeniu wyników wyborów do europarlamentu, przedstawiciel administracji USA powiedział PAP, że nie spodziewa się większych zmian we współpracy z UE. Waszyngton liczy, że szefową Komisji Europejskiej na drugą kadencję pozostanie Ursula von der Leyen, preferowana przez prezydenta Bidena partnerka po stronie unijnej.
Ekspert ds. stosunków USA z UE i Niemcami Jackson Janes uważa, że wyniki wyborów, a zwłaszcza zyski skrajnej prawicy we Francji i Niemczech, powinny wywołać pewien niepokój wśród zwolenników współpracy transatlantyckiej.
"Nawet jeśli szefową KE ponownie będzie von der Leyen, nie wiadomo jeszcze, co będzie musiała obiecać rządom państw członkowskich, by ją poparły" - zauważa ekspert. "Poza wszystkim, musimy być ostrożni, patrząc na to, jak proces prowadzenia polityki w UE będzie wyglądał, gdy będziemy mieli znacznie większą obecność skrajnej prawicy nie tylko w parlamencie, ale też wewnątrz poszczególnych państw. A to zapewne będzie odzwierciedlone także w nadchodzących wyborach, czy to niedługo we Francji, czy w przyszłorocznych wyborach w Niemczech" - ocenia ekspert waszyngtońskiego think tanku.
Jak ocenia, "prawicowy przechył" w UE może być odczuwalny zarówno w kwestiach polityki wobec Rosji czy Chin, ale też w sprawach handlowych i walki ze zmianami klimatu.
Janes zaznaczył, że największą niewiadomą w tej kwestii będą wybory parlamentarne we Francji, nieoczekiwanie rozpisane przez prezydenta Emmanuela Macrona tuż po dotkliwej porażce jego koalicji ze skrajnie prawicowym Zjednoczeniem Narodowym. Ekspert przyznał, że był zaskoczony decyzją Macrona, a zwłaszcza czasem przeprowadzenia wyborów w gorącym okresie w polityce międzynarodowej.
"Gdybyśmy byli w Las Vegas, to powiedziałbym, że on rzucił kośćmi. Myślę, że opiera się tu na nadziei, iż wciąż większość Francuzów nie chce protegowanego Marine Le Pen na stanowisku premiera. Ale biorąc pod uwagę, w którą stronę płyną polityczne prądy - nie tylko we Francji, ale też w Niemczech czy Belgii - to stoi pod wielkim znakiem zapytania, czy Francuzi wciąż chcą jego, zamiast spróbować czegoś, czego jeszcze nigdy nie próbowano we francuskiej polityce" - mówił Janes. Kandydatem Zjednoczenia Narodowego na premiera Francji ma być Jordan Bardella.
Według Janesa mniejszym zaskoczeniem były wyniki wyborów w RFN, gdzie zgodnie z przewidywaniami Alternatywa dla Niemiec (AfD) odnotowała swój najlepszy dotąd wynik (15,9 proc.) i zajęła drugie miejsce za chadekami z CDU/CSU (30 proc.), jednocześnie wygrywając w pięciu wschodnich landach i prześcigając rządzących socjaldemokratów. Jak ocenia rozmówca PAP, można się spodziewać, że już wkrótce partia ta pokaże swoją siłę we wschodnich Niemczech w wyborach lokalnych w Saksonii i Turyngii. Stało się tak, mimo afer dotyczących podejrzanych agentów Rosji i Chin wśród polityków partii.
"Zapewne takie sprawy będą nadal wypływały. Ale wciąż nie jest do końca jasne, czy ci, którzy głosują na AfD - głównie młodzi, naprawdę mają takie poglądy, czy jest to głos protestu" - zaznaczył.
Ekspert ocenia przy tym, że w obliczu niepewnego kursu dwóch największych państw UE, większą rolę w polityce transatlantyckiej mogą odgrywać inne kraje europejskie, a zwłaszcza Polska.
Donald "Tusk wyszedł z tego całkiem nieźle i ciekawie będzie obserwować, jak to będzie się rozgrywało, szczególnie jeśli chodzi o to, co się dzieje na Ukrainie" - uważa Janes. "Jednak mimo wszystko, patrząc na ten cały obraz, siedząc w Białym Domu i widząc te wszystkie sprzeczne siły, które ścierają się w Brukseli, nie sądzę, by było łatwo wyznaczyć łatwo przewidywalną ścieżkę naprzód, jeśli chodzi o relacje z UE" - dodał ekspert.
Jak podała w poniedziałek PKW, w niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego Koalicja Obywatelska zdobyła 37,06 proc. głosów, Prawo i Sprawiedliwość - 36,16 proc., Konfederacja - 12,08 proc., Trzecia Droga - 6,91 proc., a Lewica - 6,3 proc. Frekwencja wyniosła 40,65 proc.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)