Sobotni finał tenisowego turnieju w Rzymie będzie jedenastym oficjalnym meczem Igi Świątek z Białorusinką Aryną Sabalenką. Bilans dotychczasowych to 7-3 na korzyść Polki. Po raz piąty natomiast zmierzą się jako liderka i wiceliderka światowego rankingu.
Z żadną tenisistką Świątek nie mierzyła się więcej niż 11 razy. Dokładnie tyle meczów rozegrała z Coco Gauff, z którą ma bilans 10-1. Ostatnie zwycięstwo nad Amerykanką podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego odniosła w czwartkowym półfinale w Rzymie.
Niemal wszystkie mecze Świątek - Sabalenka miały miejsce w prestiżowych imprezach lub decydowały o tytule. Raz mierzyły się w Wielkim Szlemie (Świątek wygrała półfinał US Open 2022), trzykrotnie w WTA Finals, a cztery razy w finałach (dwie wygrane Świątek w Stuttgarcie i po jednej obu zawodniczek w Madrycie). Do tego dochodzi w 2022 roku półfinał w Rzymie i ćwierćfinał w Dausze.
Blisko 23-letnia Polka z trzy lata starszą Sabalenką wygrała trzy razy, gdy zmierzyły się jako liderka i wiceliderka rankingu. W takich okolicznościach doznała jednej porażki.
Turniej w Rzymie rozgrywany jest od 1930 roku, a dopiero pierwszy raz w finale zmierzą się dwie najlepsze aktualnie zawodniczki na świecie.
W sobotę zagrają zaledwie dwa tygodnie po finale w Madrycie, gdzie Świątek po trwającym ponad trzy godziny boju wygrała 7:5, 4:6, 7:6 (9-7).
"Tamta porażka naprawdę mnie bolała. Była naprawdę ciężka, szczególnie, że miałam kilka piłek meczowych. Iga w tych momentach zagrała jednak wspaniale. Mam nadzieję, że teraz jej się zrewanżuję" - przyznała Sabalenka.
W finałach dwóch turniejów z rzędu grały ze sobą już w ubiegłym roku. W Stuttgarcie zwyciężyła Polka, a w Madrycie - Białorusinka.
"Myślę, że finał w Madrycie dał mi pewność, że nawet jeśli nie czuję się idealnie albo jestem zestresowana na początku, to mogę odrobić stratę. Nie można jednak o tych dwóch finałach myśleć jak o jednej historii, bo to są dwa różne turnieje, inne miejsce, inny czas. Postaram się skupić na teraźniejszości i za wiele nie myśleć o Madrycie" - powiedziała Świątek.
Polka w Rzymie triumfowała już w 2021 i 2022 roku. Najwięcej tytułów w stolicy Włoch - pięć - ma Amerykanka Chris Evert. W obecnej edycji Świątek gra rewelacyjnie; w finale zameldowała się bez straty seta.
Sabalenka na początku turnieju miała problemy zdrowotne i w drugiej oraz czwartej rundzie do zwycięstw potrzebowała trzech setów. Od ćwierćfinału prezentuje się jednak bardzo dobrze. Pewnie wygrała w nim z Łotyszką Jeleną Ostapenko, a następnie z Amerykanką Danielle Collins.
W sobotę Świątek powalczy o 21. tytuł w karierze i czwarty w tym sezonie, po Dausze, Indian Wells i Madrycie. Sabalenka może cieszyć się z 15. w karierze turniejowego triumfu i drugiego w 2024 roku, po wielkoszlemowym Australian Open.
Świątek może zostać trzecią tenisistką w historii, która w jednym sezonie wygrała w Madrycie i Rzymie. W 2009 roku dokonała tego Rosjanka Dinara Safina, a w 2013 Serena Williams. Amerykanka wówczas świetną serię występów na kortach ziemnych jeszcze przedłużyła i zwyciężyła także w wielkoszlemowym French Open, w którym Polka od 26 maja będzie broniła tytułu.
Od kwietnia 2022 roku tylko Świątek i Sabalenka otwierały listę WTA. Bez względu na wynik finału Polka rozpocznie w poniedziałek 104. tydzień panowania w rankingu. Białorusinka na osiem tygodni zdetronizowała ją we wrześniu ubiegłego roku.
(PAP)