Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 15:37
Reklama KD Market

Kłopoty finansowe b. prezydenta Donalda Trumpa

Kłopoty finansowe b. prezydenta Donalda Trumpa
Donald Trump fot. Spencer Platt/POOL/EPA-EFE/Shutterstock

Donald Trump przez lata starał się tworzyć wokół siebie wizerunek biznesmena, który odniósł finansowy sukces na wielu płaszczyznach. Były prezydent, jeszcze zanim na dobre rozpoczął karierę polityczną, chciał być uznawany za ojca wielu przedsiębiorczych sukcesów, ale nie wszystkie zmaterializowały się zgodnie z jego oczekiwaniami. Mimo to stawiany był jako wzór magnata rynku nieruchomości, a on sam uważał, że jego majątek jest wart miliardy dolarów. Dziś wiadomo, że były to raczej jego fantazje, które nijak miały się do rzeczywistości. Obecnie, kandydat Partii Republikańskiej na prezydenta USA zmaga się z niedoborem gotówki, ma też problem ze zbieraniem funduszy na kampanię wyborczą.

Kosztowne sprawy sadowe

Uniwersytet Trumpa, steki i krawaty firmowane wizerunkiem biznesmena, czy nawet próba wejścia do ligi futbolu amerykańskiego – to niektóre z przedsięwzięć Donalda Trumpa zakończone fiaskiem. Ale nie to jest obecnie największym biznesowym problemem byłego prezydenta. W ubiegłym roku sąd w Nowym Jorku uznał Trumpa i jego synów za winnych wprowadzania kontrahentów w błąd, między innymi poprzez zawyżanie wartości posiadanych przez jego firmę nieruchomości. Przeszacowywanie ich wartości miało między innymi na celu uzyskanie pożyczek na korzystnych warunkach. Wyrok sądu może oznaczać, że Trump będzie musiał sprzedać swoje aktywa.

Trump jako biznesmen nierzadko chwalił się swym majątkiem, często publicznie podając informacje, które łatwo było zweryfikować jako głęboką nadinterpretację. Przykładowo twierdził, że jego rezydencja w Mar-a-Lago na Florydzie jest warta więcej niż słynna indyjska świątynia Taj Mahal, wpisana na listę architektonicznych cudów tego świata. Trump chwalił się także, że dysponuje nieograniczonymi zapasami gotówki. Dziś Ameryka i świat dowiadują się, że nie jest w stanie zapłacić prawie pół miliarda poręczenia majątkowego, które musi uiścić w związku z przegranym procesem.

W poniedziałek, 18 marca prawnicy byłego prezydenta poinformowali sąd w Nowym Jorku, że ich klient nie posiada tak dużej sumy. Otoczenie Trumpa nie było w stanie uzyskać tej kwoty także ze źródeł zewnętrznych, gdyż żadna firma nie zdecydowała się poręczyć za byłego prezydenta. Jeśli do 25 marca Trump nie pozyska środków – wówczas nie będzie mógł złożyć apelacji. Prawomocny wyrok w tej sprawie będzie dla niego oznaczał konieczność pozbycia się swoich aktywów, najprawdopodobniej – jak szacują analitycy rynku – za bezcen.

Trump potrzebuje pieniędzy i to potrzebuje ich niemało. Przegrał podwójny proces z pisarką E. Jean Carroll, która oskarżyła go o zniesławienie. W tej sprawie odwołuje się od wyroku, ale jeśli apelacja nie będzie dla niego korzystna, wówczas kosztować go to będzie łącznie około 90 milionów dolarów. Ponieważ jest to proces cywilny, egzekucja należności odbywać się będzie z majątku biznesmena-polityka. Ale otoczenie Donalda Trumpa próbuje znaleźć rozwiązanie, które pozwoli mu uniknąć ponoszenia kosztów związanych z sądowymi procesami.

Czy zapłacą wyborcy GOP?

Ósmego marca doszło do zmian we władzach Komitetu Krajowego Partii Republikańskiej. To ciało odpowiadające za przekazywanie funduszy na prowadzenie kampanii wyborczych na wszystkich szczeblach. Ze względów oczywistych, wybory prezydenckie są uznawane w szeregach partii za najważniejsze i tu żadnych wątpliwości nikt nie ma. Pojawiają się one jednak w momencie, gdy wychodzi na jaw, w jaki sposób mają być one wydatkowane. Otóż, odkąd władzę w komitecie objęli ludzie Trumpa, w tym w roli wiceszefowej komitetu Lara Trump, synowa byłego prezydenta – coraz częściej słyszymy sugestie, że to właśnie partia miałaby opłacać koszty związane z procesami sądowymi kandydata na prezydenta. Argument za tym jest bardzo prosty – w interesie komitetu powinno być stworzenie jak najkorzystniejszych warunków do wygranej w zbliżających się wyborach. Na początku miesiąca krytykom takiego rozwiązania wśród Republikanów nie udało się przeforsować uchwały blokującej możliwość przekazania partyjnych funduszy na pokrycie kosztów sądowych kandydata na prezydenta. A to oznacza, że w praktyce być może już wkrótce to wyborcy Partii Republikańskiej będą płacić za procesy Trumpa.

Zbiórki w tyle za Demokratami

Były republikański prezydent i partyjny komitet mają jeszcze inny problem związany z finansami. Okazuje się, że to obecnemu gospodarzowi Białego Domu i Demokratom dużo łatwiej przychodzi zbieranie gotówki na kampanię. I jest to problem nie tylko związany z tym, że Biden może mieć więcej pieniędzy w decydującym momencie kampanii, które może przeznaczyć na wykupienie płatnych reklam wyborczych w kluczowych dla wyniku stanach. „Fundraising”, czyli zdolność zbierania funduszy na konto wyborcze, pokazuje też determinację darczyńców. A ta może przekładać się na ich mobilizację w czasie wyborów. Ostatnie wybory połówkowe, a także liczne referenda odbyte w stanach konserwatywnych pokazały, że tym razem to Demokraci mogą być niedoszacowani w sondażach, bo wyborców elektryzują tematy wcześniej uważane za poboczne. Kwestie dotyczące zaostrzenia prawa aborcyjnego są odrzucane przez elektorat w rejonach, które uchodziły za sympatyzujące z Republikanami. Dlatego wyniki wyborów w ostatnim cyklu wskazywały na delikatny przechył w kierunku demokratów. Nie jest on jeszcze wystarczający dla odniesienia pełnego sukcesu wyborczego, ale politolodzy zwracają uwagę na pewien trend, który jeśli się utrzyma – może przynieść niespodziewane rezultaty nawet już w listopadzie. W lutym Biden zebrał na rzecz funduszu kampanijnego prawie 54 miliony dolarów, podczas gdy Trump niespełna 11 milionów. To kolosalna różnica. Łącznie kampania Bidena dysponuje obecnie kwotą 155 milionów, podczas gdy kampania Trumpa zaledwie 34 milionów dolarów. Jeżeli te tendencje będą utrzymywać się w kolejnych miesiącach, to może okazać się, że były prezydent nie tylko jest finansowym kolosem na glinianych nogach, ale też, że jego możliwości zbierania funduszy potrzebnych w prowadzeniu kampanii zderzyły się ze ścianą. A to z kolei mogłoby oznaczać dla niego poważne kłopoty w listopadzie.

Daniel Bociąga
[email protected]
[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama