Republikański senator z konserwatywnego Południa – Tommy Tuberville przez ponad rok skutecznie blokował nominacje oficerów na najwyższe stanowiska w amerykańskich siłach zbrojnych. Reprezentujący stan Alabama polityk uzasadnia to swym sprzeciwem wobec, jego zdaniem, zbyt liberalnych przepisów umożliwiających rodzinom wojskowych korzystanie z prawa do aborcji.
Chodzi o możliwość refundacji kosztów związanych z podróżą i wykonaniem zabiegów w stanach, które takie zabiegi dopuszczają. Tuberville na tyle skutecznie blokował w Senacie wszystkie procedury, że rozsierdził tym część swoich kolegów partyjnych. Podczas niedawnej, kolejnej próby przegłosowania nominacji na stanowiska dowódcze w jednostkach operacyjnych sił zbrojnych USA, Tuberville przy każdej z prób zgłaszał swój sprzeciw.
Ta procedura trwa już ponad dziewięć miesięcy. I w ten sposób ponad 400 nominacji wciąż nie doczekało się zatwierdzenia. Z pozycji Senatu ze strategią senatora z Alabamy nie zgadzają się Lindsey Graham czy Mitch McConnell – najwyżsi rangą politycy GOP w Izbie Wyższej. Ale Tuberville ma poparcie tego, który rozdaje karty w ugrupowaniu – Donalda Trumpa. Były prezydent wielokrotnie chwalił senatora za konsekwencję i twierdził, że w ten sposób należy zmienić procedury Departamentu Obrony w sprawach aborcji. Zresztą podobne zdanie, co ciekawe, ma wciąż będący na drugim miejscu w wyścigu o partyjną nominację gubernator Florydy Ron DeSantis. W jego przypadku jest to o tyle znaczące, że sam jest weteranem marynarki wojennej. Ma za sobą skądinąd ciekawą karierę wojskową, bo nawet przez pewien czas służył jako konsultant prawny słynnego oddziału Team One w jednostce specjalnej Navy Seals.
Chociaż z budzącymi źródło blokady Tubervilla przepisami Pentagonu nie zgadza się była ambasador przy ONZ i kandydatka do nominacji na urząd prezydenta Nikki Haley, żona wojskowego Gwardii Narodowej, to nie podoba jej się sposób działania senatora z Alabamy. „Polityka, jaką przyjął Departament Obrony, jest zła i należy ją zmienić – powiedziała niedawno. Ale mogą to zrobić tylko ludzie, których zatwierdzenie blokuje senator Tuberville. Nie tędy droga” – podkreśliła.
Demokraci znaleźli sposób
Część polityków Partii Republikańskiej twierdzi, że Demokraci mogą przegłosować nominacje wojskowych, poddając je pod głosowanie pojedynczo. Ale Chuck Schumer, lider demokratycznej większości odpowiada, że kandydatur jest tak dużo, opóźnienia są tak daleko idące, że Senat musiałby pracować non stop do końca roku, bez nocnych przerw – by można nadrobić zaległości. Stąd pomysł zmian procedur. Do komisji regulaminowej właśnie trafił wniosek o umożliwienie przegłosowania wszystkich nominacji w jednym bloku i jednocześnie uniemożliwienie postawienia jednoosobowego sprzeciwu. I chociaż ten wniosek został przegłosowany, to akurat odbyło się to zgodnie z partyjnym podziałem.
To zły sygnał dla Demokratów. Dlaczego? Otóż, jeżeli przynajmniej dziewięciu senatorów republikańskich nie poprze wniosku Demokratów, to Republikanie będą mogli go zablokować metodą obstrukcji parlamentarnej (filibuster). Czy może znaleźć się polityk skłonny do takiego kroku? Oczywiście, jeden kandydat nasuwa się sam, to … Tommy Tuberville. O tym, że rokowania dla powodzenia tego kroku nie są optymistyczne, świadczy fakt, że w komisji regulaminowej przeciwko niemu zagłosował Mitch McConnell – ten sam, który krytykował Tubervilla za jego blokadę. McConnell tłumaczy, że o ile nie zgadza się z Tubervillem, to jest także przeciwnikiem zmiany reguł gry. A więc koło się zamyka. Ucieka także czas.
