Nie chcę, aby minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar wciskał "gaz do dechy"; na kary trzeba poczekać, bo od karania są prokuratura i sąd, a nie politycy; politycy i partie nie będą decydowały o tym, kto idzie do więzienia - powiedział premier Donald Tusk.
Szef rządu zapytany w czwartek w TVP Info, czy się "radykalizuje", odpowiedział, że "w jakim sensie tak". "Weźmy choćby ostatnią sprawę, wiem trochę o kulisach tej sprawy, ten Fundusz Sprawiedliwości i grupa wokół ministra Zbigniewa Ziobry, która czeka na zarzuty prokuratorskie" - wskazał Tusk.
"Jeśli dziś sąd i prokuratura uznają, że zeznania i materiały, które dostarczył sygnalista, dyrektor Tomasz Mraz, który +sypie+ swoich byłych kolegów z MS (...) są wiarygodne, to mamy do czynienia de facto ze zorganizowaną grupą przestępczą, na czele której stał prokurator generalny. Nie było takiego państwa w Europie" - podkreślił premier.
Jak ocenił: "To zło, które odkrywam właściwie każdego dnia i które jest do wyczyszczenia i do naprawienia, ono jest też bardziej radykalne, niż mi się wydawało".
Jak zaznaczył, prokuratorzy zgromadzili wiele tomów akt w tej sprawie. "I prokuratorzy w Polsce, od czasu kiedy ja zostałem premierem, mają jedną rzecz zagwarantowaną: ani ja, ani żaden z moich ministrów nie będzie do nich dzwonił, nie będzie oczekiwał szybkiego wymierzania sprawiedliwości, bo tak sobie wymyślił ten, czy inny polityk" - zapewnił premier.
"Przecież ja za to płacę w sensie politycznym najwyższą cenę, bo bardzo wielu naszych rodaków, i ja to rozumiem, myślało, że będzie zmiana władzy i następnego dnia będzie kara. Na karę trzeba poczekać, bo od karania jest prokuratura i sąd, nie politycy" - podkreślił Tusk.
Dodał, że to Ziobrze "wydawało się, iż to polityk partii, która wygrywa wybory, będzie ludzi skazywał i piętnował". "Tak długo, jak ja będę premierem, politycy i partie nie będą decydowały o tym, kto idzie do więzienia" - zapewnił Tusk.
Premier w związku z tym wskazał, że nie chce, aby "minister sprawiedliwości-prokurator generalny Adam Bodnar wciskał gaz do dechy". "Co to de facto znaczy? Dziś już głośna jest taśma, na której nagrano rozmowę wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego z jednym z prokuratorów. (...) Jeśli wydaje się, że sprawy idą powoli, że młyny sprawiedliwości mielą powoli, jest bardzo dużo w mediach o aferach, przestępstwach, nadużyciach, a oni nie siedzą, bo słyszę takie pytania, ale chciałem, żeby Polska znowu stała się krajem praworządnym, gdzie to wymiar sprawiedliwości decyduje o tym, kto ma siedzieć" - powiedział szef rządu.
W środę na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. rozliczeń PiS Tomasz Mraz mówił, że większość konkursów w ramach Funduszu Sprawiedliwości była prowadzona "w nierzetelny sposób", a głównym decydentem w tej sprawie był ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Według M., poprzez nieprawidłowości wiele fundacji i osób pokrzywdzonych przestępstwami - czyli tych, które wedle założeń miały być wspierane z funduszu - nie otrzymało potrzebnego wsparcia.
Portal Onet napisał w czwartek, że "Mraz przez niemal dwa lata nagrywał kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości za czasów Zbigniewa Ziobry". Ujawnił też stenogram jednego nagrania - rozmowy pomiędzy wiceministrem Romanowskim, a ówczesnym warszawskim prokuratorem regionalnym Jakubem Romelczykiem. "Romanowski i Romelczyk ustalają taktykę dotyczącą zawiadomienia, jakie na Zbigniewa Ziobrę 2022 r. złożył w prokuraturze poseł KO Witold Zembaczyński" - napisał Onet.
Prokuratura Krajowa, która prowadzi śledztwo dotyczące wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości, podała pod koniec marca, że postawiła w tej sprawie zarzuty siedmiu osobom. "Dwóm osobom postawiliśmy zarzut wcześniej, o czym nie informowaliśmy i ja w tym zakresie nic nie powiem. Jest to rzeczywiście ważne dla interesu tego śledztwa" - mówił prok. Nowak w końcu marca, gdy zarzuty usłyszało pięć kolejnych osób.
Podejrzani to m.in. byli i obecni urzędnicy MS, zajmujący się Funduszem, którego głównym celem, w założeniu, jest pomoc ofiarom przestępstw. Wobec trojga osób jest stosowany areszt, w środę informowano zaś, że Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał w mocy postanowienia I instancji o stosowaniu aresztu wobec tych osób.
W końcu marca br. w kilkudziesięciu miejscach w kraju, na polecenie prokuratorów prowadzących śledztwo ws. wykorzystania środków z Funduszu Sprawiedliwości, ABW wraz z prokuratorami prowadziła przeszukania i zatrzymania. Przeszukano m.in. domy b. ministra sprawiedliwości, posła klubu PiS i polityka Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry oraz dom i pokój w hotelu sejmowym b. wiceministra sprawiedliwości, posła klubu PiS Michała Wosia. (PAP)
autor: Marcin Jabłoński