Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 września 2024 04:16
Reklama KD Market

Polowanie na Huntera – kolejna odsłona

Polowanie na Huntera – kolejna odsłona


Syn prezydenta Joe Bidena, Hunter, stał się centralną postacią ataków na polityka z Delaware, jeszcze zanim został prezydentem – w trakcie kampanii wyborczej. Burza nie ucichła po objęciu przez Bidena Białego Domu. Wręcz przeciwnie – teraz Hunter Bidena jest centralną postacią śledztwa prowadzonego przez polityków Partii Republikańskiej, które ma ustalić zasadność wszczęcia procedury impeachmentu wobec prezydenta. Ale Hunter kontratakuje – chce, aby jego przesłuchania były publiczne i nie toczyły się za zamkniętymi drzwiami.

Demokraci, stronnicy prezydenta Bidena, sceptycznie podchodzą do zarzutów kierowanych w stronę przywódcy USA. Uważają, że są one prowokowane politycznie i są swego rodzaju odwetem za dwa procesy w Kongresie wytoczone poprzedniemu prezydentowi Donaldowi Trumpowi. Śledztwo ma ustalić, czy w rodzinie Joe Bidena dochodziło do korupcji. A jeżeli tak, to czy obecny prezydent miał o niej wiedzę. I czy sam był jej beneficjentem. Nad Hunterem, byłym inwestorem kapitałowym, bankierem oraz lobbystą czarne chmury wiszą od dłuższego czasu. Gdy zasiadał w radzie nadzorczej ukraińskiej Burismy, zarzucano mu, że przyjmował łapówki od tamtejszego rządu. Zasiadający w komisji ds. nadzoru i odpowiedzialności Izby Reprezentantów politycy GOP są przekonani, że gdyby nie wsparcie ojca – Hunter Biden nigdy nie osiągnąłby swego statusu i pozycji biznesowej. Łączą w ten sposób rzekome czarne interesy syna z samym ojcem.

Ale Hunter ripostuje. A właściwie nie on sam, a oświadczeniem swego prawnika, który sugeruje, że syn prezydenta może stawić się przed komisją Kongresu pod warunkiem, że jego przesłuchanie będzie otwarte i jawne. Adwokat Abbe Lowell napisał, że jego klient nie ufa przewodniczącemu komisji, Republikaninowi z Kentucky Jamesowi Comerowi. Adwokat stwierdził, że Republikanin prowadzi polowanie na czarownice, którego rezultatu nie będzie chciał ujawnić, gdyż Hunter Biden jest w stanie odeprzeć wszelkie zarzuty i zależy mu jedynie na tworzeniu pozorów udziału syna prezydenta w korupcyjnym procederze. „Hunter Biden próbuje sam ustalać zasady gry” – odpierał zarzuty kongresmen Comer. „Oczekujemy pełnej współpracy i złożenia przez niego zeznań 13 grudnia na zamkniętym posiedzeniu komisji” – dodał Comer.

Jednak to nie jest zgodne stanowisko wewnątrz Partii Republikańskiej. Jeden z najbardziej zagorzałych krytyków prezydenta Bidena, senator z Missouri Josh Hawley, zupełnie niespodziewanie przyznał, że Hunter ma prawo i powinien odpowiedzieć na pytania publicznie. „Amerykanie mają prawo zobaczyć i samodzielnie ocenić” – powiedział w rozmowie z Fox Business. Przestrzegł także, że przesłuchanie za zamkniętymi drzwiami może prowadzić do serii niedomówień, a te mogą powstać w wyniku przecieków, którymi dziennikarzy karmić będą politycy obu partii. Przewodniczący komisji nadzoru i odpowiedzialności James Comer pozostaje nieugięty. Uważa on, że złożenie zeznań przez Huntera Bidena powinno odbyć się na tajnym posiedzeniu, ale nie wyklucza odtajnienia dalszych posiedzeń z udziałem syna prezydenta. Taki rodzaj argumentacji nie przekonuje Demokratów.

Wysoki rangą członek komisji, James Raskin, uznał odmowę publicznego przesłuchania Huntera za próbę „poniżenia (syna prezydenta) do epickich rozmiarów”. Dodał także, że jest to kolejny dowód na to, że Republikanie nie są zainteresowani wyjaśnieniem prawdy, a jedynie w tworzeniu pozorów i pomówień. Przywołał też słowa senatora Hawleya na dowód tego, że w ugrupowaniu istnieją podziały odnośnie podejścia do tej kwestii. Z kolei kongresmenka Alexandria Ocasio-Cortez dodała, że brak zgody na otwarcie drzwi jest dowodem na to, iż Republikanie obawiają się demaskacji – obnażenia prawdy pokazującej, że nie mają w sprawie przeciwko prezydentowi i jego synowi żadnych dowodów, a jedynie prowadzą polityczną grę.

Próba złożenia publicznych zeznań to nie jedyny środek, jakiego chwycił się Hunter Biden. Postanowił on przejść do zdecydowanej kontrofensywy. Najpierw pozwał do sądu byłego burmistrza Nowego Jorku, a zarazem jednego z najsilniejszych stronników Donalda Trumpa, Rudy’ego Giulianiego o bezprawne ujawnienie zawartości jego laptopa. Wśród znajdujących się tam danych, który wyciekły, były między innymi intymne zdjęcia syna prezydenta. Wśród innych pozwanych o zniesławienie znaleźli się inni sympatycy Trumpa; wśród nich były szef firmy Overstock Patrick Byrne. Hunter oskarżył też Urząd Skarbowy (IRS) o niezgodne z prawem ujawnienie jego zeznań podatkowych. Napisał także szeroki artykuł w dzienniku USA Today, w którym argumentował, że jego uzależnienie od alkoholu i narkotyków stało się „bronią do walki politycznej”.

Większość Demokratów ostrożnie popiera kroki podjęte przez syna prezydenta. „Spodziewałbym się, że Biały Dom chciałby, aby w przestrzeni publicznej było jak najmniej Huntera – mówi Jim Manley, strateg Partii Demokratycznej. Ale podjęte przez niego (Huntera) działania mają sens” – dodał. Inny strateg, Mark Longabaugh z kolei uznał, że Hunter wybrał „najmniej szkodliwą drogę”. W niedawnym badaniu ośrodka YouGov aż dwóch na trzech Amerykanów uznało, że Hunter Biden miał swój udział w nielegalnej działalności. Tak zresztą sądzi ponad połowa (55 procent) wyborców demokratycznych. Ale politycy tej partii są zadowoleni, że syn prezydenta podejmuje walkę.

I jej ciąg dalszy z pewnością nastąpi.

Daniel Bociąga
[email protected]
[email protected]


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama