Istnieje pięć grup zabójców dzieci, wśród nich są altruiści oraz ci, którzy zabijają dzieci z zemsty na partnerze – wyjaśnił w rozmowie z PAP psycholog społeczny dr Leszek Mellibruda. Zaznaczył, że badania nie wykazały, by osoby zakładające mundur były bardziej agresywne od pozostałych.
“Dotarłem do badania, z którego wynika, że na wszystkich osadzonych za zabójstwo w amerykańskich więzieniach, 15 proc. zabiło swoje dzieci” – powiedział PAP dr Mellibruda, powołując się na badanie prowadzone przez 32 lata przez Narodowy Instytut Zdrowia Psychicznego w Stanach Zjednoczonych. “To pokazuje rozmiar” – zaznaczył.
Punktem wyjścia rozmowy z psychologiem społecznym dr. Leszkiem Mellibrudą na temat zabójstw dzieci jest sprawa Grzegorza Borysa, który zamordował swojego 6-letniego syna i uciekł. Mężczyzna od kilkunastu dni jest poszukiwany przez służby w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym.
Śmierć chłopca jest kolejnym podobnym w ostatnich dniach przypadkiem brutalnej agresji wobec najmłodszych. Dzień przed zabójstwem 6-latka Polską wstrząsnęły wydarzenia w Poznaniu, gdzie starszy mężczyzna zaatakował nożem grupę przedszkolaków. Śmiertelnie raniony został wówczas nożem 5-letni Maurycy.
Innym drastycznym przykładem, o którym informowała Polska Agencja Prasowa było zabójstwo 6-letniej dziewczynki, którego w Redzie (Pomorskie) dokonał jej 32-letni ojciec, komandos Formozy. Mężczyzna po zadaniu śmiertelnych ciosów nożem, popełnił samobójstwo.
We wrześniu, również w woj. pomorskim, w piwnicy domu w Czernikach wykopano szczątki trzech noworodków. Zarzuty postawiono 54-latkowi i jego 20-letniej córce.
W ostatnich miesiącach informowaliśmy również o tragedii, która rozegrała się w Częstochowie. 27-letni ojczym Dawid B. skatował 8-letniego Kamila. Chłopiec zmarł po 35 dniach walki o życie w Górnośląskim Centrum Zdrowia.
Rozmówca PAP wskazał, że istnieje pięć grup zabójców dzieci. “Są to altruiści, czyli rodzice, którzy uważają, że zabili swoje dziecko w imię prawdziwego lub wyimaginowanego cierpienia. Robią to, żeby – jak im się wydaje – ustrzec dziecko przed cierpieniem” – tłumaczył dr Mellibruda.
Kolejną grupą, jak zaznaczył ekspert, są chorzy psychicznie w ostrych psychozach, którzy zabili z irracjonalnego powodu, często w związku z ich myśleniem urojeniowym i halucynacjami.
“Trzecia grupa to rodzice, którzy postrzegają swoje dziecko jako przeszkodę w realizowaniu własnych planów” – wyjaśnił psycholog. I jako kolejną, czwartą grupę, wskazał na rodziców, którzy nie chcą zabić swojego dziecka, ale maltretują go i okaleczają czym doprowadzają do niezamierzonego zabójstwa. “Jest to skutek przemocy lub skrajnego zaniedbania” – dodał.
Piąta grupa, to rodzice – zdaniem eksperta – którzy zabijają dzieci, żeby zemścić się na swoim partnerze. Ekspert nazywa to “zemstą oblubieńczą”.
“Istnieją również przypadkowe sytuacje, które nie zostały sklasyfikowane, w tych pięciu grupach morderców dzieci” – zaznaczył.
Rozmówca PAP podkreślił, że można rozpoznać wczesne objawy zaburzeń. Wskazał na przykład matki, która po raz kolejny mówi, że nie chciała mieć dziecka i jest to przymusowa ciąża. Są to – zdaniem eksperta – “bardzo niepokojące sygnały, które powinny dla najbliższych być informacją, że trzeba taką osobę skierować do specjalisty”.
“Jeżeli agresywny partner grozi kobiecie z urojeniowych lub nie odbiorów zazdrościowych, że ją np. zabije, to przy kolejnej groźbie, taka osoba powinna być podana działaniom specjalistycznym, natomiast druga osoba powinna zostać ostrzeżona. Tu nie ma żartów” – podkreślił Mellibruda.
Dodał, że zdarzają się również tzw. samobójstwa rozszerzone. “Rodzice zabijają dziecko, a potem siebie” – wyjaśnił.
Ekspert zwrócił uwagę, że każda praca zawodowa wpływa na naszą osobowość. Zaznaczył jednak, żeby nie łączyć “munduru” z zabójstwami.
Wątek zawodowych żołnierzy nie pojawił się w rozmowie z dr Mellibrudą przypadkowo. W Redzie zabójstwa 6-letniej córki dokonał żołnierz Formozy, a poszukiwany Grzegorz Borys, który zabił swojego 6-letniego syna, jest starszym marynarzem Marynarki Wojennej.
“Czasami w większym stopniu formujemy cechy zachowań, które składają się na osobowość, sposób myślenia i pewne dominujące emocje” – stwierdził Mellibruda i dodał, że nie jest to związane bezpośrednio ze stresem, który wynika z mundurowych obowiązków. “Badania pokazały, że np. strażacy są o wiele bardziej obciążeni stresem niż np. piloci wojskowych samolotów, którzy przez wiele godzin w powietrzu są narażeni na stres” – powiedział.
Wskazał, że żadne z przeprowadzonych do tej pory badań nie pokazały, żeby mundur strażaka czy żołnierza predysponowały do większej agresywności. Jednak, jak zauważył, osoby, które wybierają taki zawód mogą mieć silną potrzebę dominacji. “Starają się rządzić w domu wobec żony czy dzieci” – dodał.
Rozmówca PAP wyjaśnił, że istnieje wiele badań wskazujących na obciążenie genetyczne, które odpowiada za wyższy poziom agresji. Jest to – jak opisał – “gen wojownika”. “Jest on odpowiedzialny za rozkład i usuwanie pewnych neuroprzekaźników, które mają wpływ na emocje” – doprecyzował psycholog. (PAP)