Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 23 grudnia 2024 06:35
Reklama KD Market

Clayton Harris III, kandydat na prokuratora stanowego powiatu Cook: Nie musimy wybierać między sprawiedliwością a bezpieczeństwem

Od prawej: prezes ZNP-PNA i KPA Frank Spula, Clayton Harris III i skarbnik ZNP-PNA Anthony Nowak-Przygodzki fot. Alicja Otap

Jeden z najbardziej zaciętych wyścigów w tegorocznych wyborach w Illinois toczy się o urząd prokuratora stanowego powiatu Cook. Z tego urzędu ustępuje po wygaśnięciu kadencji prokurator Kim Foxx, często krytykowana za łagodne traktowanie przestępców. O nominację Partii Demokratycznej stara się w prawyborach dwóch kandydatów. Jeden z nich, Clayton Harris III, 14 lutego odwiedził siedzibę Związku Narodowego Polskiego, gdzie spotkał się z prezesem organizacji Frankiem Spulą. Udzielił też wywiadu naszej gazecie.

Joanna Marszałek: Dlaczego zdecydował się Pan na start w wyborach na urząd prokuratora stanowego powiatu Cook?

Clayton Harris III: Jako były asystent prokuratora stanowego, zawsze kochałem ten urząd i jego misję, którą jest zapewnienie, że żyjemy w społeczeństwie jednocześnie bezpiecznym i sprawiedliwym. Moje zaplecze sprawia, że mam wyjątkowe kwalifikacje, aby zapewnić kontynuację misji bezpieczeństwa i sprawiedliwości. To nie jest wybór typu albo-albo. To rozwiązanie, które jest w zasięgu ręki.

Proszę opowiedzieć więc o swoim zapleczu. Słyszałam, że jest w nim wątek dotyczący przestrzeni kosmicznej.

– Mój ojciec był w armii, więc przeprowadzaliśmy się co trzy lata. Liceum skończyłem w Niemczech, a potem studiowałem technologię przestrzeni powietrznej i matematykę na Middle Tennessee State University. Po studiach przeprowadziłem się do Waszyngtonu D.C., gdzie pracowałem w Pentagonie w organizacji zajmującej się systemami obrony antybalistycznej. Jako „naukowiec rakietowy” jestem w stanie podołać trudnościom (śmiech). W Waszyngtonie zdecydowałem, że chcę studiować prawo w Howard Law School. Biuro ówczesnego prokuratora stanowego powiatu Cook Dicka Devine’a rekrutowało mnie później do Chicago. Byłem w nim oskarżycielem, zajmowałem się apelacjami w sprawach kryminalnych, byłem w wydziale ruchu drogowego, wydziale narkotyków. Byłem też asystentem burmistrza Daleya zajmującym się sprawami międzyrządowymi. Jeździłem do Springfield, gdzie pracowałem nad jego programem legislacyjnym, szczególnie w dziedzinie bezpieczeństwa i zwalczania przestępczości. Następnie byłem prawnikiem w Chicagowskim Departamencie Transportu, szefem personelu w Illinois Department of Transportation i zastępcą szefa personelu w biurze gubernatora. Pracowałem w globalnej firmie projektowej, dla Illinois International Port District, zajmowałem się sprawami międzyrządowymi w firmie technologicznej, a przez ostatnie 15 lat wykładałem na Uniwersytecie Chicagowskim. Po drodze udało mi się ożenić i mieć dwoje dzieci.

Z czego jest Pan najbardziej dumny z tej imponującej kolekcji?

– Zdecydowanie z mojej rodziny. Wraz z żoną wychowujemy dwóch synów na południu Chicago. Myślę, że w życiu głównie o to chodzi, żeby mieć rodzinę lub ludzi, których kochasz i na których ci zależy. To też jeden z powodów, dla których kandyduję. Chcę, aby (ludzie) byli w stanie bezpiecznie spacerować po śródmieściu lub po swojej dzielnicy i nie musieć się niczego obawiać. Ale nie chcę też, aby obawiali się niesprawiedliwości ze strony policji. Moim zdaniem to jest osiągalne.

Co konkretnie czyni Pana lepszym kandydatem na prokuratora stanowego od Pana przeciwniczki, która szczyci się trzema dekadami spędzonymi na sali sądowej?

– Jestem wielowymiarowy. Mam doświadczenie w biurze (prokuratora stanowego), rozumiem i wiem, jak ono działa, ale mam również doświadczenie przywódcze. Kierowałem już biurami zatrudniającymi pięć tysięcy i więcej osób, również w czasie kryzysu. Należy pamiętać, że mówimy o drugim największym biurze prokuratora stanowego w kraju. Tu potrzeba kogoś, kto uda się do Waszyngtonu po środki, do Springfield po ustawodawstwo, do rady miasta lub rady powiatu. To są rzeczy, które już z powodzeniem robiłem. Jestem wielowymiarowy i myślę, że właśnie to jest wymagane na tym stanowisku.

Rodziny ofiar przestępstw często długimi latami czekają na sprawiedliwość. Tak było w przypadku polskiej studentki brutalnie zgwałconej na wakacjach w Chicago. Werdykt w tej sprawie zapadł 4,5 roku od zdarzenia. Sprawa polskiego imigranta zamordowanego na ulicy Chicago po trzech latach wciąż jest na etapie wymiany dokumentów. Co ma Pan zamiar zrobić, aby zredukować zaległości i przyspieszyć wymierzanie sprawiedliwości sprawcom?

– Właśnie to miałem na myśli, kiedy mówiłem o zabieganiu o środki w Waszyngtonie, Springfield czy radzie miejskiej. Musimy zatrudnić więcej asystentów prawnych (paralegal), którzy pomogą w wypełnianiu dokumentów i odciążą prawników, aby ci mogli wykonywać inną pracę. Musimy współpracować z biurem prezesa sądów, jeżeli tam leży kwestia spowolnień. Musimy zapewnić, że prawnicy dostają dokumentację na czas, aby sprawy posuwały się do przodu jak najszybciej. Zwłaszcza w przypadku brutalnego gwałtu, czynnik czasu wiąże się z ponowną traumatyzacją ofiary, która nie może zamknąć tego rozdziału w swoim życiu. Chcemy mieć pewność, że taka ofiara ma w systemie prokuratora stanowego kogoś, kto stale z nią współpracuje. Chcemy zapewnić kompleksowe usługi dla ofiar i ich rodzin. Jeżeli są opóźnienia, rodzina powinna wiedzieć dlaczego. Nie powinna musieć niczego zgadywać. A jeżeli coś jest nie tak z naszej strony, jestem pierwszą osobą, która przyzna się do błędu i zaproponuje rozwiązanie – tak zostałem wychowany. Nie znam tych spraw i powodów, dla których były one opóźnione, lecz mogę powiedzieć, że musi być skoordynowany wysiłek wszystkich stron skupiający się na tym, co niezbędne dla ofiary. Musimy powstrzymać się od wytykania palcami, czyja to wina i przyznać, że jesteśmy częścią systemu, który zawodzi ofiary, i jasno określić, jak to naprawić.

Opóźnienia mają również związek z rekordowymi rezygnacjami w biurze prokuratora stanowego powiatu Cook. Jak ma Pan zamiar rozwiązać ten problem?

– Mam zamiar skupić się zarówno na retencji pracowników, jak i ich rekrutacji. Przypominam, że asystenci prokuratora stanowego to licencjonowani prawnicy. Mogliby pracować gdzieś indziej i zarabiać więcej. Powodem, dla którego są w tym biurze, jest jego misja. Chcemy, aby byli wynagradzani prawidłowo. Chcemy też, żeby misja biura była nadrzędna i każdy był w nim z właściwego powodu. Jednym z rozwiązań jest pozostawianie asystentom prokuratora stanowego niektórych spraw, nawet jeśli są przenoszeni do innych wydziałów. Innym rozwiązaniem jest zachęcanie prawników do określenia swoich pasji, aby prawnik zainteresowany środowiskiem naturalnym nie lądował w wydziale narkotyków. Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby zatrzymać asystentów prokuratora w biurze. Musimy podkreślać prestiż tego biura i wyróżniać tych, którzy wykonują w nim dobrą robotę. Oni powinni wiedzieć, że są doceniani za swoją pracę. Asystenci prokuratora stanowego na co dzień mają do czynienia z  przerażającymi przestępstwami. Poświęcenie uwagi ich zdrowiu psychicznemu także może pomóc zarówno w retencji pracowniczej, jak i rekrutacji.

Chicago traci swoją historycznie liczną polską społeczność na rzecz przedmieść. Polonia wyprowadza się z miasta, za jeden z powodów podając wysoki poziom przestępczości. Co powiedziałby Pan Polonii, aby zatrzymać ją w Chicago?

– Często słyszę, że ludzie się przenoszą, bo się boją. Ja się nie boję, dlatego się nie przenoszę. Właśnie dlatego kandyduję. Nie powinniśmy bać się przestępców. Nie powinniśmy pozwolić, aby nami rządzili. To przestępcy mają bać się prokuratora stanowego. To oni powinni się wyprowadzić i zrobią to, kiedy zobaczą, że ich ścigamy i pociągamy do odpowiedzialności. Polskiej społeczności powiedziałbym: poczekajcie, bo nadchodzę.

