Tomasz Szmydt może wrócić do Polski, może przedstawić dokumenty, które zamierzał przedstawić na Białorusi; nie musi robić spektaklu medialnego de facto na rzecz Aleksandra Łukaszenki - powiedział w piątek rzecznik MSZ Paweł Wroński.
W czwartek prokurator rozpoczął poszukiwania byłego sędziego Tomasza Szmydta listem gończym. Jest on podejrzany o szpiegostwo. Sprawa stała się publiczna, gdy - formalnie przebywający od 22 kwietnia do 10 maja na urlopie - sędzia II Wydziału Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie objawił się 6 maja na propagandowej konferencji prasowej w Mińsku na Białorusi. Państwowa białoruska agencja prasowa BiełTA poinformowała, że poprosił władze Białorusi o "opiekę i ochronę". Sędzia powiadomił natomiast, że zrzeka się dotychczasowego stanowiska w WSA "ze skutkiem natychmiastowym".
"Dziś rano były sędzia starał się skontaktować z polskim konsulem, przekazywać mu jakieś dokumenty, nagabywał go razem z ekipą prasy białoruskiej i w otoczeniu ludzi, którzy sprawiali wrażenie pracowników służb" - powiedział Wroński w piątek w TVP Info. Dodał, że "nasza placówka ma skrzynkę podawczą i to jest miejsce, gdzie te dokumenty się ostatecznie znalazły".
Jak zaznaczył rzecznik MSZ, "my oczywiście zapraszamy Tomasza Szmydta do tego, aby się zgłosił na granicę i przedstawił te dokumenty, które zaprezentował, aby opowiedział o tym, co go trapi". "Został za nim wydany nakaz aresztowania i grozi mu areszt oraz jest podejrzany o szpiegostwo na rzecz Białorusi" - przypomniał Wroński.
"To jest już wszystko. Szmydt może wrócić do Polski, może przedstawić dokumenty, które zamierzał przedstawić na Białorusi. Nie musi robić spektaklu medialnego de facto na rzecz Łukaszenki" - podkreślił rzecznik MSZ.
Białoruska propagandowa agencja BiełTA opublikowała zdjęcia Szmydta wrzucającego przesyłkę do skrzynki pocztowej należącej - według agencji - do ambasady RP. Szmydt powiedział, że było to oświadczenie skierowane do Ministerstwa Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego, a także pismo do Rzecznika Praw Obywatelskich; jak mówił - "w związku z tym, że rząd polski naruszył polskie prawo i konstytucję".
"Chciałem wręczyć oświadczenia konsulowi" - cytuje jego wypowiedzi BiełTA. Szmydt powiedział następnie: "Okazało się jednak, że konsul nie może przyjąć tych dokumentów, nie może ze mną rozmawiać".
Już w piątek rano odnosząc się do tych doniesień Wroński napisał na platformie X, że "dziś w godzinach porannych, przed budynkiem ambasady w Mińsku, Tomasz Szmydt w otoczeniu reżimowych białoruskich dziennikarzy i służb usiłował nagabywać polskiego przedstawiciela dyplomatycznego". "Nasz przedstawiciel nie odpowiedział na zaczepki" - dodał. (PAP)
autor: Marcin Jabłoński