Wojskowi krytykują
Krok Tommy Tubervilla krytykują organizacje zrzeszające wojskowych. W wyborach lokalnych i uzupełniających Demokraci wykorzystują w wyborczych reklamach jego blokadę jako dowód mający świadczyć o tym, że Republikanie nie troszczą się o żołnierzy. Jedna z organizacji – VoteVets, która zbiera fundusze na kampanie wyborcze, postanowiła zupełnie odciąć się od polityka z Alabamy. „Będziemy szukać innych możliwości, u innych polityków” – powiedziała Mary Kaszynski, prezes tejże organizacji w rozmowie z portalem CBS News. Sam Tuberville twierdzi, że jego blokada nie wpływa na zdolności bojowe amerykańskich sił zbrojnych. Ale już zupełnie innego zdania są wysocy rangą wojskowi. Zwracają oni uwagę, że sytuacja międzynarodowa – trwająca rosyjska agresja w Ukrainie oraz konflikt w Strefie Gazy, wymagają od USA pełnej gotowości operacyjnej. „To nie jest możliwe w czasie, gdy nasze zdolności dowódcze są ograniczone” – mówi anonimowo jeden z generałów dla portalu Business Insider.
Tuberville tymczasem poszukuje sojuszników w grupach pro-life, opowiadających się za wprowadzeniem całkowitego zakazu aborcji. Rzecznik senatora z Alabamy rozesłał do tychże organizacji list, w którym zwrócił się o wsparcie i atak na republikańskich polityków wyrażających bardziej liberalne poglądy, którzy krytykują Tubervilla i jego metody. Ta strategia może być jednak bardzo ryzykowna – zwracają uwagę politolodzy. Powołują się na wyniki ostatnich wyborów cząstkowych oraz referendów w sprawie aborcji, które wskazały, że nawet w konserwatywnych stanach, jak Kentucky czy Ohio, widać wyraźny sprzeciw wobec zaostrzania prawa aborcyjnego. Ta sprawa może mieć kolosalne znaczenie podczas wyborów w 2024 roku – słychać w kręgach republikańskich.
Tuberville szuka wyjścia?
Taką możliwość sugeruje bardzo dobrze zorientowany w waszyngtońskich kuluarach portal Punchbowl News. Czytamy tam, że polityk z Alabamy, o ile nie spieszy się ze zakończeniem blokady, to zdaje sobie sprawę, że znalazł się w potrzasku. I jest gotowy zakończyć swój protest, ale jeżeli znajdzie rozwiązanie, które pozwoli mu wyjść z twarzą. Takim ma być pozew, który wspólnie ze spikerem Izby Reprezentantów Mikem Johnsonem przygotowywać ma konserwatywny prawnik Jay Sekulow. Zresztą idea pozwu miała zostać zaproponowana przez kolegę z senackich ław Tubervilla, senatora Lindsey Grahama. „Jest duża szansa, że możemy to wygrać” – mówi portalowi polityk o potencjalnej batalii sądowej.
Sam Tuberville mówi, że pozew to pewne rozwiązanie, ale nie… optymalne. „Będzie to trwać zbyt długo” – argumentuje. Potencjalnym głosowaniem w Senacie nad rezolucją umożliwiającą przegłosowanie nominacji w jednym bloku się nie przejmuje. „Nie obchodzi mnie… (rezolucja, przyp. red.) – jeśli przegłosują, to przegłosują – jeśli nie, to nie” – mówi. Przewodniczący Senatu Chuck Schumer nie wyznaczył jeszcze daty głosowania, ale chce uczynić to przed końcem roku. Senator z Rhode Island, Jack Reed, który jest przewodniczącym komisji sił zbrojnych podkreśla stanowczo: „To posunęło się już stanowczo za daleko. To jakieś kuriozum.”
Daniel Bociąga
[email protected]
[email protected]