Jaka jest Pana reakcja na ostatnią decyzję burmistrza Brandona Johnsona dotyczącą nieprzedłużania długoterminowego kontraktu z ShotSpotterem – systemem wykrywania strzałów na ulicach Chicago?

– To sprawa między burmistrzem a szefem policji. To oni muszą zdecydować, co ich zdaniem jest najlepsze dla mieszkańców Chicago oraz policji. Jako prokurator stanowy, będę używał każdego dostępnego narzędzia, aby zapewnić prawidłowe oskarżania. Jakąkolwiek decyzję podejmą, będziemy ich wspierać i zapewniać, że prawidłowo oskarżamy, a ludzie czują się bezpiecznie.

Duża część polskiej społeczności była przeciwna eliminacji kaucji gotówkowej w obawie, że niebezpieczni przestępcy będą wypuszczani na wolność. Jakie jest Pana zdanie na temat tej reformy?

– SAFE-T Act oraz eliminacja kaucji gotówkowej były dobrym posunięciem. Reforma nie kryminalizuje ubóstwa, a jednocześnie zezwala na zatrzymanie w areszcie niebezpiecznych osób. Zanim reforma weszła w życie, dużo mówiło się o tym, że będzie bardziej niebezpiecznie. W ciągu pięciu miesięcy od jej wprowadzenia dane pokazują, że tak się nie stało i w rzeczywistości jest bezpieczniej. Przed reformą osoby, które krzywdziły innych, wiedziały, że określona kwota pozwoli im na wyjście na wolność. Teraz nie mogą już wykupić się z więzienia. Natomiast inni oskarżeni, których nie było stać na kaucję, nie stracą już pracy czy mieszkania, oczekując na swoją sprawę w sądzie. Dane wykazały, że te osoby w większym stopniu powracają do sądu na przesłuchania i odpowiadają za swoje czyny. Zaś osoby, które wcześniej się wykupywały i nie wracały, teraz są zatrzymane i dokładnie o to chodziło.

Otrzymał Pan oficjalne poparcie Partii Demokratycznej powiatu Cook oraz jej szefowej Toni Preckwinkle, która wcześniej popierała także obecną prokurator stanową Kim Foxx. Czy to oznacza, że będzie Pan kontynuował przyjętą przez Foxx politykę? Które z jej inicjatyw Pan pozostawi, a które być może zmieni?

– Jestem bardzo niezależny i dumny z tego, że zapracowałem na poparcie prezes Preckwinkle i Partii Demokratycznej powiatu Cook. Starałem się o nie zarówno ja, jak i moja przeciwniczka. Jednak to mnie udało się je zdobyć. Prawdopodobnie dlatego, że prezes i partia wiedzą, że będę przede wszystkim podtrzymywał bezpieczeństwo i sprawiedliwość. Niektóre rzeczy wprowadzone przez obecną administrację były powielane w całym kraju. Wiemy już, że są słuszne i będziemy je kontynuować, zwłaszcza w dziedzinie sprawiedliwości naprawczej. Mamy zamiar skupić się w równym stopniu na czynniku bezpieczeństwa, jak i sprawiedliwości.
Chcemy dodać wydziały specjalnej prokuratury, które będą zajmować się przestępczością zorganizowaną, kradzieżami sklepowymi, carjackingiem oraz bronią. Chcemy przyjrzeć się systemowi sprawiedliwości dla nieletnich, skoncentrować się na powstrzymaniu wskaźnika recydywizmu oraz rozwiązywaniu przestępstw na tle nienawiści wobec różnych grup.

Jak zachęciłby Pan Amerykanów polskiego pochodzenia do głosowania w prawyborach, które zwykle nie otrzymują tyle uwagi, co wybory powszechne?

– Najważniejsze, aby pójść na wybory i oddać głos. Oczywiście chciałbym, aby to był głos na mnie, bo wierzę, że jestem odpowiednim kandydatem. Chciałbym, żeby ludzie byli poinformowani, oddając głos, stąd ten wywiad. Pytania i kwestie, które tu poruszyliśmy – bezpieczeństwo, wyprowadzki z miasta, przestępstwa dotykające polską społeczność – mają znaczenie w codziennym życiu. To, kto pełni dany urząd, jak rozkładane są zasoby i jak dotyka to poszczególne społeczności, również ma znaczenie. Jednak aby nasz głos był słyszany, trzeba go oddać.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Joanna Marszałek
[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama