Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 21:41
Reklama KD Market

Fikcyjny samobójca

Fikcyjny samobójca
Być może najbardziej znaną osobą, która usiłowała przekonać wszystkich o własnej śmierci, był pisarz Ken Kesey,
autor głośnej powieści "Lot nad kukułczym gniazdem" (fot. Wikipedia)

W roku 2008 policja w Seattle aresztowała Christiana Bashama pod zarzutem dokonania gwałtu na osobie nieletniej. Podsądny wpłacił kaucję w wysokości 350 tysięcy dolarów i został warunkowo wypuszczony na wolność, w oczekiwaniu na proces sądowy. Jednak człowiek ten nie miał zamiaru czekać na decyzje wymiaru sprawiedliwości…

Skok z mostu

29 marca 2009 roku świadek zgłosił policji w Bremerton w pobliżu Seattle, że Basham skoczył z mostu nad cieśniną Puget Sound. Policja znalazła później samochód Bashama oraz pozostawiony przez niego list pożegnalny. Przez pewien czas trwały poszukiwania ciała samobójcy, ale nie przyniosły one żadnych rezultatów. Sprawa została zamknięta, a oskarżonego o gwałt człowieka uznano za zmarłego.

Sprawa ta przybrała ostatnio nowy obrót z chwilą, gdy w Los Angeles lekarzowi sądowemu dostarczono ciało zmarłego, którym był rzekomo 56-letni Mark Clemens. Przez wiele lat pracował on jako dozorca w apartamentowcu w centrum miasta. – To był nasz konserwator i majsterkowicz – powiedział mieszkaniec budynku Tommy Cuellar stacji KABC w Los Angeles. – To był facet, który miał klucze do naszych mieszkań. Chociaż Cuellar twierdzi, że miał z nim ogólnie pozytywne interakcje, wieści, które upubliczniła policja, były dla niego szokujące. Okazało się, że Clemens to w rzeczywistości Basham, który przez ostatnie 16 lat mieszkał w Los Angeles pod przybranym nazwiskiem.

Nie wiadomo, czy domniemany gwałciciel zdołał sfingować własną śmierć przy pomocy wspólników, ale policja w Bremerton zamierza całą sprawę ponownie rozpatrzyć. Tymczasem liczni dziennikarze spekulują, że Basham wybrał nazwisko Clemens dlatego, iż pisarz Mark Twain naprawdę nazywał się Samuel Clemens, a dwóch z jego najsłynniejszych bohaterów – Tom Sawyer i Huck Finn – sfingowało swoją śmierć. Ciekawe jest to, że na razie nie ujawniono przyczyn śmierci Bashama, definiując zgon jako „sprawę w toku”. Sugeruje to, iż być może człowiek ten nie zmarł z przyczyn naturalnych.

Pozorowanie śmierci jest zjawiskiem, które istniało już w czasach starożytnych, ale liczba tego rodzaju przypadków znacznie wzrosła dopiero w połowie XIX wieku. Wtedy to bowiem zaczęto wydawać ubezpieczenia na życie, a co za tym idzie pojawiły się oszustwa ubezpieczeniowe. Pod koniec XX wieku postępy technologiczne zaczęły utrudniać fingowanie własnej śmierci.

Chociaż niektórzy ludzie udają swoją śmierć w ramach żartu, autopromocji lub chęci rozpoczęcia nowego życia, najczęstszą motywacją są pieniądze lub potrzeba ucieczki. Osoby udające własną śmierć często robią to udając utonięcie, ponieważ dostarcza to wiarygodnego powodu braku ciała. Jednak w ogromnej większości przypadków udawanie własnego zgonu kończy się wykryciem przez policję i aktem oskarżenia. Mimo to lista tego rodzaju fałszerzy jest długa i imponująca.

Udawanie śmierci

W XIV wieku zakonnica Joanna z Leeds sfingowała swoją śmierć, by uciec z klasztoru. XVIII-wieczny ekscentryczny biznesmen Timothy Dexter z Nowej Anglii, prawdopodobnie najbardziej znany ze swojej pozbawionej interpunkcji książki A Pickle for the Knowing Ones. Jednak znany jest również z tego, że sfingował własną śmierć, by zobaczyć, jak zareagują ludzie. Georgy Gruzinsky, rosyjski szlachcic, sfingował swoją śmierć w 1798 roku, by uniknąć wyroku sądu, a pojawił się ponownie, gdy został ułaskawiony w 1802 roku. C.J. De Garis, australijski lotnik i przedsiębiorca, sfingował swoją śmierć w 1925 roku i stał się obiektem ośmiodniowych ogólnokrajowych poszukiwań, zanim został zauważony na statku w Nowej Zelandii. Popełnił samobójstwo rok później.

Alfred Rouse, angielski morderca, podpalił swój samochód w 1930 roku z innym mężczyzną w środku, próbując przekonać policję, że zginął. Został aresztowany i skazany, a następnie stracony w 1931 roku. Aleksandr Uspienski, urzędnik rządu sowieckiego, sfingował własne samobójstwo w 1938 roku, próbując uniknąć schwytania przez władze podczas tzw. Wielkiej Czystki. Został aresztowany i stracony dwa lata później.

Być może najbardziej znaną osobą, która usiłowała przekonać wszystkich o własnej śmierci, był pisarz Ken Kesey, autor głośnej powieści Lot nad kukułczym gniazdem, który w 1965 roku sfingował samobójstwo, by uniknąć oskarżenia o nielegalne posiadanie marihuany. Jego mistyfikacja została szybko wykryta i Kesey spędził potem kilka miesięcy w więzieniu. Natomiast Arkady Babczenko, rosyjski dziennikarz mieszkający na Ukrainie, w 2018 roku sfingował własne zabójstwo, o czym szeroko pisała prasa międzynarodowa. Miała to być operacja mająca na celu zdemaskowanie agenta wysłanego w celu jego zabicia, ale pojawienie się Babczenki na konferencji prasowej dzień po jego „śmierci” wywołało międzynarodową sensację.

Udawanie śmierci nie jest działaniem bez ofiar. Ludzie, którzy opłakiwali coś, co według nich było prawdziwą śmiercią, czują się zwykle oszukani i czasami odbierają tego rodzaju oszustwa jako niewybaczalne. Dziś fałszywe twierdzenia o śmierci, w tym fałszywe twierdzenia o samobójstwie, nie są rzadkością na kontach w mediach społecznościowych. Ludzie, którzy to robią, często próbują uzyskać dla siebie poklask, który jest jednak zwykle bardzo krótkotrwały.

Biorąc to wszystko pod uwagę, Basham vel Clemens w pewnym sensie osiągnął rzadki sukces. Po pierwsze, uniknął skutecznie procesu, który mógł się zakończyć wyrokiem wieloletniego więzienia. Po drugie zaś, udało mu się spędzić resztę życia w nowym wcieleniu, które dawało mu anonimowość i spokój. Ogromna większość tych, którzy decydują się na udawanie własnej śmierci, nie może tego o sobie powiedzieć.

Krzysztof M. Kucharski

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama