Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 27 grudnia 2024 14:57
Reklama KD Market

„Śmierć za Żydów i Siedmioro”

Katarzyna Filipek, archiwum prywatne rodziny Filipek
Grafika: IPN

Z cyklu: „Nie tylko Ulmowie”

Katarzyna Filipek z Tokarni koło Rabki dwa razy oddała swoje życie za innych. Pierwszy raz, gdy jako wdowa, matka siedmiorga dzieci przyjęła pod swój dach sześć osób pochodzenia żydowskiego Byli to: miejscowy sklepikarz Szmul Szternlicht, dwie jego córki z dwójką dzieci, Salomea Geshir z synkiem oraz Rozalia Hilfstein z synkiem Adolfem oraz mężem Judą. Wcześniej ukrywali się oni u Barglików – w rodzinie sołtysa Tokarni.

Gdy Niemcy dowiedzieli się o Żydach ukrywanych we wsi, pod karą śmierci zmusili sołtysa do poszukiwań. W nadziei, że poszukiwani uciekną, sołtys wcześniej ogłosił w kościele informację o szykującej się obławie. Jednocześnie zapewnił Katarzynę Filipek, że rozpocznie poszukiwania w innej części wsi. Niestety, najprawdopodobniej w wyniku zagrożenia przez Niemców własnej rodziny oraz rodziny Filipków, a może nawet całej wsi, wydał Niemcom Szternlichtów, którzy zostali wkrótce zamordowani. Po dwóch tygodniach, 4 lutego 1944 r. Gestapo przyjechało po małżeństwo Barglików. Katarzyna Filipek sama zgłosiła się do gestapowców, w nadziei, że wtedy nie przyjdą do niej do domu i nie wyrządzą krzywdy jej siedmiorgu dzieciom. Tym razem jej ofiara była skuteczna. Niemcy zamordowali ją wraz z Marią Barglikową i Heleną Mrugałą 6 marca. Także Stefan Barglik został zabity. Dzieci z obu rodzin ocalały, ale dziewięć miesięcy później, 4 grudnia 1944 r. gospodarstwo osieroconych Filipków zostało spalone przez Niemców w ramach karnej pacyfikacji pobliskiej wsi Zawadki, za pomoc partyzantom. 

W 1988 r. Katarzyna Filipek została wyróżniona przez Yad Vashem tytułem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Ale wciąż tysiące Polaków, nie zostały uhonorowane za swoje poświęcenie. W tym wdowy, mające pod opieką małoletnie dzieci. O jednej z takich wdów, matce ośmiorga dzieci, napisał do prof. Jana Żaryna, w kontekście zbrodni w Jedwabnem, Artur Morach: Szmul Wasersztajn, Żyd ocalały z tego pogromu [w Jedwabnem 10 lipca 1941 roku] i główny świadek historii opowiedzianej przez Grossa, przeżył między innymi dzięki temu, że w pierwszych dniach po pogromie znalazł schronienie w stodole mojej babci, która mieszkała 5 km od Jedwabnego w wiosce Przestrzele. Ponieważ Szmul Wasersztajn chodził do tej samej szkoły co mój śp. wuj Leon Dziedzic i od dziecka się przyjaźnili, to uciekając z Jedwabnego, Szmul schronił się w stodole mojej babci, gdzie znalazł go mój wuj Leon. Widocznie miał nadzieję, że Leon i jego rodzina go nie wydadzą. Babcia moja była już wtedy sama, mój dziadek zmarł na zapalenie płuc tuż przed wojną, pozostawiając ją samą i ośmioro dzieci, w tym moją mamę. Szmul w stodole mojej babci ukrywał się około tygodnia, po czym został w nocy przez pola przeprowadzony przez moich nastoletnich wtedy wujów do sąsiedniej wsi, do gospodarstwa Pani Wyrzykowskiej, gdzie była przygotowana kryjówka dla Żydów i gdzie ukrywał się chyba przez większość okupacji… Proszę sobie to wyobrazić – samotna kobieta z ośmiorgiem dzieci, ukrywająca przez kilka dni Żyda, ze świadomością, że za to może zapłacić własnym i własnych dzieci życiem! O tym Gross w swojej książce nie napisał, owszem coś tam w kilku zdaniach wspomniał… Piszę o tym, bo mam wielki żal, wielki ból w sercu do tych wszystkich ludzi, którzy nagłośnili zbrodnię w Jedwabnem w takim dla Polaków niekorzystnym świetle. Moja babcia nie ma drzewka w Izraelu w Yad Vashem, a wiadomo, że nie jest żadnym wyjątkiem, że takich Polaków ratujących Żydów, o których mało kto albo nikt nie wie, było mnóstwo (cytat za: Jan Żaryn, Polska wobec Zagłady, Oficyna Wydawnicza Volumen, Warszawa 2019, s. 267).

Filmem „Śmierć za Żydów i Siedmioro” chcemy upamiętnić bohaterski i tragiczny los Katarzyny Filipek oraz innych Polaków ratujących swoich żydowskich współobywateli. Zapraszamy do obejrzenia w mediach społecznościowych oraz na kanale IPNtv kolejnego odc. miniatur filmowych „Nie tylko Ulmowie” i popularyzowania wśród znajomych całego cyklu tych filmów.

Paweł Błażewicz, IPN


Śmierć za Żydów i Siedmioro

Rodziny Filipek i Barglik

Tokarnia k. Rabki Zdrój

dr Maciej Korkuć

Oddziałowe Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa, Oddział IPN w Krakowie

We wrześniu 1939 r. Rzesza Niemiecka i Związek Sowiecki dokonały zbrojnej inwazji na Polskę rozpoczynając II wojnę światową. W wyniku tej agresji prawie 6 milionów polskich obywateli straciło życie, w tym ok. 3 miliony Polaków żydowskiego pochodzenia. Na okupowanych terenach Polski Niemcy wprowadzili karę śmierci nawet za najmniejszą pomoc Żydom...

Małżeństwo Katarzyny i Mateusza Filipków żyło w wolnej Polsce ciesząc się gromadką dzieci. Kiedy zaczynać się miał rok 1939 spodziewali się siódmego dziecka w swojej rodzinie. Niestety, w styczniu 1939 roku Mateusz zmarł. Katarzyna została z szóstką dzieci i siódmym „w drodze” jako wdowa, na głowie której było utrzymanie całego domu i wychowanie całej tej gromadki.

We wrześniu 1939 r. wybucha II wojna światowa i wszystko się zmienia. Wolna Polska zostaje zastąpiona przez niemiecką okupację. Następuje terror, powszechny strach, następują niemieckie zakazy, pojawia się niemiecka polityka, której elementem jest w 1942 r. Aktion Reinhardt, kiedy Niemcy postanawiają wykonać masową zbrodnię na narodzie żydowskim, likwidując wszystkich Żydów.

Katarzyna Filipek mieszkała w Tokarni, której sołtysem był Stefan Bardlik. Zgodził się on przyjąć pod dach rodzinę uciekinierów żydowskich Sterlingów albo Steinbergów, nie znamy dokładnie nazwiska. Stefan Barglik przyjął ją i przez kilka tygodni w 1943 roku udzielał jej schronienia, żywił, pomagał, chronił. Niestety okazuje się, że roznoszą się po wsi pogłoski, które mówią o tym, że gdzieś ukrywani są Żydzi. W trosce o swoje życie i ich bezpieczeństwo Barglik idzie do Katarzyny Filipek i prosi ją o to, żeby zgodziła się przyjąć pod swój dach całą rodzinę żydowską, korzystając z tego, że dom jest na skraju wsi. Dlatego będzie jej łatwiej.

Barglik zobowiązuje się, że będzie dostarczał jedzenie i pomagał w utrzymaniu rodziny żydowskiej, bo Katarzyna Filipek była biedna i jednocześnie bała się wziąć odpowiedzialność za siebie i za dzieci, ponieważ rozumiała doskonale, że Niemcy zapowiadają, za każdą formę pomocy Żydom, śmierć dla ukrywanych i ukrywających.

Boi się, boi się o siebie i boi się o swoje dzieci. Ale przyjmuje odpowiedzialność, przyjmuje propozycję Barglika. Najpierw przygotowuje schowek w stodole dla całej żydowskiej rodziny, a później przenosi ich na strych do swojego domu. Tam przez kilka miesięcy udaje się udzielać im pomocy, ratować ich przed śmiercią. Ale w styczniu 1944 roku Niemcy dowiadują się, że w Tokarni są ukrywani Żydzi.

Stefan Barglik, próbując uchronić i tych, którzy ukrywali i być może również Żydów, postanowił zrobić coś na kształt swoistego teatru. Wiedział, że we wsi są konfidenci, wiedział, że Niemcy różnymi drogami dowiadują się, kto prowadzi nielegalne działania w wiosce. W związku z tym w kościele, w czasie mszy ogłosił, że będą poszukiwania Żydów we wsi, bo Niemcy wiedzą, że są ukrywani w Tokarni. Prawdopodobnie chciał zrobić tak, jak poinformował Katarzynę Filipek, że będzie się starał przeszukiwać inną część wsi. Ale coś musiało się stać, o czy nie wiemy, bo nie mamy dokumentów, a główni świadkowie zostali zamordowani, łącznie z Barglikiem. Coś takiego musiało się stać, że Barglik był zmuszony pójść tam, gdzie wiedział, że są Żydzi. I finalnie Żydzi zostali aresztowani i zamordowani przez Niemców. Została zamordowana cała rodzina żydowska.

Wydawało się, że wieś nie zostanie ukarana za to, że byli w niej ukrywani Żydzi. Barglik bał się pacyfikacji całej wsi, bał się szczególnie o swoją rodzinę i o rodzinę Katarzyny Filipek.

Przez dwa tygodnie wydawało się, że unikną represji za pomocy Żydom. Niestety po dwóch tygodniach Niemcy pojawili się we wsi i weszli do domu Barglików. Na wieść o tym Katarzyna Filipek, chcąc ochronić swoje dzieci przed śmiercią, sama idzie do gospodarstwa Barglików i sama zgłasza się do Niemców jako winna tego, że pomagała Żydom.

W związku z tym aresztowani zostają zarówno Maria i Stefan Barglik, jak i Katarzyna Filipek.

Wszyscy przeszli bestialskie tortury, płacąc w ten sposób dramatyczną cenę za chęć pomocy żydowskiej rodzinie, która została skazana przez Rzeszę Niemiecką na śmierć tylko za to, że istniała.

Cała siódemka dzieci Katarzyny Filipek musiała wychowywać się sama. Starsze dzieci wychowywały młodsze.

Ciała zamordowanych kobiet zostały odnalezione dopiero w połowie lat 80-tych XX wieku. W końcu lat 80. Katarzyna Filipek została uhonorowana tytułem Sprawiedliwej wśród Narodów Świata.

Historycy szacują, że Polacy w czasie II wojny światowej uratowali kilkadziesiąt tysięcy swoich żydowskich współobywateli. Niemieccy okupanci zabili za tę pomoc około 1000 Polaków.

Źródła do narracji dr. Macieja Korkucia oraz publikacja dotycząca Katarzyny Filipek oraz Marii i Stefana Barglików – Martyna Grądzka-Rejak w: Represje za pomoc Żydom na okupowanych ziemiach polskich w czasie II wojny światowej, t. I, red. M. Grądzka-Rejak, A. Namysło, Warszawa 2019, s. 138; artykuł Anny Zechenter, Jedenaste: przyjmij bliźniego pod swój dach w:Biuletyn IPN,nr 3 (98) marzec 2009, s. 83.


KFIipek_pomnik_f_Zaneta-WierzgaczIPN

KFIipek_pomnik_f_Zaneta-WierzgaczIPN

1922_Maria_Filipek_kenkarta_arch_rodz_Filipek

1922_Maria_Filipek_kenkarta_arch_rodz_Filipek

arch. KCK Tokarnia, rodzina na grobie Katarzyny Filipek

arch. KCK Tokarnia, rodzina na grobie Katarzyny Filipek

KFIipek_pomnik-sztandary_fot_Zaneta-WierzgaczIPN

KFIipek_pomnik-sztandary_fot_Zaneta-WierzgaczIPN

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama