Służby zdrowia publicznego i lekarze w Chicago biją na alarm po tym, jak odkryto wysoką zawartość THC – psychoaktywnego składnika marihuany – w jadalnych produktach rozprowadzanych wśród dzieci w wieku szkolnym.
Chicagowski radny Brian Hopkins (2 okręg miejski) chce zakazu lub regulacji jadalnych produktów zawierających THC – psychoaktywnego składnika marihuany – po tym, jak dzieci zatruły się po spożyciu produktów wyglądających jak popularne przysmaki, m.in. słodycze i czipsy.
Na izbę przyjęć szpitala dziecięcego Lurie trafiły dzieci z wymiotami, ale też halucynacjami i paranoją. W wielu przypadkach nie wiedziały nawet, co spożyły. Zdaniem lekarzy, jedna sztuka „przekąski” spowoduje odurzenie u dziecka, a cała torebka może wywołać bardzo poważne objawy.
Farmaceuci z Uniwersytetu Illinois przetestowali niektóre przekąski z marihuaną nieznanego pochodzenia, które do złudzenia przypominały popularne na rynku marki – takie jak „Trips Ahoy” (aluzja do ciastek z kawałkami czekolady Chips Ahoy) czy „Zkittles” (jak owocowe drażetki Skittles).
Okazało się, że niektóre produkty mają więcej THC niż dozwolone produkty z marihuaną, sprzedawane w licencjonowanych punktach.
Według badania przeprowadzonego przez UIC, 93 proc. przetestowanych „edibles” – jadalnych produktów z marihuaną – podawało na opakowaniu nieprawidłową zawartość THC. Nieścisłości wahały się od 61 proc. mniej THC do 456 proc. więcej. Jeden z przebadanych produktów miał 70 razy więcej legalnej dawki THC niż zakłada prawo w Illinois.
Syntetyczne produkty z THC, zwane kannabinoidami, najpierw pojawiły się w więzieniu powiatu Cook, powodując zatrucia wśród aresztantów. Według władz, teraz rozprowadzane są wśród dzieci w wieku szkolnym.
Zdaniem władz, największym wyzwaniem w przypadku nielegalnych narkotyków jest to, że produkty ciągle się zmieniają.
(jm)