Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 22 listopada 2024 06:00
Reklama KD Market

Kontrowersje wokół zdrowia sekretarza obrony USA—Daniel Bociąga—

Kontrowersje wokół zdrowia sekretarza obrony USA—Daniel Bociąga—
Lloyd Austin fot. MICHAEL REYNOLDS/EPA-EFE/Shutterstock

Stare i wyświechtane, ale jakże prawdziwe powiedzenie stwierdza, że w życiu najważniejsze jest zdrowie. A zdrowie osób pełniących najważniejsze funkcje państwowe często poddawane jest weryfikacji pod kątem zdolności do pełnienia stanowiska. I chociaż każdemu zdarza się na różnych etapach życia przechodzić przez rozmaite problemy zdrowotne, to często trzeba o nich informować osoby, których bezpośrednio mogą dotyczyć. A tu w grę może wchodzić tak istotna kwestia, jaką jest zaufanie.

Rak prostaty i powikłania

Sekretarz obrony Lloyd Austin na początku grudnia poddał się rutynowemu badaniu, które wykryło u niego raka prostaty. Ponieważ stało się to na wczesnym etapie rozwoju komórek nowotworowych, rokowania odnośnie operacji usunięcia były od początku dobre. Szef Pentagonu poddał się zabiegowi 22 grudnia i już następnego dnia został wypisany ze szpitala. Wydawało się, że wszystko odbyło się bez kłopotów i konieczności przekazywania obowiązków. Tymczasem 1 stycznia Austin zaczął odczuwać potężny ból w okolicy podbrzusza, miednicy oraz nogi. Trafił ponownie do szpitala imienia Waltera Reeda w Waszyngtonie, placówki, w której leczą się nie tylko najważniejsze osoby w państwie, ale także do której trafiają wojskowi poszkodowani w misjach zagranicznych. Wstępne wyniki wskazywały na zapalenie przewodu moczowego. Lloyd Austin został skierowany na oddział intensywnej opieki medycznej i pozostał tam przez kilka dni. Sytuacja wydawała się z pozoru mało skomplikowana, ale taką nie była.

Prezydent w niewiedzy przez kilka dni

Wkrótce wyszło bowiem na jaw, że o hospitalizacji Austina nic nie wiedział prezydent Biden ani członkowie jego zespołu do spraw bezpieczeństwa narodowego, a nawet Kathleen Hicks, zastępczyni szefa Pentagonu, której powierzono jego obowiązki na czas nieobecności i to na dodatek, gdy przebywała na urlopie w Portoryko i pracowała zdalnie. Tu trzeba podkreślić, że chodzi o chorobę szefa departamentu obrony w czasie, gdy Stany Zjednoczone są silnie zaangażowane w pomoc wojskową dla Ukrainy czy Izraela i prowadzą aktywne działania militarne. Czwartego stycznia, w dniu, w którym Austin wciąż przebywał na oddziale intensywnej terapii, gdy Biden ciągle nie był tego świadomy, amerykańskie siły zbrojne przeprowadziły operację militarną w Bagdadzie, której celem było wyeliminowanie lidera proirańskiej bojówki. Akcja zakończyła się powodzeniem. Joe Biden w porozumieniu z Lloydem Austinem wydał na nią zgodę jeszcze w grudniu, przed pobytem szefa Pentagonu w szpitalu.
Prezydent USA dowiedział się o hospitalizacji swego podopiecznego właśnie w dniu akcji w Bagdadzie, a więc dopiero cztery dni po tym, jak Austin trafił do szpitala. Biden nie znał szczegółów, nie poznał ich także w przeprowadzonej z szefem Pentagonu rozmowie telefonicznej dwa dni później. W jej trakcie Lloyd Austin miał zapewnić zwierzchnika sił zbrojnych, że czuje się dobrze i że ponownie przejął pełnienie obowiązków. Dopiero 9 stycznia Pentagon poinformował prezydenta o powodach i szczegółach pobytu sekretarza obrony w szpitalu.

