Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 22 listopada 2024 07:33
Reklama KD Market

Zakończyły się wystąpienia końcowe stron w procesie karnym Trumpa w Nowym Jorku

Zakończyły się wystąpienia końcowe stron w procesie karnym Trumpa w Nowym Jorku
Donald trump w sądzie fot. JABIN BOTSFORD/POOL/EPA-EFE/Shutterstock

Prawnicy Donalda Trumpa i przedstawiciele nowojorskiej prokuratury zakończyli we wtorek wystąpienia końcowe w procesie karnym Donalda Trumpa na Manhattanie. W środę ławnicy rozpoczną narady nad werdyktem w sprawie związanej z zapłatą za milczenie aktorki porno Stormy Daniels nt. stosunku z Trumpem podczas kampanii wyborczej 2016 r.

Podczas trwających niemal cały dzień wystąpień, obie strony podsumowały swoje tezy i dowody na ich poparcie. Występujący jako pierwszy adwokat Trumpa Todd Blanche przekonywał, że jego klient jest niewinny zarzucanych mu czynów, tj. tego, że przed wyborami 2016 r. próbował ukryć zapłatę za milczenie aktorki porno Stormy Daniels na temat ich rzekomego stosunku. Trump został oskarżony o to, że przedstawił zapłatę dla Daniels jako opłatę za usługi prawne dla swojego ówczesnego prawnika i "załatwiacza" Michaela Cohena, który zaaranżował transakcje.

Prawnik Trumpa Blanche przekonywał, że Cohen - który już wcześniej odsiedział wyrok w sprawie dotyczącej m.in. tej samej sprawy - jest seryjnym kłamcą, a wypisane dla niego czeki były faktycznie zapłatą za jego usługi.

"On przyszedł tutaj ze wzniesioną prawą ręką i każdego z was wielokrotnie okłamywał. Nie możecie wysyłać kogoś do więzienia, nie możecie skazać kogoś opierając się na słowach Michaela Cohena" - mówił Blanche. Jak donosi CNN, obrońca Trumpa został za to upomniany przez sędziego, który uznał wspomnienie o więzieniu jako próbę uzyskania współczucia dla byłego prezydenta (nawet w przypadku skazania Trump niemal na pewno nie otrzyma kary więzienia).

Blanche twierdził też, że Cohen sam z własnej inicjatywy zapłacił 130 tys. dol. Daniels, by nie dopuścić do publikacji jej historii o seksie z Trumpem przed wyborami. Samą historię Daniels określił jako zmyśloną i oskarżył ją o próbę wyłudzenia pieniędzy od Trumpa. Aktorka porno zgłosiła chęć opowiedzenia prasie o spotkaniu z Trumpem tuż po tym, jak w trakcie kampanii wyciekła taśma z kulis programu telewizyjnego "Access Hollywood", na której Trump chwalił się napastowaniem seksualnym kobiet, mówiąc że "kiedy jesteś gwiazdą, one ci na to pozwalają".

Reprezentujący nowojorską prokuraturę Joshua Steinglass przedstawiał ukrywanie płatności dla Daniels jako część nielegalnych wysiłków Trumpa, by wpłynąć na wybory 2016 r. i ominąć prawo dotyczące finansowania kampanii wyborczych. Obok Daniels, zapłatę za "zabicie" niekorzystnych dla Trumpa historii - za pośrednictwem Cohena i ówczesnego wydawcy tabloidu "National Enquirer" Davida Peckera - otrzymali także modelka Karen MacDougal i jeden z portierów w Trump Tower Dino Sajudin. Prokurator przedstawiał też dowody na to, że Trump pieczołowicie pilnuje swoich interesów i musiał być osobiście zaangażowany w tuszowanie historii.

W trakcie trwającego od ponad miesiąca procesu prowadzonego bez obecności kamer jako świadkowie zeznawali m.in. Stormy Daniels - która bardzo szczegółowo opisała stosunek z Trumpem - a także Michael Cohen i David Pecker. W środę o 10. czasu lokalnego ławnicy zbiorą się, by zacząć obrady nad wydaniem werdyktu, do czego może dojść jeszcze tego samego dnia. Jeśli nie dojdą do porozumienia w sprawie uznania Trumpa winnym lub niewinnym, proces zostanie unieważniony.

Trumpowi postawiono łącznie 34 zarzuty fałszowania dokumentacji biznesowej. Grozi za nie do roku więzienia, jednak jak podaje telewizja CBS News, w podobnych sprawach skazani rzadko otrzymują karę więzienia. Jeśli ława przysięgłych uzna Trumpa winnym, prowadzący sprawę sędzia Juan Merchan - od początku wielokrotnie oskarżany przez Trumpa o stronniczość i przynależność do "skrajnej lewicy" - ma szerokie pole manewru jeśli chodzi o możliwy wymiar kary.

Proces w Nowym Jorku jest jednym z czterech, w których prokuratorzy postawili mu zarzuty karne. Prawdopodobnie będzie jednak jedynym, który zakończy się przed listopadowymi wyborami. Jeśli Trump je wygra, będzie mógł polecić wycofanie zarzutów przeciwko sobie w sprawach dotyczących nielegalnego przetrzymywania tajnych dokumentów oraz prób nielegalnego utrzymania się przy władzy. Wciąż będą nad nim jednak ciążyć zarzuty prokuratury stanowej w Georgii, która oskarżyła go o prowadzenie grupy przestępczej mającej na celu pozostanie przy władzy mimo przegranych wyborów 2020 r.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama