Gdyby przeciętnego amerykańskiego nauczyciela zapytać, czego najbardziej obawia się podczas prowadzenia lekcji z uczniami, zapewne nie powiedziałby, że ma stracha z powodu możliwości pobicia lub zastrzelenia przez jakiegoś zeźlonego młokosa, choć oczywiście przypadki takie się zdarzają. Nauczycielom – jeśli wierzyć statystykom i sondażom – najbardziej doskwiera fakt, iż muszą nieustannie nakazywać podopiecznym odkładanie na bok telefonów, na które dziatwa nieustannie się gapi. Mark McLaughlin, nauczyciel matematyki w Neah-Kah-Nie High School w Oregonie powiedział: – Najgorszą częścią mojej pracy jest bawienie się w policjanta ds. telefonów komórkowych.
Badanie prowadzone w jednym okręgu szkolnym w Wirginii wykazało, że około jedna trzecia nauczycieli musi w czasie pojedynczej lekcji średnio nakazywać odkładanie telefonów dziesięć razy, co wśród uczniów często budzi jawną agresję. Kiedy gimnazjum w Kanadzie ankietowało pracowników, 75 proc. respondentów uważało, że telefony komórkowe negatywnie wpływają na zdrowie fizyczne i psychiczne uczniów. Prawie dwie trzecie uważało, że urządzenia te negatywnie wpłynęły na wyniki akademickie. Wynika stąd jasno, że jest to dość poważny problem.
W roku 2022 dyrekcja szkoły Buxton w stanie Massachusetts podjęła niezwykle odważną decyzję. Wprowadzono tam całkowity zakaz przynoszenia do klas telefonów komórkowych, a ściślej smartfonów, które dają dostęp do Internetu, serwisów społecznościowych, itd. Jednocześnie każdemu uczniowi dano dość prymitywny telefon o ograniczonej funkcjonalności. Można przy jego pomocy zadzwonić do rodziców lub wysłać wiadomość tekstową, ale to w zasadzie wszystko. Jest to zatem telefon „głupi”, z czarno-białym ekranem, który przez jednego z uczniów został określony jako „demoniczne dziecko iPada i Kindle’a”.
Niezależnie od pochodzenia tych urządzeń ich rozdanie szkolnej czeredzie początkowo spotkało się z drwinami i sprzeciwem, nie tylko ze strony uczniów, ale również niektórych nauczycieli. Dziś jednak, po dwóch latach, wszyscy są wdzięczni szkolnym władzom za podjęcie tej decyzji. Niektórzy uczniowie, pozbawieni smartfonów, po raz pierwszy zauważyli, że w klasie siedzą wśród kolegów i koleżanek i że przed tablicą stoi nauczyciel, który coś mówi. W trakcie zajęć jest mniej przerw, a młodzi ludzie znacznie częściej ze sobą rozmawiają. Innymi słowy eksperyment się powiódł.
Ubocznym i zaskakującym efektem zakazu posiadania w szkole smartfonów było to, że znacznie wzrosła liczba uczniów zapisujących się na szkolne lekcje fotografii, na których korzysta się z kamer filmowych. Gdy nie można wpatrywać się w ekran telefonów i wymieniać z ludźmi głupotami, nagle znajduje się czas na jakieś bardziej pożyteczne hobby.
Ian Trombulak, nauczyciel w Lamoille Union High School w północnym stanie Vermont, również stoi w obliczu problemu telefonów komórkowych w swojej szkole. – Mam dzieci, które w ciągu dnia dostają jakiegoś snapchata lub sms-a i to rujnuje ich cały dzień – twierdzi. Kolejnym problemem jest to, że uczniowie używają telefonów komórkowych do koordynowania masowych podróży do toalety, by spędzić tam nieco czasu poza zajęciami.
Gdy Trombulak dowiedział się o eksperymencie w Buxton School, był zaintrygowany. Pamięta wycieczkę z uczniami, przed którą w ostatniej chwili wszyscy dowiedzieli się, że telefony komórkowe nie będą dozwolone. Początkowo wiadomość ta była apokaliptyczna. Wspomina, że jego podopieczni byli zdenerwowani i nie wiedzieli, jak sobie radzić z pozatelefonicznym światem (czyli z realiami). Jednak wkrótce wszyscy zapomnieli o telefonach i pod koniec pierwszego dnia eskapady, przy ognisku, niektórzy wyznali, że ani przez chwilę nie myśleli o swoich smartfonach. O Boże, ale przełom!
Jednak Ameryka pozostaje nieco z tyłu za kilkoma innymi krajami. We Francji już w 2018 roku zakazano korzystania ze smartfonów w szkołach, co początkowo wywołało lawinę krytycznych komentarzy, w których rodzice ubolewali, że ich pociechy będą odtąd skazane na wspólne śpiewanie „Marsylianki” i bezcelowe wędrówki po szkolnych korytarzach. Dziś jednak wszyscy są w miarę zadowoleni. Od stycznia tego roku podobny zakaz obowiązuje w Holandii, a na liście europejskich krajów, w których podjęto podobne decyzje, są: Norwegia, Dania, Szwecja, Grecja, Włochy i Portugalia. Jeśli chodzi o Polskę, to od lat prowadzone są dyskusje na ten temat wśród polityków, co oznacza, iż zakończą się one ok. roku 3035, chociaż nawet ta data jest optymistyczna. Zresztą do tego czasu smartfonów, a być może w ogóle Ziemi, już nie będzie.
Sytuacja w USA, w przeciwieństwie do Europy, jest znacznie bardziej skomplikowana. W Ameryce nie ma federalnego programu nauczania w szkołach, a każdy okręg szkolny może podejmować niemal dowolne decyzje lub ich nie podejmować. W związku z tym przykład szkoły Buxton jest czysto lokalną inicjatywą, bez ogólnonarodowego znaczenia. Jednak jest to przykład niezwykle wymowny, gdyż pokazuje, że od nałogu telefonicznego można się skutecznie odkleić, z pożytkiem dla wszystkich.
W świecie dorosłych szkolne eksperymenty nie mają większego znaczenia. W sklepach, na lotniskach i na ulicy nadal 90 proc. ludzi łazi z twarzami wtulonymi w połyskujące ekrany, sprawdzając nieustannie, czy ktoś do nich czegoś nie napisał, czegoś nie wysłał lub nie zaprezentował kolejnej fotki bez jakiegokolwiek znaczenia. Ludzie wchodzą czasami pod koła samochodów, odbijają się czachami od ulicznych latarni, a nawet wpadają do otwartych włazów kanalizacyjnych, a wszystko to rzekomo w imię „komunikacji” ze światem. Tego szaleństwa, w którym nie ma żadnej metody, nie da się nagle przełamać. Jeśli jednak da się to zmienić przynajmniej czasowo w czasie szkolnej edukacji, to i tak spory sukces.
Andrzej Heyduk