Oburzenie Republikanów i Demokratów

Czy tymczasowa niedyspozycja sekretarza obrony doprowadziła do zaburzenia funkcjonowania sił zbrojnych USA? Czy zakłóciła dostawy broni do Ukrainy? Czy spowodowała nową falę przemocy na Bliskim Wschodzie? Odpowiedź na wszystkie te pytania brzmi tak samo: Nie. Co więcej, nawet zamieszanie wokół gwałtownego przekazania sterowania Pentagonem na ręce przebywającej na urlopie Kathleen Hicks nie było niczym nadzwyczajnym. W wielu departamentach administracji zdarzają się sytuacje, gdy „szeregowi” pracownicy zostają delegowani do innych zadań, które muszą wykonywać zdalnie. Tak było w przypadku Hicks. Ale doszło do czegoś innego, a mianowicie zatajenia przed głównodowodzącym amerykańskich sił zbrojnych (Commander-In-Chief) informacji, które mogły mieć wpływ na ich funkcjonowanie. W amerykańskich strukturach władzy kwestia zaufania na najwyższych jej szczeblach pełni kluczową rolę. Warto jednak zwrócić uwagę, że to dopiero pierwszy taki przypadek w administracji Bidena. Jego poprzednik, Donald Trump notorycznie zmieniał skład osobowy swojego gabinetu, w tym na tak kluczowych pozycjach jak doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego czy szefa dyplomacji.

Brak transparentności

Biden odmówił wyrzucenia z pracy Austina, pomimo głosów, które do tego wezwały prezydenta. A popłynęły one z obu stron politycznej sceny. „Może to być sprawa, o której on nie chciał mówić publicznie, ale opinia publiczna miała prawo wiedzieć” – powiedział przewodniczący senackiej komisji spraw zagranicznych Demokrata Ben Cardin. Inny Demokrata, senator Richard Blumenthal dodał, że brak transparentności w tej sprawie jest szczególnie zaskakujący, iż sekretarz Lloyd był gorącym zwolennikiem uwolnienia żołnierzy od stygmatyzacji związanej ze schorzeniami fizycznymi i mentalnych. „Poza tym tu chodzi o sprawy związane z bezpieczeństwem narodowym – mówi Blumenthal. Rozumiem jego potrzebę ochrony prywatności, ale nie ma w jego sprawie nic zawstydzającego”. Była ambasador USA przy ONZ, kandydatka do nominacji Partii Republikańskiej na prezydenta Nikki Haley określiła jako „niewybaczalny” sposób, w jaki Austin zachował się wobec Bidena.
Pojawiły się już różne teorie mające tłumaczyć postępowanie sekretarza obrony. Jedna z nich mówi, że szef Pentagonu nie jest szanowany w administracji Białego Domu, szczególnie w prezydenckim zespole do spraw bezpieczeństwa narodowego. Jako poparcie tej tezy podaje się, że kilkudniowego „zniknięcia” Lloyda Austina i tak nikt nie zauważył. „To szokujące, że tak naprawdę w momencie, kiedy mamy wojnę na Bliskim Wschodzie, w którą aktywnie jesteśmy zaangażowani, nikt nie spostrzegł, że na polu gry nie ma sekretarza obrony” – podkreślił republikański senator z Alaski Dan Sullivan. Inna teoria jest taka, że Austin – jako emerytowany generał – nigdy nie był chętny do publicznego okazywania słabości, a tym bardziej konieczności tłumaczenia się przed osobami cywilnymi. Nawet jeśli chodzi o przełożonych odpowiedzialnych za funkcjonowanie państwa.

Republikanie chóralnie wzywają do dymisji szefa Departamentu Obrony USA. Demokraci, na razie dosyć ostrożnie stąpają po tym gruncie, ale nietrudno zauważyć, że słaba pozycja Austina w administracji – nagle stała się jeszcze bardziej niestabilna.
Do chwili, gdy powstawał ten artykuł (11 stycznia br.), Biały Dom wykluczał dymisję i nie zanosiło się na rezygnację Lloyda Austina. Możliwe, że sprawa szybko rozejdzie się po kościach, podobnie jak problemy zdrowotne szefa Pentagonu, którym udało się skutecznie zaradzić w placówce Waltera Reeda.

Daniel Bociąga
[email protected]
[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama