Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 11:54
Reklama KD Market

Ziobro o działaniach służb: mają charakter bezprawny

Ziobro o działaniach służb: mają charakter bezprawny
Zbigniew Ziobro fot. Tytus Zmijewski/EPA-EFE/Shutterstock

Wszystkie te działania mają charakter bezprawny i są realizacją politycznego zamówienia Donalda Tuska i Adama Bodnara - ocenił b. szef MS Zbigniew Ziobro odnosząc się do akcji służb badających wykorzystanie środków z Funduszu Sprawiedliwości, gdzie w różnych miejscach kraju odbyły się przeszukania, m.in. domu b. szefa MS.

We wtorek na polecenie prokuratorów badających wykorzystanie środków z Funduszu Sprawiedliwości w różnych miejscach kraju odbyły się przeszukania, m.in. domu b. szefa MS Zbigniewa Ziobry.

We wtorek wieczorem odbył się briefing prasowy Ziobry przed jego domem w Jeruzalu. Ziobro rozpoczął swoją wypowiedź od przeprosin za swój głos. "Państwo słyszycie, jest trochę inny niż zwykle, ale jest to rezultat operacji, którą niedawno przeszedłem. Przerwałem aktualnie terapię po operacji, żeby tutaj do państwa z daleka przyjechać" - mówił dziennikarzom b. szef MS, na konferencji transmitowanej m.in. w TVN24.

Podkreślił, że "wszystkie te działania mają charakter bezprawny i są realizacją politycznego zamówienia Donalda Tuska i pana Bodnara". "Po drugie w ramach tej bezprawnej operacji w sposób rażący złamano moje prawa jako osoby, która jest właścicielem budynku, w którym dokonuje się przeszukania" - powiedział b. minister sprawiedliwości.

Dodał, że każda osoba w takiej sytuacji ma prawo zapoznać się z postanowieniem prokuratora o zakresie przeszukania, ma prawo usłyszeć żądania wydania konkretnej rzeczy, ma prawo wreszcie jeśli jest nieobecna poprosić o udział konkretnej, godnej zaufania osoby, która by towarzyszyła w czasie i umożliwić wejście takie, które nie będzie związane z niszczeniem budynku. Jak podkreślił, wszystkie te uprawnienia w jego przypadku zostały rażąco i celowo złamane.

Dodał, że nie ulega żadnej wątpliwości iż prowadzący tę operację, którzy się do niej dobrze przygotowywali doskonale wiedzieli, że nie ma go w domu z przyczyn od niego niezależnych. "Wszyscy państwo wiecie, że przeszedłem niedawno bardzo ciężką operację, było to udokumentowane zdjęciem publicznym, więc nie trzeba było być geniuszem ani mieć szczególnych uprawnień operacyjnych ABW, aby ustalić, gdzie jestem obecnie" - powiedział Ziobro.

Ocenił też, że nie skontaktowano się z nim, ponieważ chciano zorganizować przedstawienie. "Tylko jest to przecież spektakl bandytyzmu i bezprawia, za które kiedyś określone osoby poniosą odpowiedzialność" - podkreślił b. minister. Jak dodał, choć jest daleki od pełni sił, to wrócił, żeby wspomóc mecenasa i "dać też odpór kłamstwom, które pojawiły się w opinii publicznej".

"Rzekomo moja rodzina była proszona o kontakt ze mną, by udostępnić klucze bądź wejście do tego domu. Otóż moja rodzina nie dysponuje kluczami, moja rodzina nie była proszona o udostępnienie dostępu do tego domu i o kontakt ze mną przede wszystkim" - oświadczył Ziobro.

Polityk ocenił, że funkcjonariusze ABW oraz prokuratorzy mogli skontaktować się z nim telefonicznie, ponieważ, jak mówił, nie zmienił numeru telefonu i jest on taki sam jak ten, który miał, gdy był prokuratorem generalnym i ten numer jest w sekretariacie ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.

"Mimo to nie wykręcono do mnie numeru, który pozwoliłby wejść tym ludziom do domu w sposób cywilizowany przez drzwi, bez ich wyłamywania jak złodzieje i prowadzić czynności zgodnie z prawem, z osobą przeze mnie wyznaczoną jako godną zaufania" - zaznaczył Ziobro.

Według niego, to wszystko jest politycznym spektaklem bezprawia i "pokazem niemocy Donalda Tuska po 100 dniach niewypełnionych 100 obietnic, które miały być zrealizowane".

"Chodziło o teatr. Teatr jest. A prawda o tym, że rzekomo moja rodzina miała się kontaktować ze mną i myśmy odmawiali dostępu tutaj do domu jest taka, jak twierdzenie, że symuluję chorobę nowotworową i nie miałem niedawno ciężkiej operacji nowotworu przełyku" - powiedział Ziobro.

Jak mówił, jest właścicielem tego domu i z nim powinna być próba kontaktu. "Jak do pana ktoś przychodzi to z panem się kontaktuje a nie z pana rodziną, zwłaszcza że prokuratura posiadała mój numer telefonu. Jeżeli tego nie zrobiono, to uczyniono to z premedytacją" - zwrócił się do dziennikarza polityk.

Ziobro dodał, że jego teściową zapytano, czy posiada klucze do jego domu, "a nie zapytano ją czy umożliwi wejście do mojego domu". Zwrócił uwagę, że "nie jest to jej rola". "Nie była także poproszona o kontakt z nami" - dodał.

Przekazał, że skontaktował się wraz z żoną z teściową "dwie godziny po trwaniu czynności, ok. godz. 8.00". "Nikt do mnie w tym czasie nie wykonywał telefonu, co jest najlepszym dowodem kłamstw, które przedstawia dziś prokuratura" - powiedział Ziobro.

Zapytany czy domyśla się, czego służby szukały w jego mieszkaniu, stwierdził, że "jest to desperacka próba znalezienia czegokolwiek przy okazji przeszukania" oraz "prawdopodobnie wyraz desperacji związany z ciężką porażką, jaką było przesłuchanie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w związku z historią Pegasusa".

Jak zaznaczył, "tu nie chodzi o szukanie w związku z prowadzonymi czynnościami". "Nie ma żadnych podstaw, aby szukać tutaj jakichkolwiek dowodów na moje decyzje w sprawie Funduszu Sprawiedliwości, ponieważ wszystkie decyzje i wszystkie dowody są w Ministerstwie Sprawiedliwości" - dodał. "Każdy doskonale wie, że wszystkie decyzje, co do konkretnych spraw, które zapadały w Funduszu Sprawiedliwości - poza jedną - podejmowali moi podwładni, więc w sensie dokumentacji nie uczestniczyłem w podejmowaniu tych czynności" - wyjaśnił Ziobro.

Zastrzegł, że prokurator mógł go zapytać czy "ma takie dokumenty, bo to jest istota przeszukania". "Dopiero jeżeli odmawiam takiego wydania, a są podstawy, żeby sądzić, że mogę mieć takie dokumenty, to kontynuuje się przeszukanie" - tłumaczył Ziobro. "Uniemożliwiono mi tego, ponieważ domyślali się, że takich dokumentów oczywiście nie ma" - dodał b. minister.

"To myśmy nawiązali kontakt z funkcjonariuszami ABW, jak dowiedzieliśmy się o całym zdarzeniu, kiedy żona zadzwoniła do teściowej zapytać się o dzieci, które są pod ich opieką" - zwrócił uwagę Ziobro. Zaznaczył, że w momencie, kiedy przyjechali funkcjonariusze, mieli obowiązek skontaktować się z nim i umożliwić mu skorzystanie z wszystkich jego uprawnień. "Nie jestem podejrzany i żadne zarzuty nie są mi stawiane. Mam zatem prawo, aby moje podstawowe prawa były respektowane" - oświadczył Ziobro. "Oczekuję respektowania takich uprawnień, które ma każdy polski obywatel" - dodał.

Rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak poinformował wcześniej, że przeszukania w związku z wykorzystaniem środków z Funduszu Sprawiedliwości, odbyły się w 25 miejscach w kraju, w tym w domu b. ministra sprawiedliwości i b. prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Nowak wyjaśnił, że celem przeszukań jest uzyskanie dodatkowego materiału dowodowego we wszczętym 19 lutego śledztwie ws. prawidłowości zarządzania i wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości. Do tej sprawy minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar powołał w PK pięcioosobowy zespół prokuratorów.

Rzecznik podał, że zespół dysponuje 99 tomami akt, m.in. dokumentacją i zeznaniami świadków. Do sprawy dołączono kilka innych postępowań, które były wcześniej prowadzone, w tym dotyczące zakupu oprogramowania Pegasus. Jak mówił, w toku śledztwa zachodziła "konieczność uzyskania dodatkowego materiału, którego nie można uzyskać inaczej niż przez przeszukanie". "Wobec powyższego prokurator wydał odpowiednie polecenia i w dniu dzisiejszym funkcjonariusze ABW dokonali przeszukań w kilkudziesięciu różnych lokalizacjach, pomieszczeniach. Należy podkreślić, że w każdej tej czynności udział brał prokurator. Te czynności były przeprowadzone w standardowym trybie procesowym, a więc na polecenie prokuratora w porze dziennej" - poinformował.

Dodał, że czynności te przeprowadzano w obecności m.in. domownika albo osoby do tego przybranej. Podkreślił, że podczas wejścia służb do domu posła PiS Zbigniewa Ziobry nikogo w nim nie było - dokonano przełamania zabezpieczeń, ale nikt nie wybijał szyb (o czym pisał na X europoseł Patryk Jaki - PAP). Według rzecznika, immunitet dotyczy osoby, a nie pomieszczeń. "A więc immunitet poselski mieszkania posła nie chroni. Jest to immunitet przypisany osobie" - powiedział.

Według Nowaka, prokurator kontaktował się z rodziną Ziobry, prosząc o otworzenie mieszkania. "To okazało się bezskuteczne, wobec powyższego - zgodnie z przepisami, konkretnie z artykułem 224. Kodeksu postępowania karnego - do tej czynności została przybrana po prostu inna osoba, aby ta inna osoba brała w tym udział" - podkreślił. (PAP)

Autorzy: Marcin Chomiuk, Aleksandra Kiełczykowska, Magdalena Gronek

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama