Sekretarz stanu USA Antony Blinken, szef Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego Alejandro Mayorkas i doradczyni prezydenta Liz Sherwood-Randall spotkali się w środę w stolicy Meksyku z prezydentem Andresem Manuelem Lopezem Obradorem by rozmawiać na temat powstrzymania kryzysu migracyjnego na granicy między oboma krajami. W tym samym czasie przez Meksyk przemierza ośmiotysięczna "karawana" migrantów ciągnących w stronę granicy z USA.
Jak zapowiadał Biały Dom i Departament Stanu, ministrowie i prezydent mają podjąć "skomplikowaną" dyskusję na temat "sposobów dalszego humanitarnego zarządzania naszą wspólną granicą przy jednoczesnym egzekwowaniu naszych praw".
Do zapowiedzianej z krótkim wyprzedzeniem wizyty dochodzi w momencie narastania kryzysu na granicy obu państw. Amerykańskie służby graniczne alarmowały o tym, że liczba migrantów przekraczających granicę z USA w ostatnich tygodniach przeciąża ich zdolności, zmusiła też władze w USA do tymczasowego zamknięcia kilku mostów i połączeń kolejowych z Meksykiem. W ostatnich dniach liczba zatrzymywanych migrantów wynosiła średnio ok. 6 tys., choć w poprzednich tygodniach podskoczyła do niemal 10 tys.
W tym samym czasie w Meksyku uformowała się grupa ok. ośmiu tysięcy migrantów, która zmierza na północ. Takie "karawany" formują się kilka razy w roku i zwykle rozpraszają się przed dojściem do granicy.
Jak donosi NBC News, uczestnicy "karawany" pochodzą głównie z Ameryki Środkowej, Wenezueli i Kuby, ale są wśród nich także migranci z Bliskiego Wschodu i Afryki. Jak powiedział telewizji ich lider, część z nich chciałaby zostać w Meksyku, ale nie otrzymała stosownych papierów.
Według CNN, przyznanie przez Meksyk migrantom wiz lub dokumentów pozwalających na pozostanie w kraju, ma być jednym z omawianych sposobów na zmniejszenie presji na granicy USA. Wśród innych metod miałyby być deportacje migrantów na południe, czy ściślejszą kontrolę kolei, którymi przemieszczają się ku granicy z USA